29 lut 2020

MAG Witamina C mój eliksir piękna i młodości.

Witam,



Przez cały okres jesienno-zimowy towarzyszyła mi witamina C taka, którą mogłam rozpuścić sobie w wodzie/w soku/w ulubionym smoothie itp. Jest to jedna z podstawowych witamin, rozpuszczalna w wodzie, niezbędnych do bycia zdrowym i... pięknym :) Ja jadam ją w naprawdę w dużych ilościach i mało co kiedy choruję. Nie może jej zabraknąć, kiedy chcemy zachować dobrą odporność przez cały rok, lub gdy zaczyna nas coś łapać i łamać w kościach, gdyż organizm jej sam niestety nie produkuje, a jedząc samą żywność to za mało, na jej odpowiednie zapotrzebowanie w ciągu dnia. Po prostu witamina C to must have każdej domowej apteczki i łatwo dostępna wśród aptek, czy sklepów ze zdrową żywnością, sklepów on line, które sprzedają sprawdzone i dobrej jakości suplementy. W ostatnich latach rynek farmaceutyczny też mam wrażenie, że działa na zasadzie konkurencji, bo oglądając np. reklamy w tv, odczuwam, że te wszystkie reklamy to jedna wielka reklama aptek suplementów/specyfików/leków cudów - na wszystko i na nic. Suplementy diety wyrastają jak grzyby po deszczu, niestety wiele z nich nie ma nic wspólnego z dobrym składem, a wręcz przeciwnie. Dlatego ja zawsze zwracam uwagę na suplementy, które łykam, aby były o naturalnym składzie. Jeśli zaś chodzi o marki kosmetyczne, te także wychodzą na przeciw i w swoich produktach dodają coraz częściej tą witamiknę C do produktów i powstają niekiedy całe serie z danej cytrusowej linii. Witamina C ma zadanie rozjaśniać skórę, więc chyba każdy z Nas chce posiadać ją promienną, zdrową i zadbaną. Wiem, że nie każdego od razu stać na drogie sera witaminowe, ja znalazłam na to sposób, przyrządzając sobie witaminową ala maseczkę na twarz razem z witaminą C. Zapraszam Was kochani, na dzisiejszy wpis. Do maseczki wykorzystałam mAG Witaminę C buforowaną.


Wiem, że powtórzę to jeszcze raz, ale witamina C jest niezbędna w wielu procesach metabolicznych człowieka, m.in.:
- wzmacnia odporność,
- chroni przed wolnymi rodnikami (działanie przeciwnowotworowe),
- jest najważniejszym antyutleniaczem w naszym organizmie, 
- wspomaga metabolizm tłuszczów, 
- jest niezbędna w produkcji kolagenu i elastyny: zdrowe stawy, jędrna skóra, szybciej goją się rany, złamania i siniaki,
 - pomaga pozbyć się toksyn i metali ciężkich 
- uelastycznia naczynia krwionośne, zapobiega pękaniu naczynek i pomaga przy chorobach serca

Zapraszam na magterapia, tu więcej poczytacie o tej witamince i innych preparatach.


Opakowanie posiada aż 100 kapsułek. Przy zwiększonych ilościach łykania, uwierzcie mi, ale te 100 tableteczek, szybko znika. Najlepiej zrobić sobie test tolerancji: 

Dawkę witaminy C potrzebną organizmowi ustalamy indywidualnie za pomocą testu tolerancji przewodu pokarmowego. W tym celu należy sukcesywnie zwiększać jej spożycie aż do momentu wystąpienia luźnego stolca, co oznacza nasycenie organizmu. Należy wówczas przerwać przyjmowanie witaminy C, żeby praca jelit się unormowała, po czym przyjmować codziennie dawkę trochę mniejszą lub równą dawce granicznej przyjętej w czasie testu.

Uwaga! Zapotrzebowanie na witaminę C u osoby chorej jest wielokrotnie większe niż u zdrowej.


Ale wracając do mojej domowej maseczki, to wykorzystałam ją do dodania ją do kwasu hialuronowego 3 %towego. Akurat takie serum miałam otworzone, które od niedawna sobie testuje, pomyślałam że spróbuję, zobaczę i ocenię efekty, jak dodam do składu także czystą i naturalną witaminę C. Składniki wymieszałam ze sobą, oczywiście nie mam tu dokładnego przepisu, bo ilość dawałam na oko. 2 kapsułki witaminy C, czyli 1000 mg i kilka kropel serum, które było takie bezbarwne żelowe, tak aby składniki się ze sobą wymieszały. Chciałam też dodać jakąś glinkę, ale pomyślałam, że glinkę to bym musiała zmywać, a ja nie chciałam zmywać mojego eliksiru z twarzy hihi, więc zostawiłam same serum. Witamina C już w czasie mieszania, lekko się rozpuszczała, więc na oczyszczoną twarz nakładałam już taką nieco tłustawą warstewkę, ale przynajmniej nic nie przeciekało mi przez palce i nic z twarzy nie kapało. Zrobiłam tego aż tyle, że wystarczyło mi nawet na szyję. Z reguły maseczki zawsze zmywam, tu po ok. 20 minutach zebrałam tylko wacikiem tłustawą powłoczkę. Skóra zrobiła się nawilżona i mięciutka w dotyku - taka fajna i przyjemna. Wiem, że gdybym robiła sobie systematycznie takie kuracje i eliksiry witaminowe, skóra zyskałaby dodatkowo ten błysk i promienny wygląd, ja natomiast witaminę C wolę łykać i dostarczać ją od wewnątrz. Także resztę mojego opakowania, w którym są kapsułki po prostu zjem. 


A jaki Ty masz sposób na eliksir piękna i młodości? 
Wykorzystujesz witaminę C jako dodatki do maseczek, lub ją po prostu łykasz?



pozdrawiam,

Donna

27 lut 2020

Babeczka do kąpieli Bosphaera ręcznie wykonana Kwiat Wiśni.

Witam,



Ręcznie wykonywane kosmetyki cieszą mnie bardzo, bo wiem, że osoby je wykonujące robią je z pasją i z wielką miłością i dokładnością. Babeczki do kąpieli od marki Bosphaera, poznałam już jakiś czas temu i byłam nimi mega zachwycona. Miałam je w mniejszej wielkości, niż ta, którą obecnie miałam teraz do kąpieli. Te babeczki to niepowtarzalne źródło dobroczynnych olejów i maseł, a także idealny sposób na odprężającą kąpiel po ciężkim dniu. Kto jak kto nie lubi się odprężyć w wannie pełnej ciepłej wody i unoszącym się pięknym owocowym zapachem? Myślę, że większość marzy o takich kąpielach i chwilach. Jej subtelny i bogaty aromat będzie prawdziwą pieszczotą dla zmysłów. Przeznaczona jest do pielęgnacji każdego rodzaju skóry.


Umieść babeczkę w wannie z ciepłą wodą i poczekaj aż się rozpuści, uwalniając dobroczynne właściwości składników aktywnych. Po kąpieli dokładnie spłucz wannę.


Moja niedawna babeczka była o zapachu kwiatu wiśni. Ofoliowana w papierek i wstążeczkę już poniekąd zdradzała swój piękny owocowo-kwiatowy zapach. Trochę słodki, trochę kwaskowaty - mi się podobał. Babeczka ta zaserwowana była jak prawdziwa babeczka do zjedzenia. Posiadała też papierek/papilotkę jak prawdziwa babeczka do konsumpcji. Dodatkowo udekorowana ładną dekoracją (listeczek, kwiatuszek), sprawiała naprawdę coś do zjedzenia, a nie do rozpuszczenia w wannie. Naprawdę, podziwiam takie pomysły wśród kosmetyków do kąpieli - ale z drugiej strony szkoda później to zużywać, bo oczy też chcą się nacieszyć jak najdłużej takim umilaczem i cudeńkiem. Po rozpuszczeniu w wodzie z babeczki wydobywają się olejki, woda mieni się, a na powierzchni unosi się nawilżająca taka warstewka. Kocham takie dodatki do kąpieli i lubię się rozpieszczać nawet taką małą babeczką, która potrafi dać tyle radości. To także fajna opcja na prezent, dla kogoś kto posiada wannę i też lubi pachnące, piękne umilacze. Myślę, że moja przygoda z tymi babeczkami się nie skończy i coś może jeszcze kiedyś poznam z oferty. 


Lubicie takie piękne dodatki do kąpieli?



pozdrawiam,

Donna

26 lut 2020

3 zalety dwufazowego płynu micelarnego francuskiej marki Saffee.

Witam,



Zmywanie makijażu jest dla mnie bardzo ważne i nie zależnie, która by była późna godzina do spania, zawsze czynność w zmywaniu twarzy muszę wykonać. O ile lubię wszelakie płyny micelarne i nimi zmywam najczęściej makijaż, tak już średnio przepadam za mleczkami, czy płynami dwufazowymi, bo nie lubię tłustej warstwy, czy mgły na rzęsach i oczach przy zmywaniu. Ale nie byłabym też sobą, gdybym czegoś nowego nie spróbowała i np. zmieniła zdanie. Poznałam dwufazowy płyn micelarny Saffee Cleansing i przepadłam. Wcześniej o ile pamiętam miałam płyny dwufazowe, a nie płyny micelarne dwufazowe, hmm. Wracając do marki Saffee, to francuska marka kosmetyczna, a ostatnio wszystko co francuskie lubię poznawać. Tak, tak płyn jest dwufazowy, tylko na zdjęciach jest on już wstrząśnięty, by było na nim widać dobrze napisy, a i jak przechylałam buteleczkę na bok, warstwy się już same łączyły, więc wygodnie mi było go po prostu wstrząsnąć.

Zapraszam Was kochani na dzisiejszy wpis, w którym napiszę o trzech zaletach owego poznanego przeze mnie dwufazowego płynu micelarnego z linii Cleansig marki Saffee.


Płyn micelarny Saffee Cleansing zapewnia dokładne oczyszczenie skóry twarzy w ciągu kilku minut. Jednocześnie usuwa ze skóry codzienne zanieczyszczenia i obumarłe komórki. Skutecznie usuwa z twarzy makijaż, skóra jest idealnie czysta, oraz jest w dotyku delikatna i miękka.

Jego substancją aktywną jest kwas hialuronowy

Sposób użycia:
Nanieś dostateczną ilość preparatu na płatek kosmetyczny i lekko pocierając, usuń makijaż i oczyść skórę. Przed użyciem dokładnie wstrząśnij.


Moja buteleczka jest o pojemności 100 mi i kosztowała 21 zł, a jest też i o pojemności 250 ml i kosztuje ok. 27 zł. Lubię mniejsze pojemności, bo wtedy wiem, czy powrócić do większej wersji, czy też nie. Do tej z pewnością powrócę, zwłaszcza będzie ona pasowała mi do bagażu podręcznego na wyjazdy, bo jest mała i zgrabna. A sama pojemność 100 ml jest właśnie tolerowana na lotniskach, więc idealnie, bo nie muszę przelewać z dużej butelki do małej.


1). Po wstrząśnięciu obu warstw w buteleczce płyn zamieniał się w taką mleczna wodę. Była ona płynna i lejąca. Przy przyłożeniu nasączonego wacika do oka, szybko zmywało mi się makijaż. U mnie szlo to zawsze sprawnie, nie pocierałam mocno okolic skóry oka. 

2). Dwufazowy płyn nie pozostawał żadnej tłustej, ani lepkiej warstwy, co zawsze odczuwałam taką tłustą powłokę, przy innych tego typu płynach, tu tego nie odczuwałam (dlatego płyn już po pierwszym użyciu zaakceptowałam i polubiłam). Radził sobie zawsze przy zmywaniu czarnej kredki, tuszu, podkładu, i mocnej czerwonej pomadki na ustach. Skóra była naprawdę czysta i zmatowiona. 

3). Dwufazowy płyn micelarny okazał się być też bardzo delikatny, nie powodował pieczenia, czy podrażnienia, uczucia czerwonej skóry też nie miałam. Jego zapach przypominał mi taki jakby apteczny, czysty, świeży zapach.


Mogłabym wymieniać same zalety tego płynu, a minusów nie.. bo ich wg. mnie nie posiada. No może ma jeden malutki minusik, związany ze samą buteleczką... musiałam zawsze uważać, przy nalewaniu go na wacik, bo trochę się rozlewał z tej buteleczki - nalewa się, go przez tą zatyczkę z takim małym otworkiem, więc tu po prostu trzeba być precyzyjnym i dokładnym, a nie robić tego na szybko, jak czasami to robiłam i miałam ten rozlewający się efekt. Szybko opanowałam ten otworek i było już dobrze :)


Jestem na tak, jeśli chodzi o ten dwufazowy płyn micelarny. Będę o nim pamiętać na wakacyjnych wyjazdach, właśnie ze względu na małą pojemność i dobry efekt jakim jest szybkie i bezproblemowe zmywanie i oczyszczanie twarzy z makijażu. Na wakacje lubię zabierać sprawdzone wcześniej kosmetyki, a nie być rozczarowaną na miejscu, że coś jest nie tak. 

A Ty znasz już markę Saffee?



pozdrawiam,

Donna

25 lut 2020

Moja naturalna pielęgnacja z Bosphaera. Krem do rąk i stóp, oraz dwufazowe serum ujędrniające przeciw zmarszczkom.

Witam,



Bospahera to ręcznie wyrabiane, naturalne kosmetyki tworzone z pasji oraz miłości do natury, która nas otacza i pozytywnie nastraja. Tak mówią o sobie producenci kosmetyków, o których chcę dziś coś napisać, a będą to dwa naturalne i ręcznie robione produkty: dwufazowe ujędrniające serum przeciw zmarszczkom oraz regenerująco zmiękczający krem do rąk i stóp. Jeden z produktów pokochałam, bo uratował moją skórę, a drugi nieco się nie sprawdził, ale wykorzystam go inaczej. Kochani zapraszam Was serdecznie na dzisiejszy wpis.


Regenerująco zmiękczający krem polecany jest do codziennej pielęgnacji skóry narażonej na przesuszenie i rogowacenie, w szczególności takich partii ciała jak: dłonie, łokcie, stopy. Dzięki obecności kompozycji odżywczych i najwyższej jakości regenerujących składników doskonale zmiękcza skórę, przywracając jej gładkość i elastyczność. Wzbogacony o mocznik, zapobiega pękaniu oraz nadmiernemu rogowaceniu naskórka, łagodzi podrażnienia i przynosi ukojenie.

Lekka konsystencja, szybkie wchłanianie i zapach świeżo pieczonego muffinka z nutami soczystych jagód oraz cukru waniliowego zwiększają przyjemność stosowania.


Składniki (INCI)
Salvia Sclarea Flower Extract, Aqua, Urea, Butyrospermum Parkii Butter, Cocos Nucifera Oil, Lanolin, Lactic Acid, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Methosulfate, Stearyl Alcohol, Parfum, Cetyl Alcohol, 2-Phenoxyethanol, Allantoin, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Limonene, Linalool.


Ostatnio miałam kilka fajnych produktów do pielęgnacji stóp, ale takiego kremu jeszcze nie miałam, który by tak w krótkim i szybkim czasie zregenerował moją suchą skórę na stopach. Nie wiem, jak mogłam do tego dopuścić ale tak pod koniec stycznia, pękła mi w jednym miejscu skóra na pięcie (pierwszy raz!). Wcześniej używałam także dobrego kremu i nawilżałam stopy, a i tak mi się coś porobiło, że w jednym miejscu poczułam pęknięcie. Wiem, że nie jest to przyjemne uczucie, bo moja mama także miewa problemy z pękającymi piętami. Oboje moczy stopy w solach, smarujemy różnymi kremami, by te dolegliwości załagodzić. Poszukałam więc, w moich zapasach coś do stóp i wyszukałam ten oto krem z Bosphaera. Krem jest także do rąk, ale ja (razem z mamą), używałam tylko do stóp. Robiłam więc nocną kurację nawilżającą, polegającą na smarowaniu grubszej warstwy kremu na stopy, więcej w okolice pięt i ubierałam bawełniane skarpety. I tak ten zabieg powtarzałam przez kilka razy z rzędu, wcześniej też używałam pumeksu i moczyłam stopy w soli i znów smarowałam. Nie minął nawet tydzień czasu, a ja wyraźnie czułam różnice w regeneracji pękniętej pięty. Skóra nie była taka przesuszona, taka twarda. Czasem dłużej smarowałam innymi kremami na noc i nie miałam takich efektów jak przy tym kremie. Serio! Sam w sobie krem jest nieco tłustawy, ale przy nabieraniu jest lekki, jak taki puszek/mus, który w środku ma takie jakby pęcherzyki powietrza. No jest bardzo taki przyjemny i leciutki. Na powierzchni skóry widać jego tłustą taflę, która nie wchłania się szybko, a dopiero po dłuższej chwili, w zależności od nałożonej warstwy. Pachnie mi jak takie owocowe jagodowe cukierki. Nawet skarpetki, które mam przeznaczone do spania do kremowania stóp, przeszły mi całe tym zapachem. Przy wypraniu ich tak ręcznie, nadal trochę nieco czułam jego zapach. W kremie podoba mi się też to, że jest w niewielkim słoiczku, ma on 100 g. Ja podzieliłam się z mamą tym kremem i dla siebie odebrałam go sobie do innego pojemniczka, bo jest wydajny. Jestem na tak. Dawno nie miałam tak dobrego kremu do stóp, który by pomógł zregenerować mi pękającą piętę. Cieszę się i żałuję, że wcześniej nie otworzyłam tego produktu. 


Dwufazowe ujędrniające serum przeciw zmarszczkom łączy ze sobą 18 aktywnych składników, w tym oleje – z pestek śliwki, z pestek malin, z pestek arbuza, z lnianki siewnej, nasion czarnej porzeczki oraz jojoba. Tak kompleksowe połączenie synergistycznie działających składników, wzbogacone o komórki macierzyste jeżówki wąskolistnej, sprawia że skóra wokół oczu zostaje wzmocniona, a cienie zmniejszone. Lekka konsystencja serum nie pozostawia uczucia tłustości skóry, która po aplikacji pozostaje odżywiona, nawilżona i uelastyczniona.
Składniki (INCI)
Jasminum officinale Flower Water, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Prunus Domestica Seed Oil, Camellia Oleifera Seed Oil, Citrullus Lanatus Seed Oil, Ribes Nigrum Seed Oil, Rubus Idaeus Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopherol, Panthenol, Aqua, Helianthus annuus Seed Oil, Ascorbic acid, Echinacea Angustifolia Meristem Cell Culture, Niacinamide, Retinyl Acetate, Hydrolyzed Collagen, 2-Phenoxyethanol, Sodium hyaluronate, Hydrolyzed Elastin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Gluconolactone.
Jeśli chodzi o drugi produkt, czyli dwufazowe serum ujędrniające przeciw zmarszczkom, to tu mam już mieszane uczucie. Lubię takie produkty do pielęgnacji, zwłaszcza przy wieczornej pielęgnacji, ale to serum nie do końca było takie jakie chciałam. Producent zapewnia, że nie pozostawia uczucia tłustości... hmm ja u siebie miałam tłustą warstwę i mega świecenie. Nie lubię jak produkt bardzo mnie tłuści na twarzy, gdyż mam tłustą skórę, więc jeśli świecę się przez cały dzień, tak na noc już nie chce tego odczuwać. Wiem, że ważne jest nawilżanie, ale tu to natłuszczanie mi się nie podobało. Serum, użyłam tylko kilka razy, więc nie jestem w stanie powiedzieć jak ono do końca działa. Zraziło mnie jego tłustość. Myślę, że wykorzystam go w inny sposób. Czytając, że ma dużo olejów w sobie, może sprawdziłoby się ono na końcówki włosów? hmm tak myślę, że tak zrobię. Suchym końcówkom zawsze się przyda coś nawilżającego przed myciem. 



Czy znacie te naturalne produkty do pielęgnacji? 
Ja mam jeszcze peeling i masło do ciała jakieś owocowe z tej marki, na pewno o nich kiedyś też napiszę :)



pozdrawiam,

Donna

23 lut 2020

Bananowy egzotyczny duet od Eveline. Mój zestaw do torebki: balsam do rąk Banana Care i wygładzająca pomadka ochronna Banana Mousse.

Witam,



W zimie uzależniona jestem m.in od kremów do rąk i ochronnych pomadek do ust. Zawsze pierwsze wysuszają mi się dłonie jak i usta. Też tak macie, jeśli np. przebywacie długo na świeżym powietrzu, gdzie do tego jest wiatr i jest chłodno? Ja często odczuwam wysuszoną skórę właśnie w tych miejscach, więc sięgam po produkty oczywiście nawilżające. Produkty z serii Banana (bo chyba tak je mogę nazwać) od Eveline, kusiły mnie jak tylko do mnie zawitały, a było to już jakiś czas temu, ale powstrzymywałam się, by nie otwierać wszystkiego naraz! Zawsze mam słabość, jak tylko wracam po spotkaniach blogerskich i mam ochotę wszystko powąchać, pomiziać od razu, a tego nie robię, tylko układam datami ważności hehe. Produkty te poznałam właśnie na jednym ze spotkań blogerek i były one wśród sympatycznych upominkach od marki Eveline. Rzadko kiedy mam też coś z kosmetyków bananowego, więc koniecznie musiałam poznać te dwa wspaniałe egzotyczne produkty. 

Wygładzający balsam do rąk Banana Care
Pomadka wygładzająca Banana Mousse


Wygładzający balsam do rąk Banana Care zapewnia suchej i szorstkiej skórze dłoni dawkę soczyście witaminowego odżywienia i intensywnego wygładzenia. Kremowa formuła oplata skórę jak odżywczy bananowy mus, likwiduje zaczerwienienia, eliminuje suchość i szorstkość skóry. Bogate w witaminy ekstrakty z mango, cytryny i marakui działają odżywczo, a olejek kokosowy przywraca dłoniom jedwabista miękkość. Alantoina łagodzi i regeneruje, a masło shea nawilża i zapobiega przesuszeniom. Energetyzujący zapach słodkiego banana pobudza zmysły i poprawia nastrój przy każdej aplikacji.


Aqua (Water), Glycerin, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Palmitic Acid, Cocos Nucifera Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Petrolatum, Dimethicone, Phenoxyethanol, Sodium Cetearyl Sulfate, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance), Allantoin, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Mangifera Indica Fruit Extract, Passiflora Edulis Fruit Extract, Citrus Limon Fruit Extract, Alcohol Denat., Sodium Bisulfite, Potassium Sorbate, Disodium EDTA.


Pomadka ochronna BANANOWY MUS spektakularnie wygładza delikatną skórę ust z tendencja do przesuszeń i szorstkości. Formuła bogata w olejek bananowy doskonale zapobiega przesuszaniu i pierzchnięciu naskórka.

Olejek marula, nazywany eliksirem młodości, zwiększa nawilżenie i elastyczność skóry, wykazuje silne działanie regenerujące. Olejek kokosowy skutecznie chroni i wzmacnia barierę lipidowa naskórka. Ma silne właściwości nawilżające i łagodzi podrażnienia. Działa antyoksydacyjnie, chroniąc przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Kendi Oil certyfikowany, organiczny olejek sensoryczny, bogaty w kwasy omega 3. Szybko wnika wgłąb skóry, nawilża ja i zmiękcza. Masło shea doskonale wygładza i uelastycznia, posiada właściwości przeciwstarzeniowe. Apetyczny zapach i smak sprawiają, ze aplikacja pomadki jest wyjątkowo przyjemna.


Petrolatum, Ricinus Communis Seed Oil, Cocos Nucifera Oil, Isopropyl Myristate, Paraffin, Hydrogenated Vegetable Oil, Ozokerite, Copernicia Cerifera Cera, Helianthus Annuus Seed Oil, Cera Alba, Parfum, Hydrogenated Palm Acid, Stearyl Stearate, Butyrospermum Parkii Butter, Caprylic/Capric Triglyceride, Dehydroacetic Acid, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Aleurites Moluccanus Seed Oil, Dipotassium Glycyrrhizate, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Musa Paradisiaca Fruit, PEG-8, Tocopherol, Retinyl Palmitate, Ascorbic Acid, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Benzyl Alcohol, CI 19140, CI 77891.


Te dwa produkty zarówno pomadkę jak i balsam (tak jest to balsam do rąk, nie krem), noszę ostatnio w torebce i są to produkty awaryjne, gdy gdzieś jestem poza domem. Wybrałam je też, ze względu na ładną i taką przyciągającą szatę graficzną. Produkty te zawsze pomagają mi wtedy, gdy tego potrzebuję. Pomadka sunie po spierzchniętych ustach i pomaga je odpowiednio nawilżyć. W smaku, czy w zapachu nie jest bananowa, hmm spodziewałam się bardziej takiego bananowego akcentu. Nie wiem, może ja tego nie umiem poczuć, czy wyczuć, ale dla mnie jest ona po prostu neutralna bez smaku, czy zapachu. Na ustach pozostawia taką ochronną warstewkę i jest ona wyczuwalna dość mocno. To dobrze, bo gdy np. wieje, usta tak szybko nie wysuszają się i nie pękają. Pomadka nie lepi się i nie zbiera tak w kącikach ust, mam na myśli takie białe resztki. Po zaaplikowaniu usta świecą się i są bardzo dobrze nawilżone/odżywione oraz wygładzone. Pomadka nasączona jest różnymi olejkami, masłem shea, więc usta już po pierwszej aplikacji wyglądają na zadbane, zdrowe i odpowiednio nawilżone.
Wygładzający balsam do rąk natomiast jest już bardziej bananowy i ten zapach czuć poniekąd bananem, ale takim świeżym egzotycznym. W balsamie są też ekstrakty z mango, z cytryny i marakui. To one nadają takiego orzeźwienia, bo jak wiemy, zapach bananowy należy do takich słodkich i mdłych zapaszków. Tutaj bardzo dobrze producent nazwał, że jest to egzotyczna moc! Konsystencja balsamu, jest dość lekka, ale po posmarowaniu dłoni, uważam, że jest taka nawet treściwa, bo bardzo dobrze i szybko nawilża przesuszoną skórę. Nie pozostawia tłustej warstwy, film ochronny jest, ale niewyczuwalny, więc spokojnie można ubierać zimowe rękawiczki, czy też nie. Zawsze po wybalsamowaniu lubię swoje dłonie, skóra jest taka miękka i gładka, ładnie też przez chwile pachnie, ale tylko przez chwile, bo ten zapaszek szybko się ulatnia. 


Lubię nowe kremy/balsamy do rąk, czy ochronne pomadki. O ile kremy zużywa mi się szybciej, niż pomadki, to i tak te produkty u mnie cały czas się gdzieś pojawiają, przewijają, bo są one pierwszej potrzeby, właśnie wtedy gdy za oknem pogoda jest taka jest, zwłaszcza teraz zimowo-wiosenna już? 

Jestem ciekawa, czy znacie już te bananowe produkty od Eveline?
 I jakie kremy i pomadki nosicie w swoich torebkach? :)




pozdrawiam,

Donna

22 lut 2020

Piękna skóra za sprawą drobnoziarnistego peelingu z olejkiem z czarnej porzeczki od Lirene.

Witam,



Jako posiadaczka skóry tłustej, muszę o nią dbać każdego dnia. Jest ona specyficzna w pielęgnacji i jeśli pominę jakiś krok pielęgnacyjny, odbija się to zaraz na jej kondycji. Tylko systematyczne jej dobre oczyszczanie daje piękny jej wygląd. Nie mogę zapominać o peelingach - i tak jak kocham peelingi do ciała, tak samo bardzo je lubię w pielęgnacji do twarzy. Lubię peelingi ostre, które fajnie drapią, usuwając przy tym obumarły naskórek. Skóra tłusta też lubi drobno lub gruboziarniste peelingi, rzadziej te enzymatyczne, ale uważam, że rodzaj peelingu nie ma znaczenia ważne, by dobrze oczyszczał i niepodrażniał delikatnej skóry na buzi. W swoich kosmetykach, które czekały na swoja kolej sięgnęłam po peeling drobnoziarnisty z olejkiem z czarnej porzeczki od Lirene. Jest to peeling do każdego typu cery, więc mogę śmiało go wszystkim polecić. 


Składniki/Ingredients: Aqua (Water), Synthetic Wax, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Methyl Gluceth-20, Polysorbate 20, Parfum (Fragrance), Hydroxyacetophenone, Disodium EDTA, Ribes Nigrum (Black Currant) Seed Oil, Styrene/Acrylates Copolymer, Laureth-2, PEG/PPG-120/10 Trimethylolpropane Trioleate, Caprylic/Capric Triglyceride, Sodium Hyaluronate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol, CI 42090:2 (FD&C Blue No. 1 Lake), CI 60730 (Ext. D&C Violet No. 2), CI 14720:1, CI 16035 (FD&C Red No. 40)


Peeling drobnoziarnisty skutecznie usuwa martwe komórki naskórka zapewniając błyskawiczne wygładzenie skóry. Poprawia mikrokrążenie oraz intensywnie nawilża, dzięki czemu skóra wygląda świeżo i młodo, a twarz jest doskonale przygotowana do kolejnych kroków pielęgnacyjnych. Naturalne składniki aktywne sprawiają, że pielęgnacja jest przyjemnością, a efekty stosowania są widoczne od pierwszego użycia. Odpowiedni dla każdego typu skóry.

OLEJ Z CZARNEJ PORZECZKI - przywraca hydro-równowagę oraz długotrwale chroni przed utratą wody pozostawiając skórę dogłębnie nawilżoną.

KOMPLEKS HIALURONOWY - odpowiada za intensywne i długotrwałe działanie nawilżające oraz tworzy na skórze film ochronny zabezpieczający przed utratą wody.

MIKRO-DROBINY PEELINGUJĄCE - idealnie dobrane mole- kuły złuszczające, skutecznie pozbywają się martwego naskórka, odsłaniając piękną, zdrową i zadbaną skórę.


miękka i delikatna skóra – 100%*
dokładne oczyszczenie – 93%*
usunięcie martwego naskórka – 97%*
*TEST IN VIVO – OCENA W GRUPIE KOBIET Z RÓŻNYMI TYPAMI SKÓRY PO 2 TYGODNIACH STOSOWANIA.

Peeling jest świetny. Już od pierwszego jego użycia, bardzo go polubiłam, czy to za jego owocowo-kwaskowaty, ale zarazem słodki zapach, czy za jego działanie. Malutkie drobinki, jak taki piasek w czasie masażu na skórze dobrze tak masują, tym samym usuwają martwy naskórek. Producent poleca stosować, go dwa razy w tygodniu, ja używam częściej. Nie podrażnia to mojej skóry. Staje się wtedy dobrze oczyszczona i miękka w dotyku. Lubię to uczucie zaraz po zabiegu, gdzie buźka jest taka delikatna i gotowa na tonik i krem nawilżający, czy serum. Peeling usuwa też wszystkie takie suche skórki, które czasami się u mnie pojawiają. Ja ostatnio znów miałam tendencję do łuszczącego się nosa. Czasem, w czasie wiatru, czy chłodniejszych dni zawsze mi się łuszczy nos, rzadziej broda. Wtedy też wykonanie takiego peelingu staje się podstawą do tego, by usunąć warstwę skóry, która tego wymaga. Peeling wykonuję zawsze na noc i nakładam grubszą warstwę kremu. Chyba, że mam jakieś ważne spotkanie, wykonuję go rano, by później makijaż jaki będę wykonywała lepiej się trzymał. I to jest prawda, zawsze dobrze oczyszczona skóra przygotowana pod makijaż lepiej wygląda. Jest rozjaśniona, lepiej nawilżona i jest promienna. Minusów w tym peelingu nie znalazłam. Myślę, że kupię go ponownie, bo lubię produkty oczyszczające do twarzy od Lirene. Mała tubka, zamykana na klik nadaje się też na wyjazdy. A jaki jest Twój ulubiony peeling do oczyszczania twarzy z tej marki?


Jakie peelingi Wy stosujecie do twarzy?
Drobno, gruboziarniste, a może enzymatyczne?
Wolicie peelingi w tubkach, czy np. w słoiczkach?



pozdrawiam,

Donna

21 lut 2020

Ciepły pustynny wiatr zatopiony w wosku od Yankee Candle.

Witam,



Lubię kiedy poznaje nowy zapach wosku od Yankee Candle. Po etykiecie czasem nie wiem czego mam się spodziewać, jeśli jest ona jakoś specyficznie wyszukana i oryginalna, a nie standardowo kwiatowa, czy owocowa. A ta zaciekawiła mnie swoją nazwą i zdjęciem. Pustynia, piasek... hm jak może pachnieć ciepły pustynny wiatr? Nigdy nie byłam jeszcze na pustyni, więc ciężko było mi to sobie wyobrazić, więc, czy wosk Warm Desert Wind od YC mi to ułatwił i oczami wyobraźni przeniosłam się przez chwile w dalekie zakątki na świecie? Zapraszam na dzisiejszy pachnący wpis.


Zapach otwartej przestrzeni i dalekich lądów, muśnięty egzotyczną paczulą i podwędzoną wanilią - tak o zapachu przeczytamy w sklepie goodies.pl


Jak ja odbieram ten zapach? Pachnie od przede wszystkim ciepło i nie mam tu na myśli ciepła/gorąca jak chociażby tego kiedy wosk fotografowałam pod koniec lata. Ale jest to otulające słodkie i aromatyczne takie ciepło. Pierwszą myślą były też słodkie ciasteczka, ale takie z domieszką wanilii. Nigdy nie czułam i nie wąchałam podwędzanej wanilii, więc jeżeli to ona tak pachnie, w tym wosku to odbieram ją jako słodkie, krucha ciacha, które ma się ochotę zjeść. Nigdy bym nie przypuszczała, że ten wosk może się też tak nazywać - ale w ostateczności stwierdzam, że pasuje mu taka ciepła pustynna nazwa z wiatrem. Wosk jest dobrze i intensywnie wyczuwalny. Na mojej dużej pokojowej przestrzeni, było go dość wyraźnie czuć. Przy mniejszych pokoikach, może być wg. mnie zbyt duszący, więc radziłabym po prostu mniej go kruszyć do kominka. Podsumowując: ciekawy zapach, słodki, trochę egzotyczny, kojarzący mi się z arabskimi krajami.


Czy powrócę do niego? Raczej nie, a to tylko z tego względu, że chcę poznawać kolejne nieznane mi zapaszki, a wiem, że pojawiło się wiele nowości w woskach :) I to tylko z tego względu, bo ogólnie ten zapach jest przyjemny i sympatycznie, słodko pachnie. Jeśli chcecie i Wy kochani poznać nowości - poszukajcie w sklepie goodies.pl


A jaki wosk Ty paliłaś ostatnio?


pozdrawiam,

Donna

20 lut 2020

Poznałam pachnącą rodzinkę kosmetyków pielęgnacyjnych od marki Nutka.

Witam,



Dziś znów trochę lata na zdjęciach i trochę o wspaniałej gromadce jaką są kosmetyki od marki Nutka, którą miałam okazję poznać na jednym ze spotkań blogerskich. Są to fitokosmetyki inspirowane bogactwem natury. Nigdy wcześniej nie miałam tych kosmetyków, jak i marka była mi nieznana. Czasami czytałam o niej właśnie coś z blogów. Dlatego cieszę się, że mogłam poznać kilka takich nowości od nich pielęgnacyjnych zarówno do ciała jak i do włosów. W ostatnim projekcie denko, pokazałam nawet już puste opakowanie po mydełku do rąk, więc czas przedstawić tą pachnącą rodzinkę o mega zapachach. Kosmetyki są iście letnie, wakacyjne, ale jeśli chcemy się rozpieścić kwiatowo-owocowymi zapachami to idealnie pasują one na każdą porę roku, bo te zapachy spodobają się każdej kobiecie.


Skład mojej gromadki to:
- krem pod prysznic odżywiający i regenerujący czarna porzeczka i białe kwiaty
- przeciwłupieżowy szampon do włosów gruszka i bergamotka
- odżywiające i nawilżające mydło w płynie piwonia i słodki migdał
- dermokosmetyczna emulsja do higieny intymnej len i echinacea



Przeciwłupieżowy szampon do włosów gruszka i bergamotka został stworzony do codziennego mycia i pielęgnacji włosów oraz skóry głowy ze skłonnością do łupieżu i nadmiernego wydzielania sebum. Starannie dobrane, delikatnie substancje myjące i ekstrakty pochodzenia roślinnego wraz z kompleksem zmiękczającym i wygładzającym łuskę włosa sprawią, że włosy odzyskają blask i miękkość. Dodatkowo zawartość aktywnego składnika PRZECIWŁUPIEŻOWEGO zapewni zdrowo wyglądającą skórę bez łupieżu. Bogata formuła składników pozwala cieszyć się codzienną pielęgnacją skóry głowy bez nadmiernego obciążenia włosów. Szampon do włosów NUTKA zapewnia uczucie długotrwałej świeżości.

Co wyróżnia szampon?
- łagodne składniki myjące
- przeciwłupieżowy składnik normalizuje wydzielanie sebum
- kompleks kondycjonująco-pielęgnacyjny zmiękcza i wygładza łuskę włosa
- ekstrakt z bermagotki tonizuje i łagodzi podrażnienia skórne
- ekstrakt z gruszki, dzięki bogatej zawartości witaminy C, działa ochronnie i przeciwutleniająco

stosowanie szamponu łagodzi uczucie świądu owłosionej skóry głowy według 90% badanych osób, szampon redukcje łupież u 100% ankietowanych, w tym całkowicie u 70% osób badanych; zauważalne efekty już po pierwszym tygodniu stosowania, 80% badanych potwierdza uczucie ukojenia skóry głowy już po pierwszym użyciu, min. 84% receptury szamponu to składniki pochodzenia naturalnego


Tradycyjnego łupieżu nie posiadam, ale moja łuszczycowa miejscami skóra głowy za uszami, daje swoje znaki i jest uciążliwa. Ten szampon zainteresował mnie, bo byłam ciekawa, czy głowa np. nie będzie mnie swędziała. Po kilku użyciach ten problem nie występował. Szampon okazał się być łagodny i delikatny. Trudno mi stwierdzić, czy działa na łupież, bo jego nie mam, ale to łuszczenie jakie mam za uszami, jakby ucichło za każdym razem jak tylko myłam tym szamponem. Jeśli chodzi o świeżość włosów - tu różne mam odczucia. Myję włosy często, zdarza się, że codziennie, ale jeśli ktoś ma problem z bardzo przetłuszczającymi się włosami, szampon ten reguluje wydzielanie sebum. Gruszka i bergamotka.. brzmi nieźle, choć osobiście nie przepadam za takimi kwiatowo-owocowymi akcentami w szamponach, to ta wersja nawet była w porządku. 


Krem pod prysznic odżywiający i regenerujący czarna porzeczka i białe kwiaty, został stworzony, aby zapewnić uczucie czystości, odświeżenia i nawilżenia skóry przy dogłębnym oczyszczeniu. Receptura kosmetyku została oparta na starannie dobranych, delikatnych substancjach myjących, aktywnych składnikach utrzymujących barierę naskórkową oraz różnorodności świata roślin. Bogata formulacja sprawi, iż codzienna higiena wymagającej odżywienia i regeneracji skóry stanie się pielęgnacyjną przyjemnością.

Co wyróżnia ten krem?
- łagodne składniki myjące pochodzenia naturalnego
- ekstrakt z płatków białych kwiatów (róża stulistna, jaśmin, stokrotka) zapewnia uczucie miękkości i jedwabistości
- ekstrakt z czarnej porzeczki działa regenerująco, przeciwstarzeniowo i ujędrniająco.

pozostawia skórę gładką i zapewnia komfortową pielęgnację skóry u 96% przebadanych osób, 88% osób potwierdza uczucie odżywienia, a 84% osób odczucie zregenerowania skóry, min. 85% receptury kremu myjącego to składniki pochodzenia naturalnego


Krem myjący pod prysznic to dla mnie także nowość. Uwielbiam pachnące żele/kremy/emulsje/pianki do mycia ciała itd., itp. Tu za każdym razem prysznic jest u mnie urozmaicony i nie mam nudy, czy monotonii. Krem jest o jasno, jaśniutkiej jakby fioletowej aksamitnej konsystencji, który przy odrobinie wody zamienia się w puszystą pianę. Ta chwila zawsze jest dla mnie niesamowitym rytuałem, ponieważ zapach tego kremu niesamowicie mnie odpręża. Kwaskowata porzeczka z nutą białym kwiatów tworzy niesamowite połączenie, przyjemne dla nosa. Takich zapachów w mojej łazience już dawno nie było. Polecam na słoneczne lato! Krem pielęgnuje moją skórę podczas mycia, nie czuję wysuszenia. Jeśli chodzi o opakowanie, jest to tuba, która bardziej kojarzy mi się z jakimś balsamem, niż produktem pod prysznic. 


Odżywiające i nawilżające mydło w płynie piwonia i słodki migdał - zostało stworzone, aby zapewnić uczucie czystości, łagodnego odżywienia i nawilżenia skóry dłoni i ciała. Recepturę kosmetyku oparto na bogactwie świata roślin. Starannie dobrane delikatne substancje myjące, w połączeniu z ekstraktami roślinnymi, pozwoliły opracować formułę utrzymującą barierę naskórkową w odpowiedniej kondycji. Bogactwo składników sprawi, iż codzienna higiena skóry dłoni i ciała stanie się pielęgnacyjną przyjemnością i codziennym nawilżeniem, uzupełnionym delikatnym zapachem płatków piwonii i słodkich migdałów. Zawarta w mikrokapsułkach witamina E nada skórze jedwabistą gładkość. Pielęgnacyjne mydło w płynie zapewni uczucie długotrwałej świeżości.

Co wyróżnia to mydełko?
- łagodne składniki myjące pochodzenia naturalnego
- ekstrakt z płatków PIWONII pielęgnuje i detoksykuje
- ekstrakt ze SŁODKICH MIGDAŁÓW nawilża i odżywia skórę

delikatne działanie myjące potwierdzone przez 100% osób, mydło zapewnia długotrwałe uczucie czystości i odświeżenia według 84% przebadanych osób, min. 88% receptury mydła Piwonia – Słodki Migdał to składniki pochodzenia naturalnego


Jak widać przez przezroczystą butelkę, mydełko jest o jasno-czerwonym kolorze. W słońcu odbijają się też takie 'kropeczki', to mikrokapsułki z witaminą E. W dotyku jest takie dość treściwe, średnio-gęsto. Nie jest to taka woda, co przecieka przez palce, w czasie nabierania przez pompkę. Mydełko to urzekło mnie przede wszystkim przepięknym kwiatowym zapachem! Jejciu jak to mydełko pięknie pachnie. Piwonia odgrywa tu kluczową rolę, zapachu migdału hmm słabo co wyczuwałam, bardziej i zdecydowanie piwonia miała pierwsze miejsce. Mydełko to, było też bardzo wydajne, to za sprawą właśnie tej galaretkowatej konsystencji, której nie musiało się brać dużo do umycia rąk. Jedna pompeczka wystarczała, by odświeżyć dłonie, umyć i oczyścić je z bakterii i z zanieczyszczeń. Ja mam na tym punkcie coś i często potrafię myć dłonie. Na plus zasługuje także to, że mydełko nie wysusza skóry. Naprawdę! 


Dermokosmetyczna emulsja do higieny intymnej len i echinacea została stworzona, aby zapewnić uczucie komfortu okolic intymnych każdego dnia szczególnie przy skłonnościach do podrażnień i objawach alergii. Recepturę dermokosmetyku oparto na delikatnych substancjach myjących pochodzenia naturalnego, kwasie mlekowym oraz kompleksie łagodząco-kojących składników. Bogata formulacja sprawi, iż codzienna pielęgnacja wrażliwych okolic intymnych stanie się wsparciem
w zapobieganiu stanom zapalnym i infekcjom. Emulsja zapewni uczucie długotrwałej świeżości i czystości.

Co wyróżnia tą emulsję?
- łagodne składniki myjące pochodzenia naturalnego
- ekstrakt z nagietka stymuluje regenerację nabłonka
- ekstrakt z melisy wspomaga gojenie drobnych otarć i podrażnień
- kwas mlekowy reguluje naturalne pH miejsc intymnych oraz wpływa pozytywnie na wzrost naturalnej flory bakteryjnej
- ekstrakt z lnu nawilża i wspiera działanie przeciwzapalne i łagodzące
- ekstrakt z echinacei pielęgnuje, odżywia i nawilża skórę oraz błony śluzowe

92% badanych kobiet stwierdziło, że emulsja Len – Echinacea zmniejsza uczucie dyskomfortu typu świąd, pieczenie, 95% kobiet testujących emulsję uznało, że pozostawia uczucie czystości i komfortu, 89% potwierdza złagodzenie podrażnień i zaczerwienień, min. 85% receptury emulsji to składniki pochodzenia naturalnego


Okolice intymne są tak samo ważne w pielęgnacji jak inne części ciała. Ja zawsze zwracam uwagę na dobre kosmetyki, które są do takich miejsc przeznaczone. Tyle mówi się o infekcjach, podrażnieniach itp. Tą emulsję wyróżnia to, że posiada naturalne składniki myjące, to ważne, bo miejsca kobiece są bardzo wrażliwe i delikatne. Emulsja dzięki kwasowi mlekowemu reguluje naturalne pH miejsc intymnych. Dokładnie myje i pozostawia uczucie odświeżenia. Opakowanie posiada pompkę, więc aplikacja odbywa się higienicznie. Na zmianę z innymi tego typu produktami, używam tą emulsję i jestem zadowolona. Lubię czuć się świeżo i komfortowo w tych okolicach. 


Podsumowując: Kosmetyki pięknie, obłędnie i soczyście pachną owocami, kwiatami i zachęcają już na dzień dobry swoimi nazwami, aromatami, naturalnymi składami, czy też opakowaniami. Są też tanie, wydajne i nie podrażniają. Mi najbardziej spodobało się to mydełko w płynie piwonia i słodki migdał. Wow po nim dłonie tak cudnie pachniały, że miałam ochotę myć tym mydełkiem cały czas ręce, a nawet i całe ciało. Teraz to chciałabym mieć takie perfumy o zapachu piwonii o! Ten zapach był przepiękny. 


A Wy znacie coś od Nutki?



pozdrawiam,

Donna
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...