Witam,
Przez ostatni czas częściej się rozpieszczałam jeśli chodzi o maseczkowanie twarzy. Wśród nowości maseczkowych poznałam kilka.. kilkanaście nowych masek od Lirene. Jest to bogaty wybór, bo Lirene przygotowało cały wachlarz różnych rodzajów masek, maseczek, maseczuni do buźki.
Jestem ciekawa, która maska Was zaskoczyła najbardziej, którą polubiłyście najbardziej, a która nie bardzo Was przekonała. Ja powiem, że lubię prawie każdy rodzaj maseczek. Od oczyszczających/peelingujących po nawilżające, algowe, rozświetlające, upiększające, liftingujące. Każdy rodzaj lubię w zależności od stanu mojej skóry w danej chwili. Bo nie zawsze potrzebuje np. liftingu, ale oczyszczenia czy nawilżenia już tak. Zapraszam na przegląd do maseczkowego świata Lirene.
Wśród maseczek są maseczki składające się z dwóch etapów: pierwszy etap jest przygotowujący skórę, drugi już bardziej konkretniejszy np. migdałowy zabieg ujędrniający z elastyną morską. 1 etap to delikatny peeling micro-złuszczający z kwasem migdałowym. Świetnie oczyszcza on skórę, przypomina jeden żel oczyszczający z Under 20, nawet niebieska konsystencja mi się coś tak z nim kojarzy. Drugi etap to po wykonanym peelingu, nakładamy maskę z olejkiem migdałowym i wit. E. Tutaj skóra szybko się nawilża, wchłania składniki aktywne, robi się wyjątkowo miękka. Wszystkie maseczki, które po określonym czasie należy zebrać wacikiem, ja po zebraniu, przemywam buzię jeszcze wodą, bo jednak czuje taki dyskomfort jeśli nie zmyje maseczki.
Inny rodzaj maseczek jest standardowy, mieszczący się w jednej saszetce na jedno użycie. Zaciekawiła mnie na początku rozświetlająca maska napinająca, która okazała się być bardzo wydajna i gdybym wiedziała, to użyłabym ją spokojnie na dwa razy, ale nałożyłam na raz. Wystarczyła nawet na szyję (a nakładałam naprawdę grubą warstwę) Idealnie po tej maseczce skóra nabrała blasku. Po zebraniu jej wacikiem również umyłam twarz wodą. Twarz była perfekcyjnie przygotowana na wykonanie makijażu, który po zakończeniu nadawał twarzy coś ala photoshop. Tą wersję maseczki polecam wykonać przez imprezą, kiedy chcemy zabłysnąć idealną cerą.
Trzeci rodzaj maseczek to maseczki wykonywane jakby samodzielnie. Potrzebna jest woda i pojemniczek to zrobienia papki. Lubię też tego typu maseczki, one sprawiają, że skóra odpoczywa, pod np. algową warstwą. Po wykonaniu algowej maseczki, głęboko nawilżającej, która dawała miętowo, chłodny efekt skóra pięknie oddychała, zrobiła się oczyszczona i nawilżona, miękka w dotyku i przygotowana na nałożenie lekkiego kremu na dzień.
Produkty maseczkowe, w saszetkach są świetne.
Zaraz po nałożeniu, wiem że nie wyglądam pięknie, ale cóż :D
Przy maseczce algowej, z tył producent zaznaczył opcję przecięcia i taką miarkę ile należy przeznaczyć wody do wymieszania. Ja to zrobiłam 'na oko' Gruba warstwa maski z początku jest mokrą papką, ale szybko zastyga przez co nie ma obaw, że coś Nam spadnie. Cały płat dobrze ściąga się ze skóry.
Każda maseczka jest inna, ale każda ładnie pachnie, nawet te algowe, (tak specyficznie), każda nawilża: jedna w większym stopniu, inna w mniejszym, ale wszystkie sprawiają miękką skórę, lepszą kondycję, ładniejszy koloryt. Lubię maseczki, bo systematyczne ich używanie (z tym bywa różnie) daje fajny efekt na buźce. Wypoczętą, zdrową i zadbaną skórę.
Jaki rodzaj Wy lubicie maseczek? Ja przed wyjazdem zagranicznym zafunduję sobie zastrzyk z witaminą C, czyli rewitalizującą maskę - witaminowy koktajl dla skóry.
Zakręcone.. zakręcone..
❤❤❤
pozdrawiam,
Donna
też mam taki zestaw, jeszcze nie używałam wszystkich maseczek, ale te, które mam bardzo polubiłam.
OdpowiedzUsuńDobra maseczka to podstawa pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńStrasznie jestem ciekawa tych maseczek :)
OdpowiedzUsuńile różności!
OdpowiedzUsuńPełna różnorodność :) Każdy znajdzie coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńmoje faworyty to peel of i peelingujące! :) nie miałam jeszcze maseczek z lirene w swoich testach! :)
OdpowiedzUsuń