Witam,
Jak wiecie kocham peelingi do ciała, lubię mieć usunięty martwy naskórek i to uczucie gładkiej,wygładzonej skóry. Potem wklepywać pachnące balsamy, mleczka czy masła. Kiedy byłam na spotkaniu w NS w maju miałam okazję poznać kilka peelingów, których wcześniej nie miałam i nie znałam. O dwóch z nich pisałam już wcześniej były to:
oraz
Peelingi o których chcę dziś coś napisać, były nieco w mniejszych pojemnościach, ale i tak wystarczyły mi na kilka użyć, więc pomyślałam, że warto o nich też coś napisać. To peeling naturalny trawa cytrynowa majru i kawowy peeling bare care coconut.
Peeling naturalny zawiera w składzie m.in. cukier trzcinowy, naturalne oleje i masła kosmetyczne, witaminę E oraz olejek eteryczny z trawy cytrynowej (lemongrasowy). Połączenie tych składników pozwoliło uzyskać produkt o właściwościach złuszczających i usuwających martwy naskórek, jak również jednocześnie nawilżających i natłuszczających. Po zastosowaniu peelingu skóra staje się miękka, jędrna i odżywiona. Poprawia się krążenie, wyrównuje koloryt. Zapach pochodzący z naturalnego olejku eterycznego z trawy cytrynowej (lemongrasowy) działa pobudzająco, energetyzująco, aż chce się żyć!
W środku pojemniczka znajdował się dość zbity peeling cukrowy, pięknie pachnący trawą cytrynową. Nie wiem jaka była to pojemność, bo nie widziałam takiej informacji, aby pisało to na pojemniczku, ale wystarczył mi na 3 użycia. Zapach był tak cytrusowo intensywny, że jak już w pojemniczku nic nie było, to nadal było czuć orzeźwiająco (to za sprawą olejków eterycznych) Peeling przy masowaniu miał wyczuwalne drobinki, średnio ostre jak to cukier. Po spłukaniu czułam natłuszczającą powłoczkę na skórze, ale była ona do przyjęcia. Ogólnie jak dla mnie peeling dobrze usuwał martwy naskórek i miał fajny zapach na okres wakacyjny.
Peeling kawowy Bare Care Coconut to kosmetyk, który zapewnia naturalną pielęgnację każdego rodzaju skóry. Subtelna nuta kokosa potrafi dodać mnóstwo energii na długi czas, a także pozwoli odprężyć się i zrelaksować po męczącym, aktywnym dniu. W połączeniu z wyjątkowym aromatem kawy robusty otula nieziemskim zapachem ciało i całą przestrzeń wokół niego. Produkt ten jest wegańskim, w 97 % naturalnym, ręcznie robionym peelingiem. Idealnie dobrane składniki sprawiają, że skóra po zastosowaniu go staje się jędrna i nawilżona, a systematyczne stosowanie pomaga zwalczyć cellulit i rozstępy. Ten cudowny efekt zawdzięczamy również gruboziarnistej, sypkiej konsystencji, dzięki której bez problemu można pozbyć się obumarłego naskórka i sprawić, aby cera była zdrowa i promienna.
Peelingi kawowe znam nie od dziś, przeważnie robię je samodzielnie od kilku lat sama w domu. Jednak dopiero w tym roku poznałam "gotowce kawowe", czyli peelingi w papierowych torebkach. Wersja kokosowa peelingu od Bare Care jak dla mnie pachniała tylko kawą, kokos był słabo wyczuwalny. Drobinki kawy z pozoru drobne i malusie, były ostre w czasie masażu. By kawa nie spadała z dłoni i w czasie masażu, dolewałam kilka kropel żelu pod prysznic. Opakowanie miałam na dwa użycia, bo to miniaturkowa wersja, ale i tak zapoznałam się z nią na tyle by móc ją ocenić. Ciężko mówić o efektach m.in. czy peeling działa na cellulit, bo dwa zabiegi to stanowczo za mało, ale podstawową funkcję peeling spełnił, czyli usunął martwy naskórek i sprawił miękką, wygładzoną skórę.
Jestem ciekawa czy lubicie takie kawowe peelingi lub o świeżych cytrusowych zapachach?
pozdrawiam,
Donna
Brałabym każdy wariant kokosowy :)
OdpowiedzUsuńTen peeling z Majru czeka u mnie na wypróbowanie :)
OdpowiedzUsuńUWielbiam zapach trawy cytrynowej!
OdpowiedzUsuńObiecuje sobie że kupię jakiś kawowy peeling. Póki co pozostaje w fazie planów.
OdpowiedzUsuńŻe też ja tego nie znam ;-)
OdpowiedzUsuńObecnie nie mam żadnego peelingu do ciała i znów zastanawaiam się nad Rituals :)
OdpowiedzUsuńdoskonale znam peelingi kawowe, miałam już wiele, teraz zainteresował mnie ten cytrynowy,
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam peelingi :)
OdpowiedzUsuń