Witam,
I tak.... mamy, półmetek wakacji i półmetek mojego wakacyjnego wypoczynku, który jest on w połowie aktywny, a w połowie leniwy. Uwielbiam dni, gdzie mogę sam na sam pobyć z książką. Jeszcze przed moim wyjazdem zawitała do mnie książkowa nowość, która swoją premierę miała 12 lipca 2020 roku, jej tytuł to: Offline. Jak dzięki życiu bez pieniędzy i technologii odzyskałem wolność i szczęście", autor: Mark Boyle. Bardzo się z niej ucieszyłam, bo lubię czytać i poznawać tego typu historie. Książka bardzo mnie od razy wciągnęła, a jej czytanie poniekąd zainspirowało i dało chwilę do zastanowienia się nad sensem życia i jego wszystkich udogodnień. Jest napisana łatwym i prostym językiem, więc spokojnie się ją szybko czyta. Historia bohatera książki pokazuje, że życie offline wcale nie jest takie złe, czy trudne. Na co dzień daje satysfakcję i dalszą moc motywacji do działania i przetrwania. Myślę, że większość obecnych osób marzy o tym, by przez chwile być offline, w dobie internetu, technologii, urządzeń itp. Jak więc z tym wszystkim radzi sobie Mark Boyle dowiecie się z owej książki. Ja z ciekawością pochłonęłam tą historię, która przedstawiała osobę, 'nie posiadającą finansów', a trwającą dzięki poszczególnym porom roku, daleko od zgiełku i miejskich zwyczajów. Czy da się przetrwać w dzisiejszym świecie bez urządzeń elektrycznych hmm... dla niektórych jak widać da się!
„Była godzina dwudziesta trzecia, kiedy po raz ostatni sprawdziłem pocztę i wyłączyłem telefon, licząc na to, że robię to na zawsze”.
Nie ma bieżącej wody, samochodu ani niczego, co wymaga elektryczności: internetu, telefonu, pralki, radia, żarówek. Mieszka w drewnianej chacie i prowadzi niewielkie gospodarstwo na skraju świerkowego lasu. Brzmi jak wyimaginowany świat daleki od XXI wieku? Być może, ale takie właśnie życie pozwoliło Markowi Boyle - 40-letniemu Irlandczykowi odnaleźć spokój i szczęście.
Premiera książki “Offline. Jak dzięki życiu bez pieniędzy i technologii odzyskałem wolność i szczęście” odbyła się kilka tygodni temu...
Mark Boyle, Irlandczyk, absolwent ekonomii, znany na świecie jako „człowiek bez pieniędzy”, postanowił zacząć żyć bez dochodów i technologii w 2008 roku. Początkowo miał to być jedynie roczny eksperyment, który ostatecznie potrwał trzy lata. Boyle samodzielnie zbudował dom, nauczył się rozpalać ogień i czerpać wodę ze strumienia.
Idealnie odnalazł się w prostym życiu. Zaczął kąpać się w rzece, za papier toaletowy doskonale sprawdziła się makulatura z pobliskiego sklepu, a zamiast pasty do zębów zaczął używać kości rybnej i ziaren włoskiego kopru. Ten powrót do źródeł wzbudza głęboką refleksję nad istotą człowieczeństwa w czasach, kiedy granice między człowiekiem i maszyną coraz bardziej się zacierają.
Zdaniem Boyle’a nie jesteśmy świadomi tego jak wielki wpływ nasze codzienne wybory mają na całą planetę. „Jeśli uprawialibyśmy własne jedzenie, nie marnowalibyśmy 1/3 tego co dzisiaj. Jeśli zbudowalibyśmy swoje krzesła i stoły, nie wyrzucalibyśmy ich podczas zmiany wystroju. Jeśli mielibyśmy oczyszczać dla siebie wodę pitną, pewnie byśmy jej nie zatruwali” - podkreśla Mark Boyle.
Książka przynosi refleksję, chwilę zatrzymania się, spojrzenia na świat z innej perspektywy. Lubię poznawać takie historie, wyzwania osób i czytać o losach ludzi, którzy mają swój pomysł na życie. A czy Ty umiałabyś odnaleźć się przez jakiś czas 'offline'?
pozdrawiam,
Donna
JA tam wolę jednak swoje życie online z dodatkami uprzyjemniającymi życie ;p
OdpowiedzUsuńNie znam tej ksiażki zupełnie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się być to fajna książka :) Taka z przesłaniem.
OdpowiedzUsuńWierzę, że człowiek jest szczęśliwszy bez internetu, sama kiedy zrobiłam tydzień przerwy od fb to czulam sie spokojniej i lepiej
OdpowiedzUsuńmnie akurat taka książka nie korci;p sama robię sobie takie przerwy od sieci:)
OdpowiedzUsuń