Witam,
Czas na projekt denko, który sobie znów podzieliłam, by zrobić mniejsze gromadki, bo sama nie wiem, ale znów nazbierało mi się więcej pustych opakowań i projekt byłby zbyt długi. To co miałam pustego "pod ręką" zebrałam na szybko i krótkie podsumowanie. Kolejna gromadka czeka dopiero na zdjęcie, więc być może niedługo pojawi się kolejna część. W projekcie, który dziś przygotowałam niestety znalazło się kilka produktów, które kompletnie się u mnie nie sprawdziły i na pewno nie powrócę już do nich, ale było też kilka które są moimi ulubieńcami od lat np. żele pod oczy z Flosleku, czy mydełka w płynie LPM.
1. Pyunkang Yul Lotion i Body Wash - miniaturki koreańskich kosmetyków (mam jeszcze odżywkę i szampon do włosów, ale to w następnym denko). Trzymałam je dość długo z myślą, że może zabiorę gdzieś na wyjazd. Wiadomo takie miniaturki o pojemności 100 ml są całkiem pojemne i wydajne. Ostatnio coś mnie tknęło, aby je otworzyć i używać w domu. Dobrze, że nie zabrałam ich gdzieś w podróż, bo na pewno nie byłabym z nich zadowolona i pozostała bez kosmetyków w czasie wyjazdu. Konsystencja lotionu zbita, gęsta słabo wydostająca się z buteleczki, tragedia. Zapach mocno chemiczny, że bałabym się tym posmarować. Żel pod prysznic z całej czwórki wydawał mi się najlepszy, bo szampon i odżywka też porażka. Jestem zdecydowanie na nie, jeśli chodzi o te miniaturki.
2. Uriage Age Absolu - maska nocna na twarz. Bardzo przyjemna maseczka, pomimo że opakowanie miało tylko 15ml mi starczyła na dłuższy czas. Piękny zapach, dobre nawilżenie i odżywienie skóry. Zdecyduje się na pełnowymiarowe opakowanie.
3. Body Boom peeling z nasion lnu - nawet kiedy peeling jest zużyty, wciąż po odkręceniu opakowania czuję jego intensywny i zmysłowy zapach. To świetny peeling, nie tylko złuszczał naskórek, ale pięknie wpływał na wygląd skóry, która wyglądała na zdrową i wygładzoną. Mam już inną wersję zapachową z tej marki.
4. Biały Jeleń specjalistyczny peeling do ciała, siła molekuł - pierwszy raz miałam peeling o takiej konsystencji, jaka była w tym opakowaniu. Miły zapach, oczyszczona skóra. Peeling z tych peelingów co nie robią krzywdy, więc mogłam go używać nawet codziennie.
5. Rated Green Kuracja do głowy - regulująca z rozmarynem i aktywnym węglem - kompletnie nie byłam zadowolona z tego produktu. Włosy po takiej kuracji były jak siano. Matowe, plątały się. Za to u mojej siostry ten produkt spisywał się dobrze. Widocznie każdy produkt inaczej działa na każdego. U mnie źle się sprawdzał.
6. Face Boom mleczko tonizujące - jedynie zapach mi się tutaj podobał, był słodki, przyjemny, otulający. Jako forma mleczka, do przemywania i tonizowania twarzy? hm to nie dla mnie. Wolę zdecydowanie płynny tonik, niż oblepiające mleczko. Byłam na nie.
7. Oleiq hydrolat aloes - używałam jako formę toniku do oczyszczania i tonizowania twarzy. Ładnie łagodził i koił skórę. Aloes lubię w kosmetykach, więc tutaj w formie hydrolatu jestem zawsze na tak!
8. Rated Green pobudzający spray do skóry głowy - super spray, który tak przyjemnie początkowo chłodził skórę głowy i miał orzeźwiający lekki zapach. Szkoda, że tylko miałam jedną buteleczkę, dlatego skuszę się na kolejne opakowanie.
9. Cosmepick balsam do rąk z olejem kokosowym i masłem shea - lekki, przyjemny balsam, traktowałam jak zwykły krem do rąk. Zapach kokosu to jeden z ulubionych zapachów na okres zimowy, więc tutaj byłam zadowolona.
10. Multifunkcyjne serum z kwasem hialuronowym Zielone Laboratorium - jak na serum to miało nieco lejącą konsystencję, ale było przyjemne w używaniu, szybko się wchłaniało, dobrze że miało wygodną pompkę do aplikowania.
11. Maska rozświetlająca w płachcie Super Fruits Korika - dość mocno nasączone, aż w czasie nakładania na twarz konsystencja aż kapała - niby to nic wielkiego, jednak mało z początku komfortowe. Po użyciu skóra była pięknie nawilżona, odżywiona i miękka w dotyku. Rozjaśnienie i rozpromienienie skóry jak najbardziej widoczne.
12. Opakowanie po płatkach kosmetycznych - seria z Auchona. Nie do końca je lubię, gdyż są cienkie i szybko przemakają, kiedy aplikuje na nie tonik, czy płyn micelarny. Skusiłam się na nie, bo miały niską cenę. Mam jeszcze jedno opakowanie w zapasach, ale więcej ich już nie wybiorę.
13. Wkład mydełka w płynie LPM Pur Savon - te wkłady jak i mydełka kupuje w Francji. Są moimi ulubionymi już od kilku lat, muszę je mieć w zapasach. Tu wersja była z oliwką, lubię też wersję z lawenda. Obie są cudowne!
14. Floslek żel pod oczy na sińce, obrzmienia z arniką - to kolejne moje już opakowanie, żel, który łagodzi okolicę oka, nawilża delikatną skórę, nie podrażnia. Po wielu godzinach pracy przy komputerze zawsze pomaga na zmęczone oczy. Kupię ponownie tą lub inną wersję np. ze świetlikiem.
15. Soraya prebiotyczny krem regenerujący na dzień i na noc - krem o przyjemnej lekkiej i pachnącej świeżo konsystencji, fajnie sprawdzał się pod makijaż jak i też lubiłam go aplikować samego na twarz. Krem przywracał skórze równowagę i redukował nadmierną suchość. Wygodne opakowanie, miękka tuba na końcu można było ją przeciąć, mam jeszcze jedną jego sztukę.
16. Bielenda łagodzący peeling drobnoziarnisty - peeling nie za mocny, nie za łagodny taki w sam raz. Był kremowy i przynosił wspaniałe oczyszczenie z nawilżeniem na skórze. Czasami przy mocniejszym masowaniu skóra była po nim czerwona, ale szybko to uczucie znikało ze skóry.
pozdrawiam,
Donna
super denko :D
OdpowiedzUsuńŚwietne denko 😀
OdpowiedzUsuńŚwietne denko 😀
OdpowiedzUsuń