Witam,
Produkty do pielęgnacji twarzy staram się wybierać pod mój rodzaj cery, ale w zapasach miałam kilka takich serii, które także chciałam poznać. W projektach denko wstecz, pokazywałam już puste opakowania zużytych dawno, dawno temu tych produktów, więc czas na wpis z serii nadrabiam zaległości w recenzjach i krótkie podsumowanie w mojej ocenie tych kosmetyków. To kosmetyki marki Perfecta z serii AZJAtica.
Poznałam m.in:
- ryżowe mleczko lotion do demakijażu i mycia twarzy,
- lekki krem na dzień i na noc Odmłodzenie, silne nawilżenie,
- krem-olejek też na dzień i na noc Regeneracja, silne nawilżenie.
AZJAtica to seria, która bazuje na udowodnionym działaniu składników aktywnych pochodzących z Azji. Linię tworzą nowoczesne, lekkie konsystencje kosmetyków, które stosowane warstwowo, jeden na drugi, tworzą kompletny azjatycki rytuał młodości. Bo to właśnie co, wyróżnia azjatycką pielęgnację, jest to, że kosmetyki stosuje się warstwowo. Jak więc ta seria spisywała się u mnie? Zapraszam na dzisiejszy wpis.
Krem-Olejek o jedwabistej konsystencji stworzony w oparciu o azjatycki rytuał młodości. Daje skórze natychmiastowe uczucie nawilżenia i wygładzenia. Polecany do pielęgnacji skóry wymagającej regeneracji i silnego nawilżenia. Stanowi doskonałą bazę pod makijaż i przedłuża jego trwałość.
Yuzu extract bogaty w ceramidy extrakt z popularnego azjatyckiego cytrusa, nawilża, zmniejszając przeznaskórkową utratę wody TEWL oraz wzmacnia działanie barierowe i ochronne skóry. Regeneruje, odbudowuje i wygładza nierówności na jej powierzchni.
Alga azjatycka dostarcza skórze substancji aktywnych w postaci aminokwasów, cukrów i soli mineralnych pomagając zachować właściwy poziom nawilżenia. Tworzy warstwę ochronną na skórze, chroniąc ją przed wysuszeniem.
Antipollution agent otrzymywany w procesie fermentacji roślinnej polisacharyd, tworzy na powierzchni skóry ochronny film – efekt „drugiej skóry” – ochraniając ją przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi i zanieczyszczeniami, jak drobne pyły zawieszone PM2,5 wchodzące w skład smogu.
Aqua, Glycerin, Propanediol, Dimethicone, Dicaprylyl Ether, Betaine, Sodium Acrylates Copolymer, Lecithin, Polysilicone-11, Butylene Glycol, Decyl Glucoside, Biosaccharine Gum-4, Citrus Junos Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Hydroxyacetophenone, Octadecyl Di-T-Butyl-4-Hydroxyhydrocinnamate, Benzyl Salicylate, Citronellol, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum.
Aqua, Glycerine, Dimethicone, Cetearyl Ethylhexanoate, Betaine, C12-15 Alkyl Benzoate, Sodium Acrylates Copolymer, Lecithin, Glycine Soja Oil, Butylene, Glycol, Citrus Junos Fruit Extract, Biosaccharide Gum-4, Allantoin, Fucus Vesiculosus Extract, Enteromorpha Compressa Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Undaria Pinnatifida Extract, Lithothamnium Calcareum Extract, Polysilicone-11, Decyl Glucoside, Phenoxyethanol, Hydroxyacetophenone, Octadecyl Di-T-Butyl-4-Hydroxyhydrocinnamate, Propylene Glycol, Benzyl Salicylate, Citronellol, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionene, Parfum, Cl 15985, Cl 19140.
Kremy były w podobnych szklanych słoiczkach, które nie różniły się od siebie wyglądem, jedynie co to kolorem konsystencji i nazwą. Konsystencje były tu z tych żelowo-kremowych, w działaniu były raczej podobne, jeśli chodzi o sam efekt nawilżenia, różniły się już poniekąd zapachem. Początkowo po zapoznaniu się na czym polega azjatycki rytuał trochę się przeraziłam, bo nie lubię nakładać na moją skórę kilka warstw różnych produktów, ze względu, że moja tłusta skóra szybko się błyszczy, potrzebuje matu, a produkty, które się nie wchłoną lepią się. Dlatego też kremy te używałam pojedynczo i czekałam jak zużyję jeden, to zabiorę się za drugi, bo naraz ich smarowanie powodowało, że nie czułam komfortu na skórze i miałam wrażenie, że skóra nie oddycha. Same w sobie kremy jak dla mnie były mocno naperfumowane i jak na początku mi to nie przeszkadzało, bo cieszyło mnie, że tak ładnie pachną, to z czasem zaczęło mnie to drażnić. Z minusów jakie dostrzegłam także po tych kremach było to, że mocno zapychały moją skórę, zwłaszcza w okolicach brody, trochę na policzkach też. To właśnie już po aplikacjach, czułam że skóra nie oddycha. Ich lekkie żelowe konsystencje wchłaniały się, ale na powierzchni skóry tworzyły taką ochronną silikonową warstewkę, która sprawiała natychmiastową miękkość na skórze i gładkość. To uczucie mięciutkiej skóry oczywiście podobało mi się, ale to zapychanie już nie. Zdecydowanie wolę inny typ jeśli chodzi o kremy do twarzy z inną delikatniejszą kremową i typowo białą konsystencją, nie w formie żelowej, która się wchłonie i nie będzie zapychać. Do tych kremów już nie wrócę.
Aksamitne mleczko do oczyszczania, demakijażu i mycia twarzy stworzone w oparciu o azjatycki rytuał młodości. Idealne do każdego rodzaju cery niezależnie od wieku.
Centella Asiatica pobudza fibroblasty do produkcji kolagenu i elastyny, redukuje zmarszczki i odmładza. Stymuluje syntezę kwasu hialuronowego, przyczyniając się do wzrostu nawilżenia skóry.
Biały ryż niweluje oznaki zmęczenia i poprawia mikrokrążenie skóry. Dodatkowo hamuje działanie wolnych rodników, dzięki czemu chroni kolagen i elastynę.
Ceramidy są składnikiem cementu międzykomórkowego. Regulują nawilżenie, natłuszczenie i utrzymują właściwości ochronne i barierowe skóry.
Ryżowe mleczko lotion do demakijażu i mycia twarzy oceniam w porządku, choć do tego mleczka podchodziłam dość długo, bo ogólnie za mleczkami nie przepadam jeśli chodzi o demakijaż. Dopiero jak doczytałam, że można go też zmywać i używać tak ogólnie do mycia to już zagościło ono u mnie w łazience i starałam się go zużyć. Wersja ze spłukiwaniem już mi odpowiadała, by od razu po oczyszczeniu mleczko można było spłukiwać, wtedy nie miałam tego wrażenia, że coś mi się lepi do skóry, czy jest tłuste. Jak to typowe mleczko barwy białej i delikatnej umiało mi jego stosowanie przez wygodną pompkę. Podobnie jak w przypadku kremów, do tego mleczka także nie wrócę - wolę żele/pianki do mycia i oczyszczania.
Jak Wy kochani oceniacie tą serię, czy lubicie nakładać wiele warstw pielęgnacyjnych na skórę twarzy, czy jednak jeden krem lub serum Wam wystarcza?
pozdrawiam,
Donna
Miałam krem do twarzy z tej serii i jakoś nie przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNie miałam niczego z tej serii azjatyckiej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tej serii, ale samą firmę znam :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ja zaniedbuję pielęgnacje. Choć staram się to poprawić :)
Ryżowe mleczko mogłoby mi przypaść do gustu, bo lubię taką wersję demakijażu.
Pozdrawiam cieplutko.
O tej serii nie słyszałam.
OdpowiedzUsuń