Witam,
Przed świetami moja skóra rąk stała się przesuszona, a ogólny jej stan nieco słaby. Sprzątanie, gotowanie, obieranie warzyw, pranie, mróz za oknem to wszystko przyczynia się, że skóra dłoni staje się bez blasku, zniszczona i potrzebuje dobrej regeneracji. Wiedziałam, że kiedyś przydadzą mi się pewne rękawiczki regenerujące od Lirene, które pomogą wtedy kiedy będę tego najbardziej potrzebowała. Wczoraj gdy już relaksowałam się po kąpieli, postanowiłam zrobić taki domowy zabieg na dłonie. A dlaczego taki zabieg? Bo owe rękawiczki wykonuje się w dwóch krokach. Pierwszy z nich to wykonanie peelingu, a drugi krok to maseczka, czyli nałożenie rękawiczek.
Rękawiczki regenerujące Lirene to profesjonalny zabieg w dwóch krokach do samodzielnego wykonania w domu:
1. Intensywnie wygładzający peeling kwasowy typu gommage. Zawiera kwasy owocowe, które złuszczają naskórek. Zastosowany przed nałożeniem maseczki, wygładza, ułatwiając wchłanianie składników aktywnych. Żelowa formuła kosmetyku w kontakcie ze skórą zmienia się w delikatny, „rolujący się” na skórze peeling.
2. Regenerująca maseczka w formie nasączonych rękawiczek, dzięki zawartości bogatej kompozycji składników odżywczo-nawilżających, przynosi natychmiastową ulgę szorstkiej i spierzchniętej skórze dłoni.
KWASY AHA - Pochodzące z ekstraktów z jabłka i owoców cytrusowych, efektywnie złuszczają i odnawiają skórę. MASŁO SHEA, ALANTOINA, OLEJEK MAKADAMIA I UREA - Koją podrażnienia oraz sprzyjają łagodzeniu mikrouszkodzeń powstałych na skutek przesuszenia naskórka, przywracając skórze miękkość.
Peeling na dłonie to zbawienie, bardzo lubię go wykonywać, kiedy robię peeling na ciało, ale ostatnio chyba przesadziłam, bo im więcej peelingu na dłoniach, tym one bardziej zaczęły się wysuszać od strony wewnętrznej, tak wiem to była moja wina, bo jakbym sobie usunęłam tą barierę ochronną naskórka. Chciałam dobrze, a jednak przesadziłam. Co prawda skóra była bardzo gładka, miękka w dotyku, martwy naskórek mega usunięty, ale przyszło mi tylko wtedy dość mocno nawilżać skórę, by się odnowiła i zregenerowała. Na szczęście przy dobrych kremach i masłach do ciała, wszystko powróciło do normy, a peelingi wykonuje teraz już rzadziej, by nie przesadzać. Nie mniej jednak kiedy tu w rękawiczkach pojawił się jednak peeling to wykonałam go, był bardzo delikatny i przygotował on dłonie na dalszy etap maseczkowy. Jak zawsze kiedy nakładam rękawiczki na dłonie są one za duże na moją małą dłoń, ale nie na tyle by było mi w nich źle. Rękawiczki te nakładamy na 30 minut. Oj sporo czasu jakby ktoś powiedziała, ale w tym czasie można pooglądać serial lub jakieś filmiki na yt, ja zawsze tak robię, że odpalam yt i nadrabiam świąteczne vlogmasy. Rękawiczki te to same dobrocie dla Naszej skóry, zawierają: masło Shea, allantoinę, olejek makadamia i UREA, czyli wszystko co zmiękcza i nawilża suchą skórę. Bardzo lubię ten moment kiedy kończę zabieg, a moje dłonie wyglądają jakby były co najmniej na jakimś dobrym Spa. Na koniec dodatkowo wcieram sobie takie pozostałości i już nie myję rąk. Najlepiej rękawiczki takie wykonywać na wieczór, na noc, kiedy już nic nie będziemy robić, jedyne co to położyć się spać, by wszystkie te składniki zregenerowały skórę i by ona w czasie snu też odpoczęła. Wiem, że jednym zabiegiem nie poprawię wyglądu skóry, ale poprawię jej stan nawilżenie, co w tym przypadku mi się udało. Skóra na dłoniach była dobrze nawilżona, zniknęły wszystkie suche skórki, nawet te uciążliwe między palcami. Lubię takie rękawiczki i wiem, że na okres jesienno-zimowy warto mieć kilka takich sztuk w zapasie. W jesiennych nowościach od Lirene też były rękawiczki, więc za parę dni wykonam ponownie sobie pielęgnacyjny zabieg na dłonie.
A Wy jak pielęgnujecie swoje dłonie, gdy są mocno zniszczone? Stosujecie takie rękawiczki?