Witam,
Kosmetyki Marion kojarzą mi się z tanimi produktami. Czasem kosmetyki od nich są dość fajne i dobre, czasami trafi się taki, co niekoniecznie go polubię. Są też średniaczki, czy ulubieńce. Peeling do twarzy z serii Miód i cytryna jest ze mną już od jakiegoś czasu (był upominkiem na spotkaniu blogerek), więc postanowiłam, że teraz w okresie jesiennym zawita on do pielęgnacji, z racji na miodowy zapach. Jak więc się spisuje ten produkt i czy podbił moje serce? O tym zaraz w dzisiejszym wpisie :)
Odżywcza kuracja dla skóry zmęczonej, szarej i pozbawionej witalności. Linia została opracowana, aby dostarczyć Twojej cerze energii, poprawić jej koloryt i przywrócić naturalny blask.
Głęboko oczyszczający peeling do twarzy
Kremowy peeling gruboziarnisty z naturalnym ścierniwem aktywnie złuszcza naskórek, ułatwiając jego regenerację. Oczyszcza pory, pozostawiając skórę gładką i miłą w dotyku.
Składniki aktywne:
- ekstrakt z miodu to naturalny eliksir piękności. Bogaty w proteiny, minerały, które dostarczają skórze nawilżenia i blasku
- cytryna, źródło witaminy C, poprawia koloryt skóry
- zmielone pestki moreli jako naturalne ścierniwo, doskonale usuwają naskórek.
Z racji, że lubię ostre zdzieraczki, czy to do ciała, czy twarzy nie mogłam się go doczekać kiedy zacznę używać tego peelingu. Byłam ciekawa tych drobinek, oczyszczania i ogólnie tej linii. Mój entuzjazm nieco został przygaszony, już po pierwszym kontakcie, kiedy zaczęłam peelingować twarz i ją zmywać. Peeling ten posiada kremową konsystencję z ostrymi drobinkami. Te drobinki to zmielone pestki moreli, które drapią i nie rozpuszczają się. No dziwna ta konsystencja: jak krem, a w nim coś ostrego, co nie peelinguje, a drapie po skórze. Oczywiście skórę zaraz po peelingu miałam mocno czerwoną, nie piekła, nie była podrażniona, tylko czerwona. Nie czułam oczyszczonej twarzy tylko taką podrapaną. Moja skóra tłusta to zniosła, ale wrażliwe, czy te naczynkowe mogą zostać podrażnione, więc tu proszę ostrożnie podchodzić do tego peelingu. Co do zapachu hmm też nie czuć tu typowo miodowego akcentu, coś słodkiego owszem, ale też mój nos wyczuwa tu powiew chemicznego zapachu. Peeling wykorzystam do rąk, do twarzy może jeszcze kilka razy. To nie jest ten typ peelingu, który lubię do buźki. No cóż, może innym on lepiej przypadnie do gustu - ja trochę się nim rozczarowałam. Do rąk chętnie wykorzystam, bo tu skóra jest fajnie i dobrze wygładzona i staje się taka delikatna :)
Jakie znacie miodowe kosmetyki na okres jesienno-zimowy?
Lubicie ostre zdzieraczki?
pozdrawiam,
Donna
Zapach tego peelingu był dla mnie mdły i męczony - dlatego puściłam go dalej w świat! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak drapie, bo też lubię mocne peelingi i miałabym nadzieję na lepszy efekt. A tak to się raczej nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńU mnie się nawet fajnei sprawdził
OdpowiedzUsuńMarkę kojarzę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta konsystencja jest taka bardzo kremowa :/
OdpowiedzUsuńPeelingi ze zmielonymi pestkami moreli są super :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam dużo postów polecających peelingi i ten najgorzej zdaje się pasować do mojego typu cery.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Szkoda, że peeling ma taką konsystencję. Ja raczej unikam mocnych zdzieraków.
OdpowiedzUsuńLubię ostre zdzieraczki, najlepiej sprawdzają się u mnie peelingi DIY: solny, cukrowy, z kawy, suszonej lawendy albo z pestek malin.
OdpowiedzUsuńCo do ostrych ździeraczków to zależy, ale ostatnio wolę coś delikatniejszego na buzi... Może spróbuję z ciekawości, ale nie wiem czy się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńJa do twarzy lubię z Loreal zielony kiwi oraz enzymatyczny kozie mleko Ziaja :) Firmy marion niestety nie stosowałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuń