Witam,
Do pierwszych dni wiosny już niedaleko. Pomyślałam, że czas najwyższy przygotować skórę po zimie na wiosenne chwile. Maseczkowanie twarzy to dodatkowa pielęgnacja i dobry pomysł na jej lepsze oczyszczenie, odżywienie i nawilżenie. Skóra powinna być zawsze świeża, promienna i zadbana. Systematyczne maseczkowanie wiem, że przyniesie upragnione efekty gładkiej, wygładzonej i zdrowej skóry. Będzie też lepiej wchłaniać składniki aktywne z kremów do twarzy.
Dzięki portalowi Uroda i Zdrowie mam okazję poznać kilka świetnych i nowych dla mnie maseczek do twarzy marki 7th Heaven. Wśród nich znalazłam 4 maseczki w płachcie, 2 maseczki peel - off, 1 peel off dla mężczyzny i standardową 1 maseczkę glinkowo-kremową. Lubię każdy rodzaj jeśli chodzi o maski do twarzy, może jedynie najmniej lubię te peel off, ze względu, że nie zawsze one chcą schodzić i nieraz zdarzało mi się, że pozostawały takie końcówki na twarzy, które zawsze tak skubałam z resztek pod wodą. Nie zawsze tak było, ale zdarzało się i zamiast relaksować się z maseczką sprawiałam sobie ból na twarzy, przy jej usuwaniu.
Cieszę się, że w ofercie 7th Heaven jest taka duża i ciekawa różnorodność maseczek. Także ich opakowania są bardzo kolorowe i przyciągają do siebie. Ja kiedy mam maseczki pod ręką to jestem w miarę systematyczna w ich używaniu, ale jeśli schowam je do koszyczka i odłożę gdzieś do szafki to mija niekiedy sporo czasu i o nich zapominam. Zdarza się też, że odkładam maseczki te w saszetkach na wyjazdy, a w domu używam tych w tubach i słoiczkach. Z maseczkami 7th Heaven tak nie jest bo jestem właśnie w trakcie ich poznawania i używania. Do wiosny chcę poprawić kondycję skóry, by była bardziej nawilżona, więc systematyczność stawiam na pierwszym miejscu. Po zimie każde nawilżenie dodatkowo się liczy. Szkoda, że na tych maseczkach nie było dołączonych informacji w języku polskim, bo łatwiej było by mi je Wam kochani przedstawić, nie mniej jednak można zrozumieć, która maska ma jakie właściwości. By nie przedłużać, zapraszam na przegląd moich maseczek. Kilka z nich zdążyłam już poznać i użyłam, wiec moje pierwsze odczucia były raczej pozytywne. Jestem zadowolona, dlatego też będzie kilka moich opinii na ich temat już poniżej.
Maska glinkowa z awokado z serii Superfood - Właśnie tą maseczkę wybrałam jako pierwszą do poznania. Jej składnikami aktywnymi jest aloes, awokado i nasiona orzecha włoskiego. Maskę należy wykonywać raz w tygodniu. Jej zadaniem jest złuszczanie martwego naskórka i rozjaśnianie cery oraz silne nawilżenie skóry. Posiada ona 10g, więc można ją oczywiście użyć całą naraz, a dla tych co nie lubią nakładać grubszych warstw, mogą ją podzielić na dwa razy. Maska jest w formie glinkowo-kremowej, a w jej konsystencji zatopione są drobinki orzechów. Nie są one ostre i przy spłukiwanie tylko delikatnie ocierają się o palce. Skóra po maseczce jest odżywiona, w dotyku miękka. Fajne uczucie. Jestem na tak.
Maska Pink Guava Peel-off to maseczka z minerałami i różową guawą - jej zadaniem jest oczyścić pory. Zawiera witaminę C, owoc mangostanu i guawę. Jej jeszcze nie użyłam, ale myślę, że ten peel off nie będzie taki straszny.
Maski na biodegradowalnych płachtach to maska z oliwą z oliwek i ze słodką kurkumą - ich zadaniem jest 24 godzinne nawilżenie. Lubię taką formę maski nakładać w czasie kąpieli lub jak oglądam serial na wieczór. Tutaj poznałam już wersję z oliwką, której płat był dość mocno nasączony. Maseczka ta to doskonałe rozwiązanie dla suchej skóry, ponieważ jak wiemy oliwa z oliwek ma świetne właściwości nawilżające. Maseczkę wg. producenta należy trzymać ok. 15-20 minut na twarzy. Zaraz po jej użyciu, skóra staje się mięciutka i lepiej oddycha. Staje się lekka, a zmęczenie z twarzy znika. Zawsze tak czuję, że po tego typu maskach mam wrażenie, że ciężar z twarzy jaki nosimy codziennie w postaci make up, kolorówki, nagle znika. Mi maseczki w płachcie przynoszą też zawsze ukojenie, uspokojenie i relaks. Jeśli chodzi o maseczkę z kurkumą to jeszcze jej nie poznałam, ale też myślę że będzie świetna.
Nawilżająca maska 24 godzinna po opalaniu After Sun - tą wersję zostawię już sobie na wakacje, wiadomo z jakich względów. Po opalaniu skóra potrzebuje ukojenia po promieniach słonecznych. Wcześniej używałam już tego typu maski po opalaniu i wrażenia były niesamowite. Warto nawilżyć porządnie skórę po opalaniu, by na drugi dzień nie zaczynała piec, być czerwona i nie łuszczyła się. U mnie zawsze po opalaniu okolice nosa cierpią, maska jest takim ratunkiem, fajnie jest też ją wcześniej dać do lodówki tak na kilka minut, nie długo, by na ciepłej skórze dała taki przyjemny chłodek w czasie upałów.
Lubicie maseczki w saszetkowej formie, jeśli tak to jaki rodzaj najbardziej?
Maseczki te dostępne są np. w drogerii Rossmann.
pozdrawiam,
Donna
Żadnej z tych nie miałam....czas nadrobić ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polecam :)
UsuńŻadnej nie miałam :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNie przepadam za maseczkami w saszetkach i rzadko takie kupuję. Nie lubię przepłacać, a tu za malutką pojemność wychodzi czasami połowa ceny dużej maseczki.
OdpowiedzUsuńDokładnie czasami tak jest, ze małe saszetki duzo kosztują :(
UsuńLubię ich maski, ale dawno ich już nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa również je lubię :)
Usuńna razie nie myślę o twarzy, zajęłam się dłońmi, ponieważ ciężko przeżyły ostatnie mrozy, ale znalazłam parę maseczek dla siebie :-)
OdpowiedzUsuńDo dłoni też są fajne maski, muszę też o takich pomyśleć :)
UsuńNajbardziej lubię maski peel off ale ta z awokado brzmi zachęcająco
OdpowiedzUsuńJa właśnie peel off nie bardzo :(
UsuńNie widziałam tej maseczki After Sun, ale jest godna uwagi, chyba jej poszukam
OdpowiedzUsuń