31 maj 2016

Spa Azja Ujędrniający peeling cukrowy do ciała imbir & kardamon. Nawilżenie + ujędrnienie.

Witam,



W łazience muszę mieć dużo peelingów, ponieważ są to produkty używane u mnie systematycznie, regularnie i non stop używam czegoś innego. Parę dni temu opisywałam peeling solny harmonia zmysłów Vianesse, a dziś pędzę z nowym jaki już zdążyłam przetestować, bo w sumie na zmianę ich używam. Jest to koleny produkt z serii Azja Spa z Bielendy Ujędrniający peeling cukrowy do ciała imbir & kardamon. Nawilżenie + ujędrnienie.(kosmetyki, które prezentowałam już tu)


Opis:
"Ujędrniający peeling do ciała wykorzystuje niezwykłe właściwości roślin rytualnych Azji – aktywnie nawilża, ujędrnia i uelastycznia skórę. Ciało odzyskuje niezwykłą miękkość, gładkość i sprężystość. Orientalny, intensywny i pobudzający aromat mleczka poprawia samopoczucie, aktywizuje i dodaje energii. O piękno Twojej skóry zadbają imbir i kardamon – znane z właściwości pobudzających, przyspieszających przemianę materii, wspomagających spalanie tkanki tłuszczowej, oczyszczających z toksyn"

Efekt:
"Poprawa wyglądu i kondycji skóry – Twoja skóra odzyska niezwykłą miękkość, gładkość i właściwe nawilżenie"


Moja opinia:
Pomimo parafiny w składzie, w tym peelingu ona mi nie przeszkadza. Nie tłuści skóry tak jak np. przy peelingu, który opisywałam np. tu.Owszem czuć taką powłoczkę, ale nie muszę już sięgać po żelek by zmywać tą tłustość, co zazwyczaj i zawsze robię przy parafinie w składzie. Drobinki cukru przy zwilżonej skórze delikatnie i miarowo się rozpuszczają złuszczając przy tym martwy naskórek. Do tego zapach tego peelingu, cud, miód i orzeszki :D Tak jak i dwufazowy olejek jak i mleczko z tej serii tak i peeling przepięknie słodko, ale nie dusząco i mdło pachnie. Skóra po domowym zabiegu jest delikatna w dotyku, mięciutka, oczyszczona i przygotowana do wklepania mleczka. Czy zauważyłam ujędrnianie po owym peelingu? jak sugeruje producent? raczej nie, ale wygląd skóry jest w lepszej kondycji. Systematyczne stosowanie peelingów sprawia, że skóra robi się jaśniejsza, jest lepiej oczyszczona, ukrwiona, lepiej oddycha i jest promienna (nie taka szara i nie zmęczona)


W tego typu peelingach podoba mi się ich opakowanie. Jest odkręcane, można spokojnie i bez problemu wydostać produkt wg. własnych potrzeb. Peeling sam w sobie dla mnie jest średnio wydajny, aczkolwiek na zmianę z innym starczy mi na mniej więcej ponad miesiąc czasu.



Miłośniczki peelingów muszą koniecznie poznać ten peeling. 



pozdrawiam,

Donna

30 maj 2016

Czarne mydło w płynie różane Savon Noir.

Witam,


Lubię wyszukane mydełka. Niedawno pisałam o malinkowym w kostce z Oriflame, które do mycia rąk spisuje się całkiem dobrze, dziś nieco o specyficznym Czarnym mydle różanym z olejem arganowym w płynie Savon noir, które stosuję tylko do mycia i oczyszczania buzi. Jak się sprawdza i czy warto myć mydłem twarz? Zapraszam na moje odczucia. 


Opis:
"Doskonale oczyszcza pory z toksyn i sebum oraz usuwa martwe komórki naskórka. Skóra odzyskuje miękkość, delikatność i zdrowy wygląd. Jest odżywiona, nawilżona, sprężysta i wygładzona. Czarne mydło pozostawia naskórek natłuszczony, zapewniając długotrwałą ochronę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych. Savon noir może być stosowane do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery, nawet suchej i trądzikowej. Zwalcza bakterie odpowiedzialne za powstawanie zmian trądzikowych oraz przywraca naturalną równowagę płaszcza hydroplipidowego skóry"


Jest szczególnie polecane do pielęgnacji cery tłustej, mieszanej oraz naczynkowej. Zawarty w savon noir olej arganowy poprawia ogólną kondycję cery.


Sposób użycia: 
Zwilżyć skórę ciepłą wodą, następnie nałożyć mydło i masować do uzyskania delikatnej piany, następnie spłukać. Savon noir może być stosowane do codziennego, regularnego mycia, jak również do wykonania zabiegu oczyszczającego.
Kraj pochodzenia:
Maroko


Moja opinia:
Do oczyszczenia buzi używam żeli, maseczek czy też peelingów co kilka dni, ale gdy wypróbowałam owe czarne mydło na twarz tak już w ostatnim czasie używam tylko jego przy wieczornej pielęgnacji. Mydło to rewelacyjnie oczyszcza tłustą skórę. Czuje różnicę i w dotyku i w wyglądzie. Mydło zarówno dobrze oczyszcza, myje, ale też pielęgnuje i nawilża. Moim zdaniem ma same plusy. Oliwa z oliwek, olej z kwiatów róży damasceńskiej, olej arganowy to baza mydełka. Cieszy mnie, że sebum i martwy naskórek jest usunięty. Po 8 godzinach pracy, gdzie nie mogę sobie poprawić makijażu, moja skóra eksploduje od nadmiaru błyszczenia, dlatego też co wieczór stosując to mydełko mam pewność, że moje oczyszczenie jest w 100% zapewnione jakie mogę dać skórze. Mydło można używać zarówno do mycia ciała czy rąk, ale ja przeznaczyłam go tylko do mycia buzi i dekoltu, lub tam gdzie na skórze mam jakieś niedoskonałości. Myślę, że dobrze się sprawdzi u osób, które mają maleńkie krosteczki czy ogólnie trądzikową skórę, nie tylko na twarzy ale i plecach czy ramionach. 
Konsystencja jak widać jest brązowa i może wydawać się lejąca, ale w rzeczywistości przypomina 'zabarwiony' żel. Podoba mi się to, że w opakowaniu jest pompka i dwie aplikacje wystarczą do umycia buzi. Powstaje delikatna piana. Sam zapach jest dość charakterystyczny, przypomina mi sklepy zielarskie i ziołowe herbatki. Lubię takie, więc mi to absolutnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie podoba i przyciąga do jakże częstego jego używania. Mydełko spisuje się dobrze, mi pomaga, więc dla cery tłustej sprawdza się i nie mogę na niego narzekać. 


Jeśli znacie jakieś takie perełki mniej znane napiszcie o nich chętne je poznam :)



pozdrawiam,

Donna



29 maj 2016

Wild sea grass wosk YC.

Witam,



Całkiem inaczej wyobrażałam sobie wosk i zapach o którym dziś napiszę. A jest to Wild sea grass. Spodziewałam się czegoś świeżego z czystym powietrzem i świeżą trawką, polaną, zapachem jaki spotykam na wakacjach, gdzie robię sobie przejażdżkę rowerową w okolicach domu mojej siostry, a spotkałam typowo trawiasty zapach, który mnie męczył sama nie wiem czemu. 


Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Aromat traw morskich, porastających piaszczyste wydmy.

Miłośnicy morskiej trawy i takich zapachów mogą być zadowoleni. Ja niestety nie byłam, a lubię tego typu aromaty. Ten widocznie nie jest 'mój' Przy niewielkim ułamaniu jak na zdjęciu zapach był słabo wyczuwalny, musiałam więc dodać wosku by nabrał bardziej intensywniejszych mocy. Gdy już nabrał to podobał mi się, ale jak napisałam nie jest to mój typ. Tym razem moje małe rozczarowanie wśród wosków YC :) A Wy co o nim myślicie? 



pozdrawiam,

Donna

28 maj 2016

Mini Max quick dry & long lasting nr. 135 i 144 wiosna, lato 2016 cz.1

Witam,


Cieszę się, że nastały ciepłe i słoneczne dni, aż chce się pomalować paznokcie na różne, barwne kolorowe odcienie. Ze względu na urzędową pracę nie mogę sobie pozwolić na szaleństwo, bo źle się z tym czuję, choć wiem że nikt mi nie zwróci uwagi na barwne paznokcie to i tak wolę stonowane, spokojne nudziaki w pracy. Ale w weekend przecież mogę zaszaleć :) Do testów wybrałam dwa lakiery Eveline Mini MAX quick dry & long lasting nr. 135 i 144 to moje propozycje na wiosnę i lato 2016.


Mini Max quick dry & long lasting to cała gama różnorodnych odcieni - moje są idealne niemal, że do wszystkiego pasują. Każda stylizacja uważam, że będzie ożywiona. Nie są wyzywające, ale kobiece.  Czerwień z różem to kolory Nasze kobiet - zawsze je wybieramy na pierwszym miejscu :)


Lakiery mają po 5 ml pojemności. Są male, ale wydajne. Pędzelek nie za duży, ale też nie za mały. Jak na moje małe paznokcie spisuje się dobrze. Lakiery dobrze pokrywają przy dwóch warstwach. Standardowo średnio-szybko schną, ale wiadomo jak jest przy lakierach. Po trzech dniach moje paznokcie wymagały poprawek, ale i tak uważam że długo wytrzymały.


Kolorki mi się podobają. Wiosenno-letnie super! aż mam ochotę pomalować jeszcze paznokcie u stóp. Przepraszam za jakość zdjęć, samemu ciężko. 


A co u Was gości na paznokciach?


pozdrawiam,

Donna

27 maj 2016

Peeling solny harmonia zmysłów Vianesse.

Witam,


W majowych nowościach do testów pojawił się u mnie nowy solny peeling do ciała Vianesse, a że mój poprzedni co tylko się skończył, to zabrałam się od razu do pierwszych testów i do używania go do pielęgnacji całego ciała. Jak się spisuje? I czy jest taki dobry? - zapraszam na moją opinię o tym właśnie peelingu.


Peeling solny harmonia zmysłów.
"Solny peeling do ciała w postaci drobnych ziarenek w pierwotnym stanie o delikatnym różowym zabarwieniu jest bogata w składniki mineralne. Fakt ten sprawia, że wpływa ona pozytywnie na skórę, pozostawiając ją miękką, wygładzoną i miłą w dotyku"



Moja opinia:
Gdybym miała ten peeling kupić i wybrać spośród innych produktów ze sklepowej półki, szczerze? ten peeling nie zwróciłby na mnie uwagi. Jego opakowanie jest mało przyciągające. Plastikowy, dość spory kubeczek bez opisu i podstawowych informacji. Dopiero pod zakrętką znajdujemy niewielką ulotkę z informacją co to jest i jak tego używać.


Peeling jest w postaci suchej, sypkiej soli. Jest to tak myślę w 99% sól z dodatkami mineralnymi, dlatego ma taki odcień nieco różowiutki. 


Przy kontakcie z wodą - sól natychmiast się rozpuszcza, przy zwilżonej skórze i masowaniu sól spada z ciała. Dlatego robiąc ten peeling przygotowuję sobie go w postaci takiej papki. Nasypuję do nakrętki tak na oko ile produktu mi trzeba do wypeelingowania się. Czasami jest to całe ciało, czasami są to tylko łydki i uda. Nasypuje porcję i dodaję aktualnego żelku pod prysznic jaki w ten dzień używam. Wszystko razem mieszam by utworzyła się papka, która nie spada z ciała. Taki peeling już na spokojnie mogę stosować i wykonywać nim masaż. Jego wydajność, oceniam na taką sobie - to wszystko zależy ile naraz nasypiemy go sobie indywidualnie do Naszych potrzeb. 


Drobinki soli są delikatne ale za to konkretnie zdzierają martwy naskórek. Podoba mi się efekt 'po' bo skóra jest mega oczyszczona, wygładzona, miękka w dotyku. Taki peeling jest polecany dla skóry niewrażliwej. Nie należy go wykonywać też, gdy mamy jakieś ranki na skórze, zadrapania czy otarcia, bo może spowodować pieczenie. Do samego peelingu nie mam nic do dodania, ale wolałabym aby jego opakowanie było bardziej zachęcające. Z czytelną etykietą na wierzchu z informacją chociażby jaka jest pojemność oraz co najważniejsze data ważności produktu!!! ;) 


Jak widać oceniałam ten produkt na tak i na nie. Efekty mi się podobają, ale poprawiłabym nieco opakowanie bo naprawdę nie wyróżnia się on zbyt dobrze z tą schowaną etykietą pod nakrętką. 
Produkt poznałam dzięki trustedcosmetics. 




pozdrawiam,

Donna

26 maj 2016

Żelek - olejek i krem do rąk z ambasadorskiej paczki Le Petit Marseillais.

Witam,


Pomylona paczka ambasadorska Le Petit Marseillais o której wspomniałam już tutaj przeszła moje testy i nie żałuję, że została pomylona (no może troszkę, bo spodziewałam się i czekałam na inne zapachy, a jednak dostałam coś innego) Nie mniej jednak zapachy i te wersje kosmetyków spodobały mi się i polubiłam je do codziennej pielęgnacji. 
Jak się spisały? Zapraszam Was moi kochani na moje wrażenia :) 


Poznałam:
✓ żelek z olejkiem arganowym i kwiatem pomarańczy 
oraz 
✓ regenerujący krem do rąk z masłem shea, aloesem i woskiem pszczelim


Moja opinia:
Zacznę od żelku - z olejkiem arganowym i kwiatem pomarańczy, który ma przezroczystą konsystencję. Metodą prób i błędów przy moim aparacie nie wychodziło to na zdjęciach tak jakbym tego oczekiwała, więc obeszło się bez pokazania konsystencji na dłoni. Wybaczcie. Ale konsystencja jest delikatnie aksamitna w dotyku. Przy kontakcie z wodą żelek - olejek pieni się, a powstała piana unosi wokół mnie zapach - ba! jaki to jest zapach mmmm :) mega. Przepiękny, świeży, lekki, kobiecy i taki wakacyjny. Urzekł mnie od pierwszego niuchnięcia :D Jego zaletą jaką zauważyłam jest to, że nie powoduje wysuszenia skóry. Nie podrażnia jej też. Pielęgnuje i przygotowuje do dalszych etapów pielęgnacyjnych. Prysznic z takim olejkiem niesamowicie mnie odpręża. Nie jest to taki zwyklaczek/średniaczek wśród mycia pod prysznicem. Jego zapach cieszy Nasz nos, ogólnie pobudza i szybko budzi z rana. Uważam, że jest zdecydowanie za mały, dla mnie taki olejek-żelek powinien mieć co najmniej 500 ml pojemności. I co najważniejsze ten olejek nie pozostawia żadnej tłustej powłoczki na skórze, więc nie ma się co martwić. 


Regenerujący krem do rąk z masłem shea, aloesem i woskiem pszczelim to bardzo treściwy, konkretny krem do rąk. Pachnie słodko nieco dusząco, ale zapach mi się też podoba i przypadł do gustu. Może nie na same wakacje i upalne lato, ale jeszcze w kwietniu/maju może być. Świetnie odżywia przesuszoną skórę, nawilża. Regeneruje i pielęgnuje dłonie. Małe zadrapania po moich kociakach jakie mam czasami na dłoniach szybciej się goją, bo cały czas staram się dobrze nawilżać skórę. Krem ma 75 ml jest wydajny. Mieści się w torebce. Zamykanie na klik z miękką tubą. 


Poznałam, polubiłam i polecam :)




pozdrawiam,

Donna

25 maj 2016

Mydełko z energetyzującą miętą i maliną Oriflame.

Witam,


Wiosna, lato to czas kiedy powinno się myć częściej ręce. W tym czasie i produkty mydełkowe schodzą u mnie zdecydowanie szybciej niż np. w zimie. Dla mnie mydło niezależnie czy to w płynie, w kostce czy piance ma oczyścić z bakterii, odświeżyć dłonie. Niekoniecznie nawilżyć bo tego przeważnie od takich produktów nie powinnyśmy wymagać.  Do jakiegoś zamówienie gdy kupowałam jakiś czas temu coś z Oriflamu dostałam gratis Mydełko z energetyzującą miętą i maliną. Ładnie się prezentuje i pachnie, więc napiszę coś nieco więcej :)


Opis:
"Pełne świeżości, aromatyczne mydełko z pobudzającymi ekstraktami z mięty i maliny. Oczyszcza skórę i dodaje energii"

Skład: 
Sodium Palmate, Sodium Palm Kernelate, Aqua, Glycerin, Parfum, Sodium Chloride, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate, Propylene Glycol, Tetrasodium Edta, Tetrasodium Etidronate, Alpha - Isomethyl Ionone, Mentha Aquatica Extract, Geraniol, Rubus Idaeus Extract, CI 77891, CI 14700, CI 17200, CI 77499.


Moja opinia:
Zanim zaczęłam go używać, zrobiłam zdjęcia i schowałam do łazienkowej szafeczki. Za każdym razem kiedy otwierałam ową szafeczkę coś mi pachniało, ale nie kojarzyłam co to może być. Pachniało malinową mambą, czymś słodkim i owocowym. Tak to było to mydełko :D Zapach soczysty, zarówno maliny jak i odświeżająca mięta dawały idealne letnie połączenie świeżego zapachu. Przy myciu rąk, wytwarzała się dobra piana, która oczyszczała i myła. Podstawy higieny rąk to mydełko zapewnia, więc jestem z niego zadowolona. Domownicy chętnie po nie sięgają.



Mydełko miło mnie zaskoczyło więc polecam owocowo-słodkie mycie rąk :)  Ale, ale to nie wszystko jeśli chodzi o kostkowe mydełka, bo u mnie w łazience zawitało również nowe mydełko w płynie i o nim również niedługo coś napisze, jakie jest i jak działa :)

Co polecacie dobrego z mydełek? :D



pozdrawiam,

Donna

24 maj 2016

Master Blur Matujący krem BB (Naturalny 02) od Lirene.

Witam,



Przy nieco cieplejszych już dniach wolę kremy BB niż ciężkie podkłady. Przetestowałam i używam sobie ostatnio Matujący krem BB Master Blur 02 od Lirene. Jak się spisuję i czy jestem z niego zadowolona? - zapraszam na moje wrażenia i krótką prezentację owego kosmetyku.

Przeznaczony dla kobiet o cerze mieszanej i tłustej, ze skłonnością do nadmiernego błyszczenia oraz występowania niedoskonałości


Opis:
"Zespół ekspertów z Laboratorium Naukowego Lirene stworzył kosmetyk, który sprosta nawet najbardziej wymagającym oczekiwaniom wobec matującego kremu koloryzującego do twarzy. Krem BB to prawdziwy mistrz kamuflażu! Nadaje skórze nieskazitelny wygląd oraz gwarantuje matowe wykończenie dzięki sferycznemu kompleksowi matującemu, który pochłania nadmiar sebum. Zawarte w kremie kwas hialuronowy, witamina C i drobinki rozświetlające sprawiają, że cera jest nawilżona, a jednocześnie rozjaśniona i pełna naturalnego blasku. Specjalnie opracowana technologia Pigment Fusion sprawia, że krem idealnie dopasowuje się do odcienia skóry, ukrywając niedoskonałości. Regularne stosowanie sprawia, że skóra trwale poprawia swoją kondycję. Efekt MASTER BLUR - skóra, która promienieje pięknem!"


Składniki:
kwas hialuronowy i gliceryna – nawilża
sferyczny kompleks matujący – pochłania nadmiar sebum
mika – rozświetla skórę
witamina C – neutralizuje działanie wolnych rodników i rozjaśnia cerę
Efekty:
- kryje niedoskonałości i przebarwienia
- równomiernie odbija światło
- bez efektu maski
- idealnie dopasowuje się do odcienia skóry
- długotrwale nawilża


Krem nałożyć rano na oczyszczoną skórę twarzy i szyi, delikatnie wmasować. Idealny pod makijaż lub jako lekki podkład. Dla najlepszych efektów rekomendujemy jednoczesne stosowanie z „Wygładzającym kremem normalizującym sebum” i „Złuszczającym żelem normalizującym do mycia twarzy” z linii Derma Matt.

Produkt objęty jest Dermoprogramem Lirene, opracowanym przez Ekspertów Laboratorium Naukowego Lirene, gwarantującym bezpieczeństwo i skuteczność. Przebadano dermatologicznie.


Moja opinia:
Matujący krem BB Master Blur 02 jest bardzo jasnym kremem i do mojej skóry jest nieco za jasny, ale nie przeszkadza mi to, bo ładnie wtapia się w skórę i zakrywa wszelkie małe niedoskonałości. Podkreślam - małe, bo przy większych będą prześwity i nie zakryje tak jakbyśmy tego chciały. Proponuję użyć np. aktywnego korektora punktowego o działaniu antybakteryjnym lub maskującego fluidu punktowego UT o którym pisałam już tu Podoba mi się jego delikatna i lekka konsystencja. Ładnie też pachnie. Szybko się rozsmarowuje, nie tworzy efektu maski. Pod względem pielęgnacji jestem zadowolona, bo nie tylko zakrywa zaczerwienienia na twarzy, drobne nierówności ale też dobrze nawilża. Buzia staje się wypoczęta i nabiera blasku. Co to matowienia - to pod tym względem niestety się nie sprawdza. Szybko się po nim świecę :( i to jest jedyna jego wada. 


Ze wszystkimi podpunktami się zgadzam ze zdjęcie poniżej oprócz długotrwałego matowienia :(


Jakie jest Wasze zdanie na jego temat?




pozdrawiam,

Donna

23 maj 2016

Kringle Candle Mystic Sands - świeca daylight.

Witam,


Lubię od czasu do czasu dla odmiany zamiast wosków Yankee zapalić Kringle Candle świecę daylight. Zakupiłam niedawno 3 nowe :) Moja wersja na kilka ostatnich majowych wieczorów to Mystic Sands. Znacie może ten zapach?


"Świeczka marki Kringle Candle o zapachu egzotycznych kwiatów oraz mieszanki aromatycznych przypraw bliskiego wschodu"

Waga świeczki: 35 gram
Kategoria zapachowa: Świeży
Czas palenia: 12 h


Moja opinia:
Egzotyczne kwiaty znam tylko z zapachów kosmetycznych (żeli, balsamów itp) Pięknie komponują się z mieszanką aromatycznych przypraw - całość jest taka męska. Dla mnie przypomina dojrzałość, odwagę, świeżość i takie coś co mi trudno opisać. Jedno wiem, że miłośniczki męskich aromatów muszą poznać ten zapach, bo przypomina zdecydowanego mężczyznę. Zapach pasuje na majowe wieczory, nie jest duszący, mdły a przyjemny dla nosa. Nie jest też intensywny. Palący się ogień i wydobywający się z niego zapach pięknie i delikatnie wypełnia pomieszczenie. Widziałam, że świeczki Kringle można zakupić tu.



Lubicie męskie zapachy? 
To kolejne moje męskie odkrycie ;)




pozdrawiam,

Donna
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...