Witam,
Kiedy mam tylko wolną chwilę dla siebie, zazwyczaj wieczorami przed snem - zamykam się w łazience i urządzam sobie przyjemne domowe Spa. Nie tylko ciało ma aromatyczne kąpiele, masaże, peelingi, balsamowanie, ale skóra twarzy też jest niezapominana i traktowana u mnie wyjątkowo. Po podstawowych etapach pielęgnacyjnych jak zmycie makijażu, oczyszczeniu itp. od czasu do czasu daję skórze też coś bardziej przyjemnego, czyli relaks z maseczką na tkaninie. Przyznam się, że maseczki nie zawsze są u mnie wykonywane systematycznie, dlatego staram się je mieć zawsze gdzieś na wierzchu, tylko dlatego, abym o nich nie zapominała. Zawsze kiedy mam je gdzieś schowane w pudełku/w szufladzie zapominam o nich i ta systematyczność u mnie zanika :( Myślę, że czas po zimie to odpowiedni moment, by właśnie teraz przygotować skórę na wiosenną aurę i przygotować ją do innej już lekkiej pielęgnacji. Dlatego też, moim pierwszy domowym zabiegiem była maseczka intensywnie nawilżająca na tkaninie z witaminą C i kwasem hialuronowym Garnier, którą znalazłam w boxie od Pure Beauty z edycji You're Cute.
Formuła została zamknięta w tkaninie, co pozwala na łatwą i przyjemną aplikację. Efekty zauważysz już po pierwszym użyciu. Maseczka intensywnie nawilżająca na tkaninie z witaminą C i kwasem hialuronowym Garnier jest odpowiednia dla każdego typu cery, w tym również wrażliwej oraz matowej. Stosując ten produkt, możesz liczyć na znakomity rezultat:
- widocznie ujednolicony koloryt cery;
- skóra pełna blasku;
- wygładzenie;
- intensywne nawilżenie;
- natychmiastowe odświeżenie.
Skład:
aqua / water, glycerin, betaine, rhamnose, alumina, ammonium polyacryloyldimethyl taurate, ascorbyl glucoside, butyrospermum parka butter / shea butter, getyl alcohol, ci 77891 /titanium dioxide, citric acid, citrus junos fruit extract, cocos nucifera fruit juice / coconut fruit juice, dicaprylyl carbonate, disodium edta, glyceryl isostearate, glyceryl stearate, hexyldecanol, hydroxyacetophenone, unalool. maltodextrin, myristic acid, octyldodecanol, palmitic acid, peg-100 stearate, phenylethyl resorcinol, potassium sorbate, silica, sodium benzoate, sodium hyaluronate, stearic acid, tocopherol, xanthan gum, parfum /fragrance (f.11 c263265/1).
Bardzo lubię serię z witaminą C od marki Garnier. Poznałam już m.in serum rozświetlające (zużyłam kilka buteleczek i jeszcze jedno mam w zapasach), krem pod oczy - ostatnia nowość też serdecznie polecam, a teraz maseczka, która jest uzupełnieniem i taką wisienką na torcie do jeszcze lepszego rozjaśnienia i ujednolicenia skóry, która też zrobiła na mnie wspaniałe pozytywne i dobre wrażenie.
Maseczkę zawsze aplikuję i nakładam na czystą, oczyszczoną skórę twarzy. Jest ona dobrze dopasowana, a jej kształt i wycięte otwory dopasowują się do kształtu mojej twarzy (tutaj nie zrobiłam zdjęcia na twarzy, bo nie chciałam straszyć jak duch). Już na samym początku po wyciągnięciu jej z opakowania zauważyłam to, że tkanina jest mocno nasączona esencją, a sama tkanina jest dość gruba i nie rwie się. Może nie każdy to lubi kiedy maseczka na początku jest zimna, mokra, a później stopniowo jakby rozgrzewa sią na skórze, a ja właśnie to uczucie początkowe polubiłam, bo od razu czuję takie ukojenie. Wg. producenta, taki domowy zabieg z maseczką powinien trwać 15 minut, ja lubię nieraz przedłużyć ten rytuał o kilka minut więcej.
Jak oceniam jej działanie już po pierwszym użyciu? Dobrze i wiem, że przy najbliższych zakupach na pewno tą maseczkę wrzucę do koszyka będąc w drogerii, ponieważ jest ona łatwo dostępna, a można ją też spotkać często na promocji (już to sprawdziłam). Na moją tłusto/mieszaną, a niekiedy wrażliwą skórę maseczka zadziałała nawilżająco i rozjaśniająco. Pierwsze przebywanie już na słońcu w ogrodzie spowodowało u mnie 'czerwony nos' i skóra właśnie w tym miejscu została delikatnie potraktowana i uspokojona. Zaczerwienienia znikły, a po suchych skórkach też w tych okolicach nie ma ani śladu. Skóra została ładnie odświeżona i nawet nie wiem jak dobrać słowa i to opisać, ale taka hmm świecąca blaskiem? (nie mylić z tłustą). Spodziewałam się tylko nawilżenia, ale dostałam coś więcej - co oczywiście jest na plus. Zapisuję tą maseczkę jako mój ulubieniec i będę do niej wracać. Fajnie, że pojawiała się ona w boxie Pure Beauty, bo właśnie odkryłam swoją nową perełkę na okres wiosenno-letni, która dała mi porządną rozświetlającą dawkę energii na zmęczoną i szarą skórę.
Podsumowując: Ktoś powie, że to tylko jakaś tam maseczka - myślę, że to jest właśnie sekret zdrowej, wypielęgnowanej skóry, na który składa się wykonywanie maseczek. Efekty po niej jakie zauważyłam, dały mi motywację i już zaraz biegną do moich zapasów wyszukać wszystkie maseczki i będę je robić systematycznie.
Post przy współpracy reklamowej z marką Pure Beauty
A Wy kochani lubicie maseczki na tkaninie?
pozdrawiam,
Donna
Bardzo ją lubię D
OdpowiedzUsuń