Witam,
Kąpiel na niebiesko? czemu nie :-)
Poniższe dwa gagatki, z których jeden może być, drugi niekoniecznie jest taki och i ach jaki bym chciała. Mowa o:
~ Fresh & Beauty Morski peeling solny pod prysznic z Farmony
~ Balea Dusche & Creme Blaubeere
Peeling otrzymany jakiś czas temu na spotkaniu blogerek. Pomyślałam "O Farmona" lubię Farmonę, tego kosmetyku nie miałam, więc z chęcią przetestuję. Leżał i czekał na swoją kolej, a że już chciałam coś z peelingów otworzyć nowego sięgnęłam po owy peeling.
Czy okazał się być dobry? - taki sobie, bardziej jestem w kierunku na NIE
Opakowanie przyciąga wzrok, kolorystycznie mi się podoba, muszelki itd. fajne szczegóły, opis również niczego sobie "pielęgnuje i relaksuje, orzeźwiający, morski zapach, koi zmysły, wycisza i relaksuje"... itd. itd. ale czytam dalej i dochodzę do składu, gdzie wysoko jest parafina i ten efekt, który nie lubię przy peelingach to właśnie to natłuszczenie skóry, gdy spłukujemy produkt z ciała i tu kończy się mój zachwyt nad tym produktem, bo nie lubię tego takiego filmu pozostającego na skórze (niby dobrze, dla tych, bo już nie musimy nakładać później balsamu, jednak mi to natłuszczenie nie pasuje, nie odpowiada), więc po wykonanym peelingu sięgam po żelek o którym poniżej...
Drobinki nie są aż takie ostre jak lubię, rozpuszczają się gdy dodajemy wodę przy masażu. Mam wrażenie, że peeling nie oczyszcza tak dobrze i ten martwy naskórek, który ma zniknąć pod wpływem peelingu nie jest dobrze usunięty, a skóra robi się tylko jedynie natłuszczona. Nie jest taka jak przy innych ostrych zdzierakach, czyli miękka, odżywiona, wiecie co mam na myśli, że czujemy jak skóra robi się lekko czerwona i czujemy pobudzenie krążenia krwi, przy tym tego nie czuję. Kolor peelingu niebieściutki jak błękitna morska woda i to chyba jedyny plus tego peelingu.
Pudełeczko fajne, wydostanie się wszystko ze środka, jednak sam w sobie peeling jest mało wydajny. Na całe ciało i na porządny peeling starczy tylko na kilka razy.
Blogi huczą od Balei czy jak to się pisze i odmienia. Wersja Balea Dusche & Creme Blaubeere, czyli czarna jagoda, którą ja mam jest fenomenalna. Jest to kremowy żel, koloru niebieskiego, który pachnie przepięknie, dla mnie tak słodko kwaśno jagódkami. Konsystencja typowych żelków, nie spływa z dłoni przy myciu, ogólnie robi to co ma robić, do tego umila prysznic zapachem. Zapach nie utrzymuje się zbyt długo potem na skórze, ale ta chwila samego używania jest przyjemnym czasem i takim relaksem.
Otworek do wylewania jest malutki, co nie wyleje się nam za dużo od razu a otwieranie jest na pstryk. Sam w sobie produkt jest średnio wydajny, to zależy ile na raz i jak często po niego sięgamy ma 300 ml pojemności.
Końcowe wnioski:
Morski peeling solny - raczej nie jest to mój typ peelingu (za pozostawienie natłuszczenie na skórze, za słabe oczyszczenie i za słabą wydajność) - nie sięgnę już po niego.
Żelek Balea wersja jogodowa - za zapach dostaje duży plus.
Miałyście powyższe produkty?
pozdrawiam,
Donna