Witam,
Przyszedł czas, by dać znać jak spisuje się Multi - regenerujący balsam do ciała z minerałami z Morza Martwego z serii Mineral Collection od Lirene. Jest to drugi produkt jaki poznałam z tej serii, bo wszystkich jest 3 czyli:
- Multi - regenerujący balsam do ciała
- Lekki balsam odżywczy do ciała
- Olejkowa mgiełka do ciała
o której pisałam już tu.
Minerały z Morza Martwego zawierające cenne mikroelementy, takie jak potas, magnez, jod znane są ze swych odżywczych właściwości już od tysięcy lat. Intensywnie odbudowują i wzmacniają barierę skórną, zapewniając wielopoziomową regenerację. Obecne w formule balsamu niebieskie kapsułki z witaminą E chronią jej biologiczną aktywność i uwalniają pielęgnacyjne właściwości dopiero podczas aplikacji na skórze. Kompleks CalmProtect nadaje skórze aksamitną gładkość i miękkość.
Bogata konsystencja balsamu nawilża i odżywia suchą i bardzo suchą skórę, pozostawiając na niej film ochronny, który zabezpiecza przed utratą wody.
Stosowanie: nałożyć na umytą i osuszoną skórę ciała, a następnie wmasować aż do wchłonięcia. Stosować codziennie, najlepiej rano i wieczorem.
Opinia:
Uwielbiam pielęgnację do ciała z Lirene. Dotychczasowe balsamy jakie używałam były w porządku. Bardzo lubiłam i lubię je za dobre nawilżanie, miękkość skóry, wygładzenie, czy ładny zapach. O Multi - regenerującym balsamie do ciała z minerałami z Morza Martwego mogę napisać to samo. Jest to świetny balsam na lato, ale nie tylko. Ja gdybym nie miała zaczętych kilku innych mazideł w lecie od razu zabrałabym się za poznawanie tego balsamu, ale nie lubię mieć otworzonych dużo balsamów naraz, bo lubię zużywać je świeże, niż takie co leżą otworzone i dopiero po kilku miesiącach zabiera się za zużywanie, bo okazuje się, że w gromadce balsamowej było coś wcześniej otworzonego i tak gromadka się powiększa, a zużywanie idzie opornie.
Balsam jak wspomniałam nadaje się na lato, ze względu na świeży zapachowy akcent. Na lekkość w konsystencji, która w miarę dobrze się wchłania, nie pozostawiając lepkiego uczucia, tylko ochronny film. Jak sugeruje producent to balsam przeznaczony do suchej i bardzo suchej skóry, więc zimą również można się rozpieszczać morskim zapachem. Balsam nawilża, odżywia skórę oraz fenomenalnie radzi sobie z przesuszonymi partiami na ciele, czyli kolana/łokcie czasem łydki po depilacji. Kiedy zrobię wcześniej peeling całego ciała i użyję tego balsamu to cud, miód malinka!!! Uwielbiam ten balsam, skóra odwdzięcza się miękkością, jest zadbana, nawilżona i zdrowo wygląda.
Na 3 część o jedwabiu zapraszam za jakiś czas:)
Koniecznie poznajcie serię Mineral Collection, dostępna jest w Waszych ulubionych drogeriach lub online.
Swoją drogą wizualnie te produkty są piękne! Turkusowy odcień opakowań to wakacje, to słońce to beztroski czas. A kto powiedział, że w styczniu nie można się rozpieścić świeżością z minerałami z Morza Martwego?
pozdrawiam,
Donna
Dużo dobrego naczytałam się już o tej serii :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wypróbuję :) obecnie mam dużo produktów do pielęgnacji ciała :)
OdpowiedzUsuńLubię tę serię;)
OdpowiedzUsuń