Witam,
Nawet jak mam dzień wolny, to czasami nie mogę usiedzieć spokojnie. Wybrałam się tym razem na lotnisko odwieźć kogoś, kto miał lot do Manchesteru. W sumie to już zaliczyłam w ciągu paru dni trasy dwa razy po 300 km. Tak wiem, to mało ale jazdę to ja lubię i nie narzekam, że jestem w trasie.
Myślałam, że uda mi się upolować jakiś samolot, jednak trwają dalej prace na lotnisku i są zmiany, więc widoków na samoloty nie było. Tylko z daleka dostrzec było można wielkiego ptaka i piękne niebo - jak w bajce :)
Pogoda udana :)
W domu czekał na mnie domowy obiadek z piekarnika (łosoś, pieczone ziemniaczki i papryka, surówka z kwaśniej kapustki) i małe co nieco z deserkiem :)
Przyjemny odpoczynek z kawą Inką karmelową z piankami :)
A pod moją nieobecność zawitała paczunia <3
Druga do kolekcji świeca YC - czyżbym się teraz uzależniła od dużych świec? oby nie! :D
A jak Wam minął dzień?
pozdrawiam,
Donna
Fajnie Ci minął ten dzien:)
OdpowiedzUsuńJa również lubię jeździć samochodem, grunt by w trakcie jakiś inny kierowca mocno mnie nie zdenerwował :). Pogoda dzisiaj rewelacyjna - dosłownie wyczułam dzisiaj przyjście wiosny :D. Inka z piankami :)
OdpowiedzUsuńU mnie - tylko egzamin na studiach :P, teraz blogosfera i dopieszczanie stóp, a od jutra inne obowiązki ;)
mój pracowicie w pracy niestety :(
OdpowiedzUsuńpiękna ta świeca musi cudownie pachnieć !
Tez ostatnio kupiłam Inkę w polskim sklepie i czasami popijam sobie :)
OdpowiedzUsuńTo danie z łososiem wygląda apetycznie.
OdpowiedzUsuńpianki < 3
OdpowiedzUsuńfajne zdjęcia, muszę sobie zrobić taki obiadek bo na pewno jest smaczny i lekki.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na wpisy, lubię tego typu posty, oderwanie chwilę od rutyny na blogu i pokazanie odrobiny swojego życia ;] Klikniesz u mnie w link ?:)
OdpowiedzUsuńSuper post, ja uwielbiam jeździć autkiem i najlepiej z pomorza w bieszczady do teściowej. To jest ok. 960 km. Kocham to.
OdpowiedzUsuń