13 lut 2018

Bilety do sklepu. Handel reglamentowany w PRL wyd. PWN.

Witam,



Nigdy nie lubiłam uczyć się historii w szkole przez to, że musiałam na pamięć uczyć się skomplikowanych dat, regułek i nie lubiłam nauczycielki, która faworyzowała tylko kilka uczniów w klasie, a nie traktowała wszystkich na równo. Lubiłam natomiast słuchać ciekawostek, które opowiadała mi moja babcia, kiedy to ona chodziła do szkoły, czasy jej młodości, przeżyte wojny, czasy PRL. Ja nie wiele pamiętam z lat '80 bo byłam nieświadomym maluchem, ale kiedy pojawiała się książka pod koniec listopada 2017 r. Bilety do sklepu handel reglamentowany w PRL wyd. PWN autora Andrzeja Zawistowskiego pomyślałam, że jako dorosła już kobieta, zainteresuje się trochę tamtymi czasami. Co innego czytać suche fakty w internecie, oglądać historyczne programy dokumentalne, jak poczuć w ręce książkę i na spokojnie zapoznać się z czasami nie tak w sumie odległymi, ale jeśli ktoś urodził się po 2000 roku i dowie się, jak to było dawniej np. sprzedaż kartkowa, kolejki do sklepów, a nie jak dziś karty bankomatowe, telefony to może być lekko zszokowany.


„Bilety” do sklepu – kartki żywnościowe, bony, bilety towarowe, karty zaopatrzenia czy wkładki zaopatrzeniowe – w XX w. towarzyszyły niemal każdemu pokoleniu Polaków. Po raz pierwszy pojawiły się w czasie I wojny światowej i były używane aż do zakończenia wojny polsko-bolszewickiej. Po raz drugi reglamentacja kartkowa została wprowadzona w czasie II wojny światowej. Tym razem kartki gościły na rynku znacznie dłużej – z krótką przerwą aż do 1953 r. Wreszcie w 1976 r. rozpoczął się kolejny okres reglamentacji artykułów pierwszej potrzeby. Od tego czasu „bilety” były codziennością Polaków aż do upadku komunizmu w 1989 r.


Jakie towary podlegały reglamentacji? Wszystkie, które były deficytowe. W latach powojennych na kartki sprzedawano m.in. chleb, mąkę, kaszę, ziemniaki, warzywa, mięso, masło, cukier, słodycze, mleko, kawę, herbatę, sól, ocet, opał, naftę, zapałki, przyprawy, a nawet pończochy, mydło i środki piorące. W latach 70. pojawiły się bilety towarowe na cukier, ale prawdziwy wysyp kartek nastąpił w 1981 r. Wówczas, żeby kupić w sklepie mięso, masło, olej, kaszę, mąkę, płatki zbożowe, ryż, cukier, czekoladę, cukierki, alkohol czy papierosy, trzeba było mieć specjalną kartkę. „Bilet” potrzebny był też do zakupu proszku do prania, artykułów dla niemowląt, mydła czy benzyny. Lokalnie reglamentacja obejmowała także takie towary, jak ubrania zimowe, obuwie, dywany, artykuły szkolne czy obrączki ślubne. Przydziały były uzależnione od wykonywanej pracy, miejsca zamieszkania, ale także wieku, a czasem nawet wyznania.
Co charakteryzowało kolejne okresy reglamentacji kartkowej? W jakich okolicznościach rządzący sięgali po to narzędzie regulowania rynku? Czemu miało ono służyć? Jakie były przydziały i komu przysługiwały? Czy wprowadzanie reglamentacji przynosiło zamierzony skutek? Jakie były reakcje ludności i konsekwencje społeczne takiej polityki gospodarczej? – na te i inne pytania stara się odpowiedzieć autor.


Książka stanowi pierwsze całościowe naukowe opracowanie tematu sprzedaży kartkowej w PRL. Jest nie tylko doskonałym studium handlu w dobie gospodarki centralnie sterowanej, lecz także opisuje realia życia codziennego w okresie Polski Ludowej. Polecana jako lektura dla studentów historii, politologii, ekonomii oraz kierunków związanych z zarządzaniem kryzysowym. Chętnie sięgną po nią także wszyscy interesujący się XX-wieczną historią Polski.


Jak pisałam wcześniej nie lubiłam uczyć się historii w szkole, więc pewne braki na pewno mam. Na co dzień również "nie siedzę w historii", nie studiowałam tego kierunki, więc myślę, że takich osób jak ja, jest więcej. Nie mniej jednak po książkę sięgnęłam z zainteresowaniem, bo pewne okresy historyczne są ciekawe. Naukowe opracowanie czytało mi się różnie, bo pewnych rzeczy nie rozumiałam, nie kojarzyłam, nie znałam  nazwisk, skrótów itp. Czytać o historii to trzeba lubić, mieć do tego głowę i się w tym pasjonować. Ale ogólnie książka mi się podobała. Otworzyła mi oczy, na życie, jak się dawniej funkcjonowało, co się jadło - jak wyglądał ten cały kartkowy mechanizm. 


Książka podzielona jest na dwie części i poszczególne lata. Bardzo podobają mi się przejrzyste tabele, które przedstawiają, porównują różne kwestie dot. żywności. To jest np. nie do pomyślenia jak tak można było żyć, jeśli dostawało się przydziały na artykuły spożywcze czy chemiczne. Jak wyglądały sklepy bez towarów. Jakie były kolejki do sklepów, dlatego żyjąc teraz nie zdajemy sobie nieraz sprawy jak mamy "dobrze". Choć to również inny temat, bo teraz można nabyć i kupić wszystko, ale płace w Polsce to już inna kwestia. 


Kochani jeśli tylko pasjonujecie się humanistycznymi tematami, chcecie zaczerpnąć historycznej wiedzy o handlu w czasach PRL przeczytajcie tą pozycję. Ja nie żałuję, że wybrałam taką tematykę, ale z drugiej strony choć książka książką, to opowiastki śp. babci o czasach PRL były dla mnie najlepszą lekcją historii. 



pozdrawiam,

Donna

4 komentarze:

  1. Świetnie, że ktoś wydał taką książkę. Sama byłam małym dzieckiem w tych czasach, więc niewiele z tego pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  2. kartki na wszystko znam tylko ze słyszenia, urodziłam się w 87 roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem rocznik 86 także Niestety nie pamiętam tamtych czasów bo byłam dzieckiem ale dużo opowiadali mi rodzice i dziadkowie to jest naprawdę bogata wiedza słuchać opowieści osób które do przeżyły swoją drogą fajnie że powstała taka książka bo co mądrzejsza osoby Patrząc z sercem mogą się dokształcić i przeczytać Jak to dawniej było Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę przyjemnej niedzieli

    Gdybyś miała ochotę to serdecznie zapraszam Cię na bloga swojej Przyjaciółki , która również jak i Ty chwyta piękne obrazy w swój obiektyw i pisze posty płynące prosto z serca dla drugiego człowieka .

    ---> odnowionaja.blogspot.com

    Pozdrawiam bardzo serdecznie Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem za młoda żeby coś wiedzieć, bo niestety druga połowa lat 90. W książkach czy na internecie to jak sama napisałaś - same suche fakty, które nic a nic nie zachęcają do dalszego szukania informacji :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy napisany komentarz :)
Osobiście usuwam wszelaki spam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...