Witam,
Chęć używania maseczek do twarzy mobilizuje mnie, kiedy widzę jak Wy pokazujecie czy to na insta czy na blogach różne ich recenzje. Chociaż i tak w ostatnim denku wspomniałam, że muszę się za maseczkowanie zabrać, to nawet nieźle mi to ostatnio wychodzi, bo kiedy mam jakieś saszetki pod ręką to zużywanie ich idzie mi znacznie regularnie, niż tylko raz na jakiś czas. Poznałam kilka maseczek do twarzy 7th Heaven, które to dostałam bardzo dawno temu na jednym spotkaniu blogerek. Gdzieś mi umknęły, ale pamiętałam o nich. Jak się spisały? Zapraszam na wpis, niektóre sprawdziły się lepiej, niektóre trochę gorzej, ale z efektów jestem i tak zadowolona.
Maska oczyszczająca z wyciągiem z ogórka typu Peel Off - maska ogólnie fajna, ale no właśnie...przy nakładaniu jej na twarz, mocno wyczuwalny jest alkohol, bo takowy jest w składzie. Uważam, że może wrażliwą, czy suchą skórę wysuszać i podrażniać, a wg. producenta ta maseczka jest do każdego rodzaju skóry. U mnie na skórze tłustej dobrze się maska sprawdziła, bo ja potrzebuje zmatowienia i produkty z alkoholem dobrze toleruje. Przy ściąganiu na twarzy maska nie chciała schodzić lekko i szybko. Nakładałam ją równomiernie, a i tak gdzieś było jej więcej, gdzieś mniej. Po wyznaczonym czasie po prostu zmyłam ją już pod wodą, nie czekając aż wszystko doschnie.
Nawilżająca maska kokosowa - była wydajna i starczyła na kilka razy. Ładny ale delikatny i subtelny kokosowy zapach. Odczułam, że maska jakby wysuszyła okolice policzków, bo skóra na drugi dzień stała się jakby wrażliwa, w tych miejscach (może to też przez pogodę, bo wtedy wiało) ale samo uczucie maski po zmyciu było dla skóry przyjemne.
Mniejsze pojemności starczyły na jeden raz, ale i je oceniam dobrze. Błotna maska była lepsza niż wersja Peel Off, bo tutaj miałam wrażenie, że ten peel off słabo oczyszcza. Obie maseczki nie podrażniały skóry, nie uczuliły. Nawilżyły i buźka stała się taka miękka. Spektakularnych efektów też nie dało się odczuć, jedynie co to skóra stała się odświeżona, miła w dotyku i przygotowana na wklepanie kremu.
Podsumowując: Pierwszy raz miałam te maseczki, które mają bardzo ładne i przyciągające opakowania. Duże opakowania starczają na dwa razy, mniejsze na raz. Każda z nich ładnie odświeżyła skórę, peel off przy zmyciu sprawiała problem - ale takie problemy to nie problemy.
Lubicie te maseczki?
Co myślicie o takich kolorowych opakowaniach?
pozdrawiam,
Donna
Tych akurat nie znam. Polecam peel off z bielendy są bardzo fajne i zrywanie nie boli :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam je wypróbować ,ale nigdy nie miałam okazji :D
OdpowiedzUsuńMiałam okazję wiele przeczytać o tych miasteczkach ale nie udało mi się ich poznać osobiście
OdpowiedzUsuńrzadko sięgam po maseczki jednak teraz przydałyby mi się jakieś oczyszczające. ta błotna mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam jeszcze tych maseczek.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię maseczki tej firmy :-)
OdpowiedzUsuńnie używałam maseczek z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych masek, ale ofertę mają ciekawą :)
OdpowiedzUsuńmiałąm ich 3 maski i bez szału ;/
OdpowiedzUsuńMiałam czekoladowa. Nawet napisałam o niej na swoim blogu. I powiem szczerze że byłam z niej bardzo zadowolona. I często sięgamy po maseczki z tej serii
OdpowiedzUsuń