31 sie 2020

Nowe zamówienie ze sklepu Femmeluxefinery.

Witam,




Przez okres wakacyjny, niestety zaniedbałam blogowanie - tak wiem, muszę się do tego przyznać. To chyba najdłuższa przerwa w całym moim blogowaniu od początku istnienia bloga. Ciepłe dni wykorzystywałam na aktywny wypoczynek, wyjazdy, spotkania z przyjaciółmi i choć mam mnóstwo zdjęć do recenzji, tak gdzieś nie mogłam się skupić, by usiąść i spokojnie pisać wieczorami. Nie będę więc przedłużać - zapraszam Was kochani na moje kolejne zamówienie ze sklepu femmeluxefinery.co.uk. , które zawitało do mnie już jakiś czas temu. Tym razem postawiłam na jasne i mega wygodne ubrania, właśnie z myślą o wakacyjnych dniach i letnich stylizacjach.


Pierwszym moim wyborem został Kremowy Dwuczęściowy Zestaw Piżamy - Aloranna. Co prawda na zdjęciach wygląda na biały, a w opisie było napisane, że kolor będzie kremowy - tak teraz już sama nie wiem pod jaką kategorię kolorystyczną go zaliczyć. Jak przykładam go do białej bluzki, to zestaw ten faktycznie jest taki wpadający pod krem, coś jakby ekri, jednak tak na pierwszy rzut oka wygląda, że jest to kolor biały. Mam też identyczny już zestaw w kolorze czarnym, więc fajne, bo teraz mogę np. wymieniać się kolorami i raz założyć jasną górę i czarne spodnie lub odwrotnie. Minus tego zestawu jest taki, że spodnie bardzo prześwitują, więc polecam ubierać jakieś fikuśne majteczki, lub nawet założyć dłuższą górę. Zestaw jest wygodny i można go wykorzystać nawet na elegancko, pomimo prostej bluzki. 


Fioletowy T-shirt bez rękawów Seema bardzo mi się spodobał, kiedy pojawił się w nowościach. Zaskoczyło mnie w nim to, że posiadał na ramionach poduszki. Odprułam je, bo tak jakoś one mi nie pasowały.


Koszulka idealnie sprawdziła się na upały. Była przewiewna, pomimo że jej materiał jest taki w dotyku jakby milusi. Fajnie pasuje do białych długich spodni lub też krótkich spodenek.


Moja szafa ugina się od dresowych zestawów z owego sklepu i zazwyczaj mam je góra/dół tego samego koloru - jak to bywa przy dresach. Przy zamówieniu skusiłam się na szare lekkie Joggersy z wysokim stanem - Kimora. To same spodnie, które szybko mogę ubrać do zwykłego t-shirta, wychodząc gdzieś do pobliskiego sklepu, czy po prostu mieć coś wygodnego po domu. Te spodnie idealnie przypasowały mi do białej bluzeczki... którą prezentuję poniżej. 


Biały krótki top z napisem „Basic” - Emmy - Tu spodziewałam się lepszej jakości materiału, bo wizualnie na modelce koszulka wygląda naprawdę fajnie, na żywo bluzeczka jest taka hmm jak to określić 'skromna', nie mniej jednak podoba mi się i dobrze się w niej czuję. Jedyny jej minus jest taki, że po wypraniu ten czarny napis nieco się zmył i zamiast czarnego teraz mam szary. Bluzeczka pasuje mi do powyższych szarych dresów.


Ogólnie podsumowując jestem zadowolona z tego zamówienia. Jasne ubrania i białe kolory dobrze sprawdzają się na lato, dlatego polecam jeszcze je jak najdłużej wykorzystywać, zanim zawita do Nas szara, deszczowa jesień i zamienimy znów wszystko w czarne kolory..

Zapraszam też do działów:

Oprócz tych kategorii w sklepie znajdziemy spodnie, gorsetowe sukienki, Jeans (dżinsy), a dla Pań jest też bielizna koronkowa.



pozdrawiam,

Donna

18 sie 2020

Compliflora saszetki - synbiotyk na wakacje dla całej rodziny.

Witam,



Wyjeżdżając na wakacje zawsze zabieram ze sobą podstawową apteczkę. Dzielę ją na produkty opatrunkowe typu plastry na zranienia, plastry na pęcherze (kiedy dużo chodzimy), wodę utlenioną itp. oraz na tabletki przeciwbólowe, jakieś suplementy witaminowe wzmacniające, a także podstawą są preparaty przeciw biegunce, zaparciom i dolegliwościom żołądkowym. Od jakiegoś też czasu są ze mną również suplementy diety Compliflora - znane synbiotyki na odbudowę mikroflory. Poznałam i polecam Wam kochani wersję w saszetkach do rozpuszczania w wodzie, które są bez glutenu i bez laktozy. 


Wcześniej ja i moja rodzina poznała te preparaty w formie kapsułek do łykania, ale wersja w saszetkach idealnie sprawdza się właśnie w podróży, na wakacjach ponieważ jest łatwa do rozpoznania wśród innych leków/tabletek to raz, a dwa nie zawsze każdy połknie formę większej tabletki, więc coś co można rozpuścić i wypić jest świetną formą do szybkiego zażycia. Saszetki te mogą być nawet stosowane u niemowląt, więc rodzinne opakowanie, które zawiera w sobie 10 takich saszetek w zupełności wystarczą czy to dla dzieci czy dorosłych na wakacyjne chwile. 

Ogólnie uważam też, że bardzo mało mówi się o tego typu synbiotykach. Ten o którym dziś wspominam zawiera aż 6 miliardów CFU: żywe bakterie drożdżowe (Saccharomyces boulardii) oraz dwa mikroenkapsułowane szczepy bakterii kwasu mlekowego, który kolonizują zarówno jelito cienkie (Lactobacillus rhamnosus GG), jak i jelito grube (Bifidobacterium lactis). 
Mikroenkapsulacja to innowacyjna opatentowana technologia otoczkowania, która umożliwia pokrycie każdego pojedynczego żywego mikroorganizmu, dzięki czemu mogą one dotrzeć do jelita żywe i aktywne, co warunkuje ich korzystne działanie. Produkt zawiera również oligofruktozę, która jest specjalną odżywką dla bakterii.

 

Tak więc, Compliflora to synbiotyk przeznaczony dla całej rodziny: niemowląt, dzieci i dorosłych. To właśnie w brzuchu ukryta jest Nasza odporność, nie zależnie w jakim wieku jesteśmy. Najprościej można to ująć tak: 

W naszym przewodzie pokarmowym żyją dobre bakterie. Antybiotyki, zła dieta czy stres niszczą je prowadząc do zaburzenia mikroflory bakteryjnej, a to może powodować obniżenie odporności i większą podatność na infekcje, problemy z układem trawiennym, a także rozwój alergii, czy takich chorób jak cukrzyca czy otyłość. Compliflora saszetki dostarcza potężną porcję żywych kultur bakterii. Dodatkowo nie zawierają substancji konserwujących i barwników. A specjalna technologia pakowania saszetek w atmosferze gazu obojętnego oraz mikroenkapsulacja pomaga chronić kultury drożdżowe i szczepy probiotyczne przez cały okres ważności produktu i w sposób znaczący przedłuża żywotność mikroorganizmów zawartych w preparacie.


Gwarantowane aż 6x10⁹ CFU bakterii i drożdżaków 

✓ Nie zawiera substancji konserwujących, barwników, glutenu ani laktozy 
✓ Oryginalne szczepy 
✓ 1 – 2 saszetki dziennie


Kochani jak Wy dbacie o swoją odporność każdego dnia?
Stosujecie synbiotyki w formie tabletek, czy może w formie wygodnych saszetek do rozpuszczenia w wodzie?



pozdrawiam,

Donna

15 sie 2020

Naturalne kosmetyki dla mężczyzn o zapachu ekskluzywnych perfum - Unit4men.

Witam,



Bardzo dawno temu nic w blogosferze nie wygrałam - nie brałam też specjalnie udziału w konkursach, czy w rozdaniach. Niedawno jednak tak spontanicznie pewnego dnia zgłosiłam się do rozdania na instagramie i wygrałam zestaw pielęgnacyjny dla mężczyzny z marki Unit4men. Są to polskie naturalne kosmetyki dla mężczyzn o zapachu ekskluzywnych perfum. Tak to prawda, bo już podczas rozpakowywania przesyłki, czuć było wspaniały zapach męskich perfum. Przesyłeczka dotarła do mnie w zaledwie kilka dni po ogłoszeniu wyników, więc byłam zaskoczona szybkością i dobrze zabezpieczoną samą paczuszką.


Dziś nie będzie to typowej dłuższej recenzji kosmetyków, ponieważ to za krótki czas przy ich testowaniu (dopiero od kilku dni są one w użyciu przez mężczyznę), ale nie mogłam się powstrzymać by opisać ich pierwsze wrażenie, które już usłyszałam od testera. Dodam też, że są to naturalne kosmetyki z ekskluzywnymi zapachami męskich perfum, więc w dobie rynku kosmetycznego wśród tysiąca marek, warto właśnie zwrócić uwagę na tego typu produkty. Sama z chęcią chciałabym poznać coś tego typu - coś naturalnego ale i pachnącego luksusowo. To też dobry pomysł na prezent dla mężczyzny, który dba o siebie i chce wyglądać atrakcyjnie. 


Szata graficzna tych kosmetyków to czarny kolor. Zarówno kartoniki jak i same opakowania mają taką swoją magiczną i tajemniczą prostotę. Nie mniej jednak już na pierwsze wrażenie kosmetyki wydają się być eleganckie i mające to coś. Lubię czarny kolor wśród kosmetyków, więc na pewno na półce sklepowej pierwsze co to bym zerknęła na taki design.

W zestawie znajdował się krem regenerujący do rąk i rewitalizujący krem do twarzy. Nie ukrywam, ale z kremu do rąk mój mężczyzna bardzo się ucieszył i jak na moje oko to zużywa on więcej ilości tubek ode mnie, ale ze względu na pracę, gdzie o dłonie musi dbać. Nieraz zajęcia powodują szybkie przesuszenia skóry, więc po każdym lub prawie każdym myciu dłoni - krem do rąk jest u niego wskazany. Tu zarówno w obu kremach pierwszym efektem było dobre nawilżenie naskórka i wchłanianie się produktu. Kremy nie zostawiają tłustej warstwy na skórze, a stosownie się wchłaniają, zostawiając przyjemną zadbaną powierzchnię na skórze. Zapach ich jest piękny - męski, może nie czuć go intensywnie, ale łagodnie czuć jego powiew. Z kremem do twarzy tester też się zaprzyjaźnił i choć to dalej dla niektórych facetów jest coś dziwnego, że krem do twarzy dla mężczyzn, tak cieszę się, że rośnie grono świadomej pielęgnacji twarzy i dbania o siebie wśród mężczyzn. 


Regenerujący krem do rąk
Regenerujący krem do rąk intensywnie regeneruje i nawilża nawet spierzchnięte dłonie. Zawiera opatentowany kompleks, który ma właściwości antyoksydacyjne i przeciwstarzeniowe. I co kluczowe – nie pozostawia tłustej warstwy! 

Zawiera aż 97% składników naturalnych, m.in.:
- masło shea
- masło mango
- olej camellia kissi
- olej ze słodkich migdałów
- mąka z ziaren owsa


Rewitalizujący krem do twarzy
Krem doskonale łagodzi podrażnienia, silnie nawilża i redukuje oznaki starzenia. Zawiera opatentowany kompleks, który neutralizuje negatywne efekty stresu psychologicznego na skórę, takie jak zapalenia i zaczerwienienia. Ponadto jest multifunkcyjny - łączy zalety balsamu po goleniu i bogatego kremu rewitalizującego w jednym opakowaniu!

Zawiera:
- beta glukan z owsa
- glinka kaolinowa
- ekstrakt z lukrecji
- olej z pestek winogron
- ekstrakt z Agastache mexicana



Zestaw tych dwóch produktów zrobił dobre pierwsze wrażenie, może cenowo jest droższy, ale mężczyźni i tak tego typu produkty, zwłaszcza do twarzy, mają na dłuższy czas, więc można tą cenę zaakceptować.
Jestem ciekawa, czy Wasi Panowie chętnie używają kremów do pielęgnacji twarzy, rąk?



pozdrawiam,

Donna




13 sie 2020

Zestaw pędzli z etui dla kobiet Royal and Langnickel Chique RoseGold.

Witam,



Co jakiś czas powinno robić się porządki w pędzlach do makijażu. One też się zużywają i potrzebują wymiany. Do tej pory kupowałam 'zwykłe' i pojedyncze pędzle jakie w danej chwili potrzebowałam i nie patrzyłam by były to markowe, czy wychwalane pędzle przez większość. Zależało mi, aby dany pędzel dobrze współpracował i był dobry przy wykonywaniu makijażu. W moim ostatnim zamówieniu online na Notino wybrałam całkiem przypadkowo zestaw pędzli Royal and Langnickel Chique RoseGold. Ani ich wcześniej nie znałam, ani o nich wiele nie czytałam - tak całkiem losowo pojawiły się u mnie w koszyku i powiem Wam, że był to dobry spontaniczny zakup. Zestaw ten jest z tych tańszych, ale czy warto przepłacać za coś co jest równie dobre jak drogie? Polecam Wam trochę pobuszować we wspomnianym sklepie, bo naprawdę można upolować tam nieraz ciekawe perełki za dość niską cenę. Za 5 pędzli + etui  cena aktualna to ok. 57 zł, więc to chyba dobra oferta. Super też, że pędzle są zapakowana w takie plastikowe pudełeczko, więc wystarczy tylko zapakować w kolorowy papier i mamy gotowy prezent dla koleżanki, czy siostry/kuzynki. 

Jak więc pędzle sprawdzają się u mnie? Zapraszam na krótki wpis o nich. 

 

Przy tym zestawie sugerowałam się ich ładnym wyglądem. Ala złote wykończenie na rączkach i bielutkie włókno, które jest syntetyczne, to tak na pierwszy rzut oka mogłam już ocenić na plus. Do tego białe etui, które można zabrać i spakować do środka pędzle w czasie wyjazdu świetnie organizują porządek, bo mamy produkty do makijażu w jednym miejscu. W zestawie znajduje się 5 pędzli: do pudru, skośny do różu, do konturowania, pędzelek do korektora i do brwi, czyli wszystko co potrzebne do wykonania podstawowego makijażu. Jestem z nich zadowolona, bo są mięciutkie, włókna nie wypadają, a rączka dobrze trzyma się w dłoni. Jak to bywa przy białych włosiach.. potrafią szybko się brudzić, ale przy systematycznych ich myciach (ja staram się co kilka dni to robić, bo nie robię tego po każdym aplikowaniu), da się utrzymać ich w porządku.


Może się skuszę jeszcze na jakiś inny zestaw pędzli z tej marki, bo widzę że pojawiły się nowości w ofercie, a jak wiemy pędzli do makijażu nigdy dość, kiedy np. mamy nie oczyszczone, a potrzebujemy na szybko wykonać makijaż, można wtedy wybrać właśnie taki pędzel czysty zapasowy. Jeśli jesteście zainteresowani tym zestawem Royal and Langnickel Chique RoseGold - polecam!

  
Macie swoje ulubione pędzle do makijażu?
Kupujecie je w zestawach z danej marki, czy jednak pojedyncze z różnych?



pozdrawiam,

Donna

12 sie 2020

Czym pachnę w sierpniu? Włoska marka Trussardi - Donna.

Witam,



Kolekcja zapachowa u mnie się co jakiś czas powiększa - mam stałych faworytów, jeśli chodzi o wybrane i lubiane marki z perfumami, ale lubię poznawać też coś z nowych marek, które znam tylko ze słyszenia, czy widzenia z wystaw perfumerii. Zawsze mnie coś nowego kusi, nawet jak nie jest już najświeższą nowością. Od jakiegoś czasu chodziła za mną włoska marka Trussardi - z wodą toaletową dla kobiet Donna. Nie trudno się domyślić i nie dziwić, dlaczego wybrałam akurat tą nazwę - chciałam mieć zapach z 'moim pseudonimem', który pochodzi od mojego imienia i którym podpisuje się pod moimi wpisami. A ponieważ nic z owej marki do tej pory jeszcze nie miałam, tak wybór padł właśnie na Donnę :) Jestem ciekawa kochani, czy znacie już ten zapach, a może wodę perfumowaną, która ma podobny flakonik, ale nuty zapachowe jak i zatyczka różnią się kolorem.


Woda toaletowa Trussardi Donna to czysto kobiecy zapach, dzięki któremu zostaje się zauważonym, w każdym towarzystwie. Jest to ten typ zapachu, co spokojnie można używać zarówno do pracy, na spotkania, czy rodzinne imprezy. W każdy dzień otoczy kobiecą skórę, czy ubranie czymś przyjemnym i pachnącym. Jest w nim coś ze świeżości jak i coś otulającego. Ogólnie zaliczany jest on do kategorii cytrusowej, świeżej i czystej, ale nutkę słodyczy też w nim fajnie czuć, która nie jest nachalna. Świetnie ta woda toaletowa sprawdza się właśnie aktualnie w czasie ciepłych i letnich sierpniowych dni. Polecam go używać na co dzień, by każdego dnia czuć się pewną siebie i niezależną kobietą. W zapachu intryguje mnie jego kobieca elegancja i to coś, co nie spotka się w większości innych kwiatowo-szyprowych zapachach. Kiedyś taki zapach przypominał mi perfumy mojej mamy, może miała coś zbliżonego? Bo gdzieś już taki aromat mi się przewinął koło mojego nosa - pamiętam go, a mój nos jest czujny. Jak na wodę toaletową, muszę napisać, że zapach jest trwały, wyczuwam go przez większość dnia, pomimo, że jest to wersja wspomnianej wody toaletowej. I to mi się w nim podoba, bo nie muszę co chwilę aplikować i dobierać psiknięć. 


Zapach ten to grupa kwiatowo-szyprowa. Dokładnie w zapachu spotkać możemy następujące nuty:

Głowa: yuzu, cytryna, melon
Serce: lotos, jaśmin, kwiat pomarańczy
Podstawa: wanilia, cedr, paczuli, drzewo sandałowe

Jak więc widać jest tu coś świeżego cytrynowego, ale i słodkiego jak wanilia, dlatego zapach ten jest świeżo-otulający, z tym 'czymś' co tworzy świetną taką niespotykaną całość co ogólnie mi się podoba, bo jest w nim takie coś przełamanego i świeżego i ciepłego, jak kontrast. 

Woda ta ma klasyczny i prosty flakon, przypominający ala piersiówkę. Zatyczka w kolorze srebrnym dodaje takiego dodatku w kształcie jakby korony, która jest nieco ciężka jak taki magnes. Bardzo podobny flakon, ale z ala złotą zatyczkę posiada już woda perfumowana z tej serii od Donny. Obie wersje tego zapachu są dostępne w perfumerii Notino.


A Wy jaki zapach obecnie używacie?




pozdrawiam,

Donna


Moje cztery nowe dresy ze sklepu Femmeluxefinery.

Witam,



Podczas mojej nieobecności w domu, zawitały do mnie nowe przesyłki ze sklepu femmeluxefinery.co.uk. Tak się złożyło, że zamówienia dotarły wtedy, kiedy mnie już nie było w Polsce, ale powoli w ramach wolnych chwil, będę wracać do blogowych wpisów i nadrabiać to o czym chcę pisać. Choć o wakacyjnym wyjeździe marzyłam już od dawna i nie chciałam szybko wracać, tak mając świadomość tego, że w domu czekają na mnie nowe paczuszki - nabierałam dalej pozytywnej energii, która przez cały wakacyjny miesięczny wypoczynek i tak mnie nie opuszczała. Choć mając obecnie cały czas upalne lato, to w moim zamówieniu, które jeszcze robiłam będąc w chłodnej Polsce, pojawiły się 4 nowe zestawy dresowe, które najchętniej myślę będę nosić jesienią. Skoki temperatur bywają też zmienne, więc chłodniejsze wieczory, czy nocne podróże samochodem w trasie sprawiają, że najlepszy w tym czasie sprawdza się oczywiście wygodny dres! Wybrałam coś w jasnych i ciemniejszych kolorach, tak dla urozmaicenia. 

Zapraszam Was kochani na przegląd moich nowych wybranych dresów, w sportowym stylu jak i poniekąd sportowo-eleganckim. A także na inne działy w sklepie:

Szary zestaw Acadia - to zestaw, który już posiadam, ale w kolorze czarnym. Przyszedł czas na odcień szarości, bo tak jakoś polubiłam ten kolor ostatnio i dobrze się w nim czuję. Długość na rękawie sobie podwijam, więc nie ma problemu, że coś jest za długie, bo i tak w tym dresie czuję się komfortowo i dobrze. Ten zestaw uważam, że jest jednocześnie i elegancki i sportowy, więc taki jak lubię najbardziej. Mi się ten komplecik podoba i lubię w wersji czarnej jak i szarej.


Drugi dres to beżowy zestaw dresowy Loungewear - Maria - myślałam, że mam już wszystkie kolory tego dresiku, ale wypatrzyłam w sklepie, że jest jeszcze odcień beżowy, co na ekranie monitora myślałam, że jest to coś w szarościach. Faktycznie, na żywo jest to taki beż, więc zdjęcie koloru na modelce może zmylić. Warto czytać opisy. Model tego dresu uważam, że jest najwygodniejszy ze wszystkich (chyba to już nieraz pisałam). Uwielbiam go i mega lubię. Nawet na wakacyjny wyjazd zabrałam ze sobą granatowy kolorek, ale ze względu na upalną pogodę nie był mi on potrzebny, nic nie szkodzi na jesień się przyda. 


Teraz przejdę już do ciemnych zestawów z myślą o tym, że mogę ubrać je w czasie jazdy na rowerze, na rolki (myślę o ich zakupie i nauczenia się czegoś nowego), czyli do takich aktywności, że dres szybko nie będzie się brudził w przeciwieństwie do jasnych kolorów. Zestaw khaki z długim rękawem - Jinell, to taka butelkowo-zielona kolorystyka. Ten model zestawu posiadam już w szarym odcieniu, a teraz skusiłam się na taki kolor, którego w mojej szafie jest mało. Tu też mogę sobie podwinąć rękawy ale nie muszę - dres jest luźny, wygodny i oto w nim chodzi. Dobrze się w nim czuję.


Ostatni ala elegancko-sportowy dres to czarny zestaw Loungewear Amor. Też świetnie się w nim czuję. Przy nogawkach jest wszyta gumka, co fajnie wygląda, nie ściska ona, więc jest dobrze. Czarny kolor nie musi być smutny, zestaw ten mogę przecież łączyć z innymi kolorami - raz ubrać czarną górę lub czarny dół, chociaż ja w czerni czuję się jak ryba w wodzie, więc dlatego skusiłam się i na ten zestaw i kolor. Dres podobnie jak dwa powyższe (oprócz dresu Maria), ma podobną tkaninę w dotyku. 



Ja jestem teraz zaopatrzona na jesienne dni w dresy, więc już się cieszę na samą myśl, że nie będzie mi zimno, kiedy pogoda się popsuje lub zrobi się chłodniej. Nawet teraz przy letnich deszczach, czy zimniejszych porankach, też mogę szybko wskoczyć w dresik - chociaż chciałabym, aby było jak najdłużej ciepło. Dresy to najwygodniejsze ubranie nie tylko będąc w domu, ale jest stylizacją na wycieczki, podróże, czy nawet zakupy, a nawet luźne spotkania z przyjaciółmi. 

A czy Wy kochani lubicie chodzić w dresach? Jakie kolory najchętniej wybieracie, czy są to szarości, czy może coś ciemnego?




pozdrawiam,

Donna


3 sie 2020

“Offline" - Jak dzięki życiu bez pieniędzy i technologii odzyskałem wolność i szczęście. Mark Boyle.

Witam,



I tak.... mamy, półmetek wakacji i półmetek mojego wakacyjnego wypoczynku, który jest on w połowie aktywny, a w połowie leniwy. Uwielbiam dni, gdzie mogę sam na sam pobyć z książką. Jeszcze przed moim wyjazdem zawitała do mnie książkowa nowość, która swoją premierę miała 12 lipca 2020 roku, jej tytuł to: Offline. Jak dzięki życiu bez pieniędzy i technologii odzyskałem wolność i szczęście", autor: Mark Boyle. Bardzo się z niej ucieszyłam, bo lubię czytać i poznawać tego typu historie. Książka bardzo mnie od razy wciągnęła, a jej czytanie poniekąd zainspirowało i dało chwilę do zastanowienia się nad sensem życia i jego wszystkich udogodnień. Jest napisana łatwym i prostym językiem, więc spokojnie się ją szybko czyta. Historia bohatera książki pokazuje, że życie offline wcale nie jest takie złe, czy trudne. Na co dzień daje satysfakcję i dalszą moc motywacji do działania i przetrwania. Myślę, że większość obecnych osób marzy o tym, by przez chwile być offline, w dobie internetu, technologii, urządzeń itp. Jak więc z tym wszystkim radzi sobie Mark Boyle dowiecie się z owej książki. Ja z ciekawością pochłonęłam tą historię, która przedstawiała osobę, 'nie posiadającą finansów', a trwającą dzięki poszczególnym porom roku, daleko od zgiełku i miejskich zwyczajów. Czy da się przetrwać w dzisiejszym świecie bez urządzeń elektrycznych hmm... dla niektórych jak widać da się!

„Była godzina dwudziesta trzecia, kiedy po raz ostatni sprawdziłem pocztę i wyłączyłem telefon, licząc na to, że robię to na zawsze”.


Nie ma bieżącej wody, samochodu ani niczego, co wymaga elektryczności: internetu, telefonu, pralki, radia, żarówek. Mieszka w drewnianej chacie i prowadzi niewielkie gospodarstwo na skraju świerkowego lasu. Brzmi jak wyimaginowany świat daleki od XXI wieku? Być może, ale takie właśnie życie pozwoliło Markowi Boyle - 40-letniemu Irlandczykowi odnaleźć spokój i szczęście. 

Premiera książki “Offline. Jak dzięki życiu bez pieniędzy i technologii odzyskałem wolność i szczęście” odbyła się kilka tygodni temu...


Mark Boyle, Irlandczyk, absolwent ekonomii, znany na świecie jako „człowiek bez pieniędzy”, postanowił zacząć żyć bez dochodów i technologii w 2008 roku. Początkowo miał to być jedynie roczny eksperyment, który ostatecznie potrwał trzy lata. Boyle samodzielnie zbudował dom, nauczył się rozpalać ogień i czerpać wodę ze strumienia. 

Idealnie odnalazł się w prostym życiu. Zaczął kąpać się w rzece, za papier toaletowy doskonale sprawdziła się makulatura z pobliskiego sklepu, a zamiast pasty do zębów zaczął używać kości rybnej i ziaren włoskiego kopru. Ten powrót do źródeł wzbudza głęboką refleksję nad istotą człowieczeństwa w czasach, kiedy granice między człowiekiem i maszyną coraz bardziej się zacierają. 

Zdaniem Boyle’a nie jesteśmy świadomi tego jak wielki wpływ nasze codzienne wybory mają na całą planetę. „Jeśli uprawialibyśmy własne jedzenie, nie marnowalibyśmy 1/3 tego co dzisiaj. Jeśli zbudowalibyśmy swoje krzesła i stoły, nie wyrzucalibyśmy ich podczas zmiany wystroju. Jeśli mielibyśmy oczyszczać dla siebie wodę pitną, pewnie byśmy jej nie zatruwali” - podkreśla Mark Boyle.

 

Książka przynosi refleksję, chwilę zatrzymania się, spojrzenia na świat z innej perspektywy. Lubię poznawać takie historie, wyzwania osób i czytać o losach ludzi, którzy mają swój pomysł na życie. A czy Ty umiałabyś odnaleźć się przez jakiś czas 'offline'?



pozdrawiam,


Donna
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...