Witam,
Produkty z Flos Leku używane u mnie do tej pory spisywały się dobrze, nie miałam do nich zastrzeżeń. Do stosowania owego kremu zapobiegającego powstawaniu przebarwień przekonała mnie witamina E, masło shea, ekstrakt z aloesu i spf 20. Jak więc spisuje się krem na co dzień? Zapraszam na krótką prezentację ;) Dodam, że nie mam żadnych piegów, czy widocznych przebarwień, chciałam czegoś nowego poznać do buzi co dobrze nawilża.
Opis:
"Krem hamuje powstawanie nowych zmian pigmentacyjnych. Doskonale pielęgnuje, delikatnie zmiękcza naskórek, zmniejsza jego szorstkość. Wygładza, poprawia nawilżenie i natłuszczenie skóry. Filtry słoneczne: - mineralne – odbijają i rozpraszają światło, częściowo je absorbując. Stanowią doskonałą ochronę skóry przed przed promieniowaniem UVA, UVB - chemiczne – chronią skórę przed promieniowaniem UVB, SPF 20 - pochodzenia naturalnego: Shea butter – naturalny filtr wykorzystywany w kosmetyce, pielęgnuje i chroni skórę. Regularne stosowanie kuracji powoduje, że skóra jest mniej podatna na powstawanie nowych, miejscowych plam barwnikowych (piegi, plamy związane z wiekiem, plamy wątrobowe, hormonalne)"
Moja opinia:
Gdy otworzyłam krem i użyłam pierwszy raz, no cóż nie był to zachwyt, bo konsystencja, która jest bardzo treściwa, gęsta, konkretna, po posmarowaniu i wklepaniu w skórę nie wchłania się do końca, tylko pozostawia na skórze białą i widoczną powłokę, dlatego kremu powinno nakładać się odrobinę. Pod makijaż nawet nie próbowałam tego kremu nakładać, ze względu na tą jasną powłoczkę. Jego zaletą jest natomiast natychmiastowe i bardzo dobre nawilżenie i natłuszczenie suchej skóry. Niestety po chwili skóra bardzo się świeci, dlatego kremu używam tylko jak jestem w domu. Do zapachu mogę się przyzwyczaić, ale nie jest to zapach, nad którym się zachwycam. Przypomina mi bardzo kremy dla niemowlaczków. Dobrze, że nadchodzi jesień, więc zapach ujdzie, na lato byłby zdecydowanie za mdły. No i tak sobie myślę, że lubię i nie lubię ten krem. Za nawilżenie daje plusik, za resztę minusik. Wystarczyło kilka chłodniejszych dni wrześniowych a mój nos już pokazał swoje oznaki łuszczenia się, więc dobrze nawilżający i natłuszczający krem dobrze mi służy w warunkach domowych.
pozdrawiam,
Donna
Szkoda, ze tylko jeden plusik :)
OdpowiedzUsuńJa teraz używam z Lirene i z Ziaji z serii liście manuka. Ten pierwszy nawilża zdecydowanie bardziej moją skórę. A ten z Ziaji stosuję gdy moja skóra nie jest tak przesuszona:)
OdpowiedzUsuńhmm a ja jeszcze nie miałam nic z Flosleku ;/
OdpowiedzUsuńna tą chwilę używam kremu Fitomed, ale chyba znów powróce do oleju arganowego :D
OdpowiedzUsuńlubię kosmetyki floslek ale nie lubię bielenia, pewnie lepszy byłby na noc, ale ma filtr...
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu też recenzja kremu tej marki :)
OdpowiedzUsuńJa nie znam tej firmy kosmetycznej.
OdpowiedzUsuńNie widziałam nigdzie tego kremu. Pewnie gdybym go spotkała w sklepie, kupiłabym go, bo moim największym zmartwieniem są właśnie przebarwienia, które całkiem długo mi się utrzymują. Takiego tłuściocha jednak, który na dodatek zostawia białą powłoczkę, nie chcę. Nie dla mojej mieszanej cery.
OdpowiedzUsuń