12 paź 2025

Wieczorny rytuał relaksu z Kallos Rosemary & Mint - domowe SPA dla włosów.

Witam,


Dziś chcę zabrać Was do mojego małego domowego SPA - miejsca, w którym czas zwalnia, a pielęgnacja włosów staje się prawdziwą przyjemnością. Kiedy mam dłuższą chwilę tylko dla siebie, zamykam się w łazience, włączam ulubioną muzykę i oddaję swojemu rytuałowi odprężenia. To moment, w którym mogę się wyciszyć, odetchnąć i po prostu zadbać o siebie.

Ostatnio w mojej pielęgnacji króluje linia Kallos Rosemary & Mint, która łączy naturę z przyjemnością codziennego dbania o włosy. Już po pierwszym użyciu poczułam różnicę, czyli miękkość, lekkość i ten świeży, ziołowo-miętowy zapach, który od razu kojarzy się z czystością i świeżością.

Rozmaryn to niezwykle wartościowy, naturalny składnik, znany ze swoich właściwości pobudzających wzrost włosów, wzmacniających cebulki i przywracających równowagę skórze głowy. W połączeniu z miętą działa odświeżająco i tonizująco, a włosy stają się błyszczące, mocne i elastyczne.


W moim zestawie Kallos Rosemary & Mint znalazły się trzy produkty, które tworzą idealny rytuał pielęgnacyjny:

Szampon z ekstraktem z rozmarynu i mięty:
Delikatnie, ale skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy. Wzbogacony witaminami (B3, B5, B6, C, E) oraz odżywczymi olejami: kokosowym, arganowym, lnianym, makadamia i oliwkowym pozostawia włosy miękkie, świeże i pełne lekkości.

Butelka szamponu Kallos Rosemary & Mint ma aż 1000 ml pojemności, co zdecydowanie zasługuje na duży plus. Taka ilość wystarcza na długo, zwłaszcza że ja zawsze myję włosy dwukrotnie, to mój mały rytuał, który sprawia, że mam pewność dokładnego oczyszczenia i świeżości. Szampon ma kremową konsystencję, dobrze się pieni i bardzo przyjemnie rozprowadza na włosach. Już podczas mycia czuć jego delikatny, ziołowo-miętowy zapach, który działa odprężająco i pobudzająco zarazem. Ten aromat to dla mnie kwintesencja czystości i świeżości, sprawia, że zwykłe mycie włosów staje się chwilą przyjemności. Muszę przyznać, że ostatnio sięgałam po różne „drogeryjne” szampony, często pięknie pachnące i mocno reklamowane, ale… mój scalp zdecydowanie woli coś łagodniejszego i bardziej roślinnego. Właśnie dlatego Kallos Rosemary & Mint okazał się tak miłym zaskoczeniem. Jest delikatny, skutecznie oczyszcza, a przy tym nie podrażnia i nie obciąża włosów. Po użyciu włosy są lekkie, miękkie i sypkie, a skóra głowy ukojona i świeża przez długi czas. To zdecydowanie produkt, do którego będę wracać z przyjemnością.


Odżywcza maska rozmarynowa:
To prawdziwa kuracja regenerująca. Ekstrakt z rozmarynu, mięty i kompleks witaminowy wspierają kondycję włosów, a mieszanka naturalnych olejów głęboko odżywia, wygładza i przywraca im sprężystość. Regularne stosowanie sprawia, że pasma stają się jedwabiście gładkie, lśniące i łatwe do rozczesania.

Maska Kallos Rosemary & Mint znajduje się w wygodnym opakowaniu o pojemności 275 ml (w ofercie dostępna jest również większa wersja 1000 ml). To zdecydowanie mniej niż szampon, dlatego staram się nakładać ją z umiarem, by cieszyć się jej działaniem jak najdłużej. Już przy pierwszym użyciu urzeka swoją kremową, aksamitną konsystencją, która z łatwością rozprowadza się na włosach, otulając je delikatną, pielęgnującą warstwą. Maska nie jest ciężka, nie obciąża włosów, a jej ziołowo-miętowy zapach działa niezwykle odświeżająco i relaksująco, jak powiew świeżości w domowym spa. Wystarczy pozostawić ją na włosach około 5 minut, aby składniki aktywne mogły zadziałać. Po spłukaniu włosy są miękkie, gładkie i cudownie pachnące. Co ważne, nie plączą się, łatwo się rozczesują i zyskują zdrowy, naturalny blask. Uwielbiam efekt, jaki daje ta maska, włosy stają się elastyczne, odżywione i jednocześnie lekkie. To taki produkt, po który sięga się z przyjemnością, bo już po jednym użyciu widać różnicę. Dla mnie to obowiązkowy krok w rytuale z linią Kallos Rosemary & Mint.


Serum na końcówki z olejkami roślinnymi i rozmarynem:
Lekka formuła, której nie trzeba spłukiwać, to mój must have po każdym myciu. Zawiera oleje: słonecznikowy, kokosowy, lniany, z awokado, arganowy, makadamia i oliwkowy oraz witaminę E. Dzięki niemu końcówki są miękkie, wygładzone i chronione przed uszkodzeniami.

Ostatnim etapem mojego rytuału pielęgnacyjnego z linią Kallos Rosemary & Mint jest serum na końcówki włosów, produkt który od razu skradł moje serce. W projekcie testowym mam kilka opakowań, dlatego z ogromną przyjemnością podzielę się nim z najbliższymi. To zdecydowanie jeden z tych kosmetyków, które warto poznać. Serum mieści się w poręcznej buteleczce o pojemności 50 ml, wyposażonej w wygodną pompkę, dzięki czemu aplikacja jest szybka i higieniczna. Ma lekką, olejkową konsystencję, która jest przyjemnie „śliska” w dotyku, ale nie tłusta, nie obciąża włosów i nie pozostawia na nich niepożądanego filmu. Zazwyczaj rozprowadzam niewielką ilość produktu na umyte i osuszone ręcznikiem włosy, skupiając się głównie na długościach i końcówkach. Czasami stosuję go także na suche włosy, by dodać im blasku i ujarzmić drobne puszenie. To serum nie wymaga spłukiwania, co jest dla mnie ogromnym plusem, wystarczy odrobina, by włosy zyskały miękkość, gładkość i zdrowy wygląd. Ponieważ mam włosy cienkie i delikatne, nakładam naprawdę minimalną ilość, by uniknąć obciążenia, a mimo to efekt jest zachwycający. Końcówki stają się miękkie, elastyczne i pełne blasku, a całe włosy wyglądają na zadbane i wypielęgnowane. To doskonałe dopełnienie całej linii Kallos Rosemary & Mint, subtelne a jednocześnie skuteczne serum, które sprawia, że włosy wyglądają jak po profesjonalnym zabiegu pielęgnacyjnym, bez wychodzenia z domu.


Po takim rytuale moje włosy są nie tylko odżywione, ale też pachnące świeżym rozmarynem i miętą, jak po wizycie w profesjonalnym salonie, choć wszystko dzieje się w domowym zaciszu. To moja chwila relaksu, spokoju i pielęgnacji, bez pośpiechu dokładnie tak, jak lubię najbardziej.


Produkty poznałam w ramach projektu @trnd_polska
#współpracareklamowa #kallos #mojechwilezrozmarynem #trnd @kalloscosmetics.pl


A Wy, Kochani? Znacie już linię Kallos Rosemary & Mint? Jestem ciekawa, czy mieliście okazję wypróbować kosmetyki z rozmarynem jeśli tak, koniecznie dajcie znać, jak się u Was sprawdziły!


pozdrawiam,
Donna

11 paź 2025

Box Pure Beauty SO MELLOW - najsłodsza edycja roku inspirowana jesiennym ciepłem i pozytywną energią.

Witam,


Dziś, w dniu moich imienin (pozdrawiam wszystkie Aldonki) postanowiłam sprawić sobie odrobinę przyjemności i otworzyć nową, najsłodszą edycję Pure Beauty o wdzięcznej nazwie SO MELLOW. To jest idealny prezent... pełen uroku, koloru i tej wyjątkowej atmosfery, którą zawsze kojarzę z Pure Beauty. Z całego serca dziękuję marce za kolejny, tak pięknie skomponowany box, który w tym miesiącu naprawdę mnie zachwycił. :)))

Już sama grafika pudełka sprawia, że nie sposób się nie uśmiechnąć. Te różowe alpaki wiedzą, co dobre! W edycji SO MELLOW czeka prawdziwa uczta dla zmysłów: odrobina różu, szczypta śmiechu i mnóstwo cudownych kosmetyków, które wprowadzają w lekki, radosny nastrój. To edycja, która udowadnia, że jesienne rytuały pielęgnacyjne nie muszą być poważne mogą być pełne zabawy, relaksu i kobiecego uroku.

Każdy produkt to mała niespodzianka, idealnie dobrana do klimatu tego wyjątkowego pudełka. Otwierając je, czułam się jak dziecko, które z ciekawością odkrywa kolejne skarby i muszę przyznać, to był strzał w dziesiątkę!

Ta edycja wywołała wiele uśmiechu na mojej twarzy i dodała mi mnóstwo pozytywnej energii. To taki prezent, który przypomina, jak ważne są małe przyjemności i jak pięknie jest celebrować chwile tylko dla siebie. To są najpiękniejsze moje imieniny. 💗


Zapraszam Was, kochani, na open box oraz prezentację każdego z kosmetyków, które skrywa to przepiękne pudełeczko. Za każdym razem to dla mnie chwila pełna emocji i moment odkrywania, testowania oraz cieszenia się nowościami, które pozwalają jeszcze lepiej dbać o siebie. Uwielbiam tę rutynę i co miesiąc otwierać box i poznawać razem z Wami produkty, po które pewnie sama nie sięgnęłabym w drogerii lub miała gdzieś zapisane na chciej liście. To właśnie jest ta magia Pure Beauty!

Jeśli i Wy chcecie dołączyć do tej cudownej przygody, zajrzyjcie koniecznie na stronę Pure Beauty i wybierzcie wariant, który najbardziej pasuje do Waszego stylu życia i potrzeb:

„Przetestuj mnie” pojedynczy box w cenie 123 zł, idealny na początek przygody z kosmetycznymi odkryciami.

„Zaprzyjaźnij się ze mną” elastyczna subskrypcja miesięczna za 113 zł, bez żadnych zobowiązań, dzięki której co miesiąc możecie cieszyć się nowym zestawem niespodzianek.

„Poznaj mnie lepiej” pakiet 3-miesięczny w cenie 109 zł, stworzony dla tych, którzy lubią pielęgnacyjne relacje na dłużej.

Uwierzcie mi, że każde pudełeczko to mała przyjemność, która przynosi ogrom radości miesiąc po miesiącu. Dla mnie Pure Beauty to nie tylko box z kosmetykami to rytuał, który przypomina, jak ważne jest dbanie o siebie.


Pielęgnacja twarzy:

Aloesove serum do twarzy SPF 30 z linii PINK
cena: 52,99zł/30ml

Zapewnia skuteczną ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB. Nawilża, łagodzi podrażnienia i redukuje zaczerwienienia. Chroni skórę przed stresem fotooksydacyjnym i przedwczesnym starzeniem. Intensywnie pielęgnuje każdy typ cery.

Cieszę sie, że w boxie znalazło się to serum, bo produkty tej marki naprawdę lubię i dobrze wspominam.  Wcześniej miałam okazję poznać ich peeling z tej samej serii, więc to będzie świetne uzupełnienie pielęgnacji. Szkoda jedynie, że zawiera SPF, bo zazwyczaj unikam filtrów w tego typu produktach, ale mimo to z przyjemnością poznam bliżej i zobaczę, jak sprawdzi się na mojej skórze.


Miya Cosmetics Beauty.Lab ukojenie kremowy żel myjący do twarzy
cena: 44,99zł/100ml

Łagodny żel myjący do twarzy i okolic oczu. Kremowa, aksamitna konsystencja delikatnie i skutecznie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń, nadmiaru sebum, pozostałości makijażu. Nawilża, pielęgnuje, bez uczucia ściągnięcia.

Super, że w boxie pojawił się taki kremowy żel myjący, dokładnie tego typu produktów zawsze chętnie używam w mojej codziennej pielęgnacji. Bardzo lubię markę Miya Cosmetics za jej delikatne, a jednocześnie skuteczne formuły, które dbają o skórę bez podrażnień. Ten żel zapowiada się idealnie do porannego i wieczornego oczyszczania – łagodny, kremowy i nawilżający, czyli dokładnie taki, jaki lubię najbardziej.


Pielęgnacja ciała:

Ziaja Marshmallow karmelizowany peeling cukrowy
cena: 24,08zł/300ml

Karmelizowany peeling o kultowym zapachu pianek marshmallow. Wygładza skórę naturalnymi kryształami cukru. Aromatyczna pielęgnacja, która pozostawia Twoją skórę miękką i smakowicie pachnącą.

Uwielbiam takie aromatyczne, słodkie zapachy, które od razu poprawiają nastrój i sprawiają, że pielęgnacja staje się prawdziwą przyjemnością. Peelingi to zdecydowanie mój pielęgnacyjny must have, bo kocham to uczucie gładkiej, odświeżonej skóry po użyciu. Ziaja Marshmallow z karmelizowanym cukrem zapowiada się cudnie, to będzie dla mnie mały rytuał relaksu, a do tego ten zapach pianek... mm coś czuje, że to będzie po prostu uzależnienie.


Naturalne mydło Beauty Marrakech z aktywnym mydłem
cena: 15,30 zł/100g

Odkryj nowy sposób efektywnego oczyszczania skóry i ciesz się skutecznością składników prosto z natury. Wyjątkowe rozwiązanie w postaci mydła wprowadzi Cię do marokańskiego świata marki Beauty Marrakech i pozwoli przeżyć piękną przygodę bez wychodzenia z domu.

Super, że w boxie znalazłam mydło węglowe, to idealny produkt dla mojej tłustej skóry! Uwielbiam kosmetyki, które łączą naturalne składniki z egzotycznym klimatem, a marka Beauty Marrakech od razu przenosi mnie myślami do gorącego Maroka. Od dawna marzę też, by odwiedzić ten kraj i poznać bliżej jego rytuały pielęgnacyjne. To właśnie takie produkty sprawiają, że mogę poczuć odrobinę tej magii we własnej łazience. Ach jak się cieszę z tego mydełka.


Pielęgnacja dłoni:

Forget Me not Walk on the Beach perfumed hand serum
cena: 19,99zł/150ml

Perfumowane serum do rąk o właściwościach odżywczych i cudownych nutach zapachowych grejpfruta, bergamotki i cedru, doskonale pielęgnuje skórę oraz poprawia nastrój.

Wow, serum do rąk Forget Me Not Walk on the Beach to będzie prawdziwe odkrycie na ponurą jesień! Uwielbiam takie produkty, które nie tylko pielęgnują, ale też poprawiają nastrój swoim zapachem, a ten z nutami grejpfruta, bergamotki i cedru brzmi po prostu obłędnie! Dodatkowy plus daję też za wygodne opakowanie z pompką, które z pewnością ułatwi mi aplikację i sprawi, że po serum będę sięgać codziennie z jeszcze większą przyjemnością. Jestem zdecydowanie na tak!


Makijaż

Lamel Water Jelly Blush 03 Dragon Fruit
cena: 35,00zł/6,6g

Długotrwały róż do ust i policzków. Elastyczna galaretkowata konsystencja na bazie wody, która rozprowadza się równomiernie, zapewnia intensywny kolor z możliwością stopniowania. Idealny do stworzenia lekkiego i soczystego makijażu w kilka sekund.

To dla mnie totalna nowość, zarówno marka Lamel, jak i sam sposób aplikacji tego różu. Podoba mi się jego opakowanie.  Myślę, że jest idealny, by zabrać go ze sobą w podróż, bo jest mały, poręczny i niezwykle praktyczny!


Radical Lash Architect serum zagęszczające pobudzające wzrost rzęs
cena: 41,99zł/5ml

Skoncentrowane serum do rzęs wyraźnie wydłuża, pogrubia, wzmacnia i stymuluje wzrost rzęs. Doskonale nawilża, odżywia i regeneruje oraz pogłębia naturalny kolor. Wegańska receptura, zawiera aż 96% składników pochodzenia naturalnego.

Już od dawna nie miałam żadnej odżywki do rzęs, dlatego bardzo cieszę się, że taka nowość jak Radical Lash Architect pojawiła się boxie! Serum zapowiada się naprawdę obiecująco, uwielbiam produkty, które nie tylko pielęgnują, ale też wzmacniają i podkreślają naturalne piękno. Z przyjemnością włączę je do swojej wieczornej rutyny i sprawdzę, jak poradzi sobie z moimi rzęsami.


Golden Rose Tattoo Gel Eyepencil żelowa kredka do oczu
cena: 27,90zł/1,2g

Kredka do oczu posiadająca nowoczesną żelową formułę, która łatwo się aplikuje, zapewniając gładkie, półmatowe wykończenie utrzymujące się do 24 godzin. Produkt wodoodporny, wegański i odporny na rozmazywanie. Mój kolor to 107. 

Bardzo ucieszyło mnie, że w tej edycji boxa pojawiła się kredka do oczu, a kredki tej marki zawsze dobrze się u mnie sprawdzają, więc cieszę się, że mogę poznać tę nową, żelową wersję.


Pielęgnacja włosów;

Beaute Marrakech kosmetyczny olej z nasion gorczycy
cena: 15,30zł/30ml

Bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe - omega 3,6 i 9, witaminy i minerały. Stymuluje porost włosów, odżywia i wzmacnia skórę głowy. Wykazuje działanie rozgrzewające, dlatego polecany jest również do masażu ciała.

Olej z nasion gorczycy to dla mnie coś nowego, chyba jeszcze nie miałam okazji stosować go do włosów. Ta mała buteleczka zapowiada się naprawdę ciekawie, zwłaszcza jako kuracja do skóry głowy. Zależy mi teraz na stymulacji wzrostu włosów, więc z przyjemnością poznam ten olej i sprawdzę, jak wpłynie na ich kondycję.


Prosalon Iron Spray dwufazowy płyn do prostownicy
cena: 25,99zł/200g

Dzięki kompleksowi nowoczesnych filmformerów zapewnia wysoki stopień ochrony termicznej podczas suszenia i modelowania włosów przy użyciu prostownicy lub lokówki. Nadaje włosom jedwabistą gładkość i połysk, pomaga ujarzmić nieposłuszne kosmyki.

Choć sama nie używam prostownicy ani lokówki, więc u mnie na co dzień się nie przyda taki spray, jednak pomyślałam, że podzielę się nim z moją siostrą, która prostuje włosy i ma je do pasa. Jej na pewno przypasuje. 


Higiena jamy ustnej:

Aminomed rumiankowa pasta do zębów
cena: 20,99zł/75 ml

Aminomed (tzw. niebieska Ajona), to medyczna rumiankowo-fluorkowa pasta do zębów z wysoką zawartością wyciągu z główek kwiatu rumianku pospolitego. Stworzona do codziennej pielęgnacji jamy ustnej, skupiając się na potrzebach wrażliwych zębów i dziąseł.

To dla mnie ciekawostka, bo nigdy wcześniej nie miałam okazji używać pasty o rumiankowej formule. Szkoda tylko, że zawiera ona fluor, którego staram się unikać, ale pewnie moi domownicy chętnie z niej skorzystają.


Dodatkowo w ramach niespodzianki w boxie znalazłam Voucher o wysokości 300 zł do wykorzystania na usługi dostępne w salonach depilacja.pl (100 zł rabatu na wybrany zabieg lub pakiet modelowania sylwetki oraz 200 zł rabatu na dowolny zabieg lub pakiet depilacji laserowej). 


Podsumowując: Edycja SO MELLOW to prawdziwa perełka! Już sam wygląd pudełka w odcieniach różu z uroczymi alpakami wywołał u mnie ogromny uśmiech. Grafika jest piękna, dopracowana i ma w sobie coś niezwykle pozytywnego. Te radosne, słodkie włochate stworzonka od razu poprawiły mi nastrój i wprowadziły w lekki, przyjemny klimat.

Zawartość boxa także zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pojawiło się w nim wiele kosmetycznych nowości, których wcześniej nie miałam okazji poznać, a że uwielbiam testować i odkrywać nowe produkty, to naprawdę się ucieszyłam. Czarne mydełko do oczyszczania skóry od razu mnie zaciekawiło, peeling do ciała to coś, co zawsze sprawia mi ogromną przyjemność (a ja peelingi po prostu kocham!), natomiast pachnące serum do rąk idealnie wpisuje się w moje jesienne rytuały pielęgnacyjne. Nie mogło też zabraknąć czegoś dla rzęs - super, bo odżywka Radical Lash Architect z pewnością zadba o ich kondycję i doda spojrzeniu wyrazistości. Wisienką na torcie okazał się voucher o wartości 300 zł, cudowna niespodzianka, bo dzięki niej będę mogła zrobić coś miłego tylko dla siebie.

Ten box to dla mnie idealny imieninowy prezent, jest pełen kolorów, zapachów, nowych odkryć i małych przyjemności. Każdy produkt to krok w stronę relaksu, dbania o siebie. Pure Beauty po raz kolejny udowodniło, że potrafi sprawić, by nawet zwykły deszczowy dzień za oknem stał się wyjątkowy i ciepły na sercu. Dziękuję <3 

Wpis przy współpracy reklamowej z marką Pure Beauty.
#współpracareklamowa


Jak podoba Wam się Kochani ta słodka, różowa grafika z uroczymi alpakami? Moim zdaniem jest absolutnie przeurocza, pełna ciepła, humoru i pozytywnej energii, której tak bardzo potrzeba jesienią. Patrząc na nią, od razu mam ochotę się śmiać.

A co sądzicie o samej zawartości boxa? Czy kosmetyki z tej edycji również skradły Wasze serca tak jak moje? Jestem bardzo ciekawa, które produkty najbardziej Wam się spodobały i co myślicie o całej edycji SO MELLOW, moim zdaniem to jedna z najsłodszych i najbardziej dopracowanych wersji Pure Beauty!



pozdrawiam,
Donna

7 paź 2025

Kapsułki i proszek do prania E - świeżość i skuteczność w niskiej temperaturze.

Witam,


Czy czystość w niskiej temperaturze jest możliwa? Oczywiście, że tak z produktami E! U mnie pojawiły się dzięki udziałowi w akcji #polkirekomendują i muszę przyznać, to był naprawdę udany powrót do znanej i lubianej marki.


Kapsułki E Aromaterapia Orchidea to prawdziwa aromaterapia w pralce! Już od pierwszego użycia zachwyciły mnie swoim zapachem, takim delikatnym, relaksującym i wyjątkowo trwałym. Po praniu ubrania nie tylko pięknie pachną, ale też są idealnie czyste i przyjemnie miękkie w dotyku. Kolorowe kapsułki E kryją w sobie skoncentrowany detergent, który skutecznie wnika we włókna tkanin, usuwając nawet uporczywe zabrudzenia. To duży plus, bo wcześniejsze kapsułki innych marek jakie miałam, nie zawsze dawały sobie radę z trudniejszymi plamami. Jedno opakowanie zawiera aż 22 kapsułki, które spokojnie wystarczą mi na wiele prań dla całej rodziny. Dodatkowo bardzo cenię wygodne, wielokrotnie zamykane opakowanie, to praktyczne, bezpieczne i estetyczne. Jestem naprawdę zadowolona z efektów i z przyjemnością sięgam po nie przy każdym praniu.

Proszek do prania E do kolorów i ciemnych tkanin to produkt, który naprawdę mnie przekonał swoją skutecznością i delikatnością dla tkanin. Tak jak kapsułki E, jest wydajny, skuteczny i łagodny dla kolorów. Radzi sobie nawet z trudnymi plamami już w niskiej temperaturze 20C, co dla mnie jest dużym plusem, szczególnie gdy chcę oszczędzać energię, a jednocześnie mieć pewność, że ubrania będą idealnie czyste. Po praniu tkaniny pachną świeżością przez długi czas, a ich kolory pozostają intensywne i nienaruszone. Moje ulubione bluzki w głębokiej zieleni, czy ciemne sweterki wyglądają jak nowe, bo barwy nie blakną, a materiał zachowuje swoją miękkość. Dodatkowym atutem jest wydajność, jedno opakowanie wystarcza aż na 30 cykli prania, co naprawdę się opłaca. Lubię takie praktyczne rozwiązania, które łączą skuteczność z ekonomią i komfortem. Zapach proszku jest przyjemny, subtelny, a jednocześnie długo utrzymuje się na ubraniach, dzięki czemu każde pranie to czysta przyjemność.

Wpis przy współpracy reklamowej z @polkipl
#współperacareklamowa

Markę E znam od lat, ale dawno po nią nie sięgałam i cieszę się, że mogłam poznać jej nowości na nowo. Produkty E działają skutecznie już od 20°C, co pozwala oszczędzać energię, chronić kolory ubrań i dbać o środowisko. To idealne połączenie skuteczności, ekonomii i troski o naturę.

A Wy, kochani wolicie proszek do prania, czy kapsułki?


pozdrawiam,
Donna

6 paź 2025

Narex Sachets Narine - probiotyk w saszetkach dla zdrowych jelit i lepszej odporności

Witam,


Po dwutygodniowej kuracji z Narex Sachets mogę śmiało powiedzieć, że jestem naprawdę zadowolona z efektów. To był czas, w którym mój brzuch dosłownie „odetchnął z ulgą”. Zniknęło uczucie ciężkości, a uciążliwe wzdęcia, które często pojawiały się po szybkim posiłku, czy kawałku niedzielnego ciasta u znajomych przestały być problemem. Czuję się lekko, komfortowo i po prostu dobrze.


Narex to suplement diety w formie wygodnych saszetek, stworzony z myślą o uzupełnieniu codziennej diety w unikatową bakterię Narine. To właśnie ona wspiera równowagę mikroflory jelitowej, dbając o prawidłowe funkcjonowanie układu pokarmowego i ogólny komfort trawienny.

Regularne stosowanie Narex to nie tylko ulga dla jelit, ale też krok w stronę silniejszej odporności, bo jak wiadomo, odporność zaczyna się w jelitach. Kiedy one są w dobrej kondycji, cały organizm działa sprawniej i lepiej reaguje na codzienne wyzwania.

Ogromnym atutem tego suplementu jest jego uniwersalność i prostota stosowania. Każda saszetka to wygodna porcja probiotyku, którą można przyjąć w dowolny sposób:
- bezpośrednio doustnie wysypując jej zawartość do ust i popijając wodą,
- wymieszać z ulubionym napojem lub wodą,
- albo wykorzystać do przygotowania zdrowego, domowego jogurtu.

To naprawdę praktyczne, smaczne i proste wsparcie dla jelit, które łatwo włączyć w codzienną rutynę, nawet przy zabieganym trybie życia.


Kila słów od producenta:

Ten probiotyk może być stosowany:

- w okresach zwiększonego zapotrzebowania na wsparcie mikroflory jelitowej, szczególnie w trakcie i po antybiotykoterapii,
- przy zaburzeniach pracy jelit, ponieważ wspiera równowagę mikrobioty i prawidłową perystaltykę, pomagając w przypadku biegunek wirusowych i bakteryjnych oraz zaparć,
- w podróży szczególnie do krajów o odmiennych warunkach sanitarnych, aby zabezpieczyć układ pokarmowy,
- w stanach osłabionej odporności dla naturalnego wsparcia układu immunologicznego.

Składniki:
Lactobacillus acidophilus n.v. Er 317/402 Narine

Zawartość Narine na saszetkę i dzienną porcję:
1 saszetka • 3 x 10⁸ CFU*
2 saszetki • 6 x 10⁸ CFU
4 saszetki • 12 x 10⁸ CFU

*CFU – Colony Forming Unit – Jednostka do tworzenia kolonii bakteryjnych

Zalecana dzienna porcja:
Dorośli i dzieci powyżej 5 lat: 1 saszetka, dwa razy dziennie.
Dzieci w wieku 1-5 lat: zaleca się konsultację pediatryczną.

Rekomendowany czas stosowania - dla osiągnięcia najlepszych efektów, stosować przez 1-2 miesięcy.

Wpis przy współpracy reklamowej z marką Narex.
#współpracareklamowa

Koniecznie poznajcie @narex.probiotyki być może i u Was staną się codziennym rytuałem dla lepszego samopoczucia. Ja zdecydowanie polubiłam tę formę suplementacji, ponieważ saszetki są wygodne, lekkie i idealne w podróży.

A Wy kochani, znacie już Narex? Lubicie wersje w saszetkach, czy wolicie klasyczne kapsułki?



pozdrawiam,
Donna

24 wrz 2025

Suplementy BioceriQ - wsparcie odporności i energii jesienią.

Witam,


Jesień rozgościła się już na dobre. Od rana u mnie na południu Polski pada i niebo przykryte jest szarymi chmurami. I choć taka aura ma swój klimat, to jednak zawsze zadaję sobie pytanie, czy ta chłodna i mokra jesień musiała nadejść aż tak szybko?

Nauczyłam się jednak, że najważniejsze jest to, by wspierać organizm od środka i niezależnie od pogody czuć się dobrze, mieć energię i zachować odporność. Suplementacja od dawna jest dla mnie kluczowym elementem codziennej rutyny, to takie małe wsparcie, które realnie przekłada się na samopoczucie i kondycję, dlatego w tym sezonie sięgnęłam po sprawdzone witaminy i suplementy diety od Bioceriq Pharma.


Mam swoje niezawodne wsparcie, które szczególnie pomaga mi przetrwać jesienne przesilenie i codzienne wyzwania. To mój mały rytuał troski o siebie. W tym czasie, gdy dni stają się krótsze, a energia spada, szczególnie dbam o dobre samopoczucie, odporność i wewnętrzną równowagę. A pomagają mi w tym, m.in:

- ImmuniQ forte - to moje pierwsze sięgnięcie w walce o mocną odporność. Połączenie tu witaminy C, D, cynku i ekstraktu z owoców czarnego bzu sprawia, że wystarczy jedna kapsułka dziennie, aby czuć się bezpieczniej w sezonie infekcji.


- ADEK krople, czyli pełen zestaw witamin A, D, E i K. Dla mnie to absolutny must have przez cały rok, dwie kropelki dziennie (wg producenta), a buteleczka starcza na ok 150 porcji. Ja zdecydowanie zwiększam dawkę dla siebie z racji niedoczynności tarczycy, która chłonie witaminy zwłaszcza te rozpuszczalne w tłuszczach. 


- Omega iQ to kompleks kwasów tłuszczowych Omega 3, 6 i 9 z sardeli peruwiańskiej z witaminą E. To suplement, który cenię nie tylko za wpływ na odporność, ale także na koncentrację i pracę serca. Plus za szklaną ciemną buteleczkę. 


Do tego mam też swoje dwa jesienne „ratunki”:

- NastroliQ, czyli mój prawdziwy sprzymierzeniec w gorsze dni. Pomaga mi lepiej radzić sobie ze stresem, poprawia nastrój, a wieczorem pozwala się wyciszyć i spokojniej zasnąć. Ten suplement naprawdę pomaga przy obniżeniu nastroju. Kiedy w wakacje straciłam bliską osobę, potrzebuję wsparcia od wewnątrz właśnie takimi roślinno-ziołowymi delikatnymi suplementami. 


- GlukoliQ, to wsparcie przy słodkich pokusach. Jesienią częściej sięgam po smakowe kawy, czy słodkie przekąski, a ten suplement pomaga utrzymać stabilny poziom glukozy i dba o metabolizm węglowodanów. Choć staram się unikać słodyczy.. to jednak w dniu moich imienin i urodzin, które już niedługo nie odmówię sobie tortu, czy słodkiego ciacha, więc takie wsparcie na utrzymanie poziomu glukozy będzie pomocne. 


Podsumowując: Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dbanie o siebie od wewnątrz jest tak samo ważne, jak pielęgnacja zewnętrzna. Nie wszystkie składniki odżywcze jesteśmy w stanie dostarczyć wraz z dietą, dlatego suplementy diety #bioceriq stały się dla mnie ogromnym wsparciem, zwłaszcza w tym wymagającym, jesiennym okresie. Z czasem wypracowałam sobie własny rytuał suplementacji dopasowany do dni, samopoczucia i potrzeb organizmu. Po suplementy na odporność ImmuniQ forte sięgam każdego dnia, szczególnie że ostatnio częściej poruszam się komunikacją miejską, a mimo to czuję się świetnie i nie łapię żadnych infekcji. Z kolei OmegaiQ oraz witaminy A, D, E i K wspaniale wspierają moją tarczycę i ogólne funkcjonowanie organizmu. Dzięki temu czuję, że dbam o siebie kompleksowo od środka i na zewnątrz. O codzienną inwestycję w energię i dobre samopoczucie dba NastroliQ, a całość suplementacji kończy GlukoliQ, dzięki któremu mam chwile słodkości, ale pod kontrolą. 

Wpis przy współpracy z marką Bioceriq
#współpracareklamowa 


A Wy, kochani? Jak radzicie sobie z jesiennym spadkiem energii? Czy wspieracie się suplementacją, czy macie inne sprawdzone sposoby, aby przetrwać te chłodne i pochmurne dni? Ja zaufałam suplementom Bioceriq i mogę szczerze powiedzieć, że dzięki nim czuję się silniejsza i spokojniej wchodzę w tę jesienną aurę.


pozdrawiam,
Donna

20 wrz 2025

JAMAJKA Pistachio & Kadayif - wyjątkowe praliny Vobro inspirowane Dubajem.

Witam,



Dziś u mnie czas na chwilę przyjemności z Vobro, a do kawy małe co nieco… tym razem w wyjątkowym wydaniu JAMAJKA Pistachio & Kadayif. To połączenie od pierwszego kęsa zaskakuje i przenosi mnie w nieco egzotyczny klimat. Delikatna czekolada otula kremowe nadzienie pistacjowe, które przełamane jest chrupiącym akcentem kadaifu, cieniutkich nitek ciasta znanych z bliskowschodnych deserów. To właśnie ten kontrast miękkości i chrupkości sprawia, że każdy kawałek smakuje inaczej i wyjątkowo.


Kiedy tylko otworzy się opakowanie, w oczy od razu rzuca się jego oryginalny wygląd lekko zielono-złoty design, który subtelnie nawiązuje do orientu i już na pierwszy rzut oka przyciąga uwagę. Widać, że producent zadbał o każdy szczegół, aby ta linia pralin była nie tylko smaczna, ale też pięknie się prezentowała. Dzięki temu to słodkość, która świetnie sprawdzi się również jako drobny upominek, czy element deserowego stołu.

Wersja Pistachio idealnie wpisuje się w aktualne trendy, dlatego że od kilku sezonów coraz bardziej popularne stają się smaki inspirowane Dubajem i Bliskim Wschodem. Pistacje, daktyle, sezam czy właśnie kadaif to składniki, które pojawiają się w wielu światowych deserach, a tutaj mamy je w przystępnej, czekoladowej formie, gotowej do podania w każdej chwili. To taka szybka chwila egzotyki, którą można sobie zafundować w dowolnym momencie dnia i nie trzeba dalekiej podróży, by poczuć orientalną nutę smaku.


Co ważne, JAMAJKA Pistachio & Kadayif to słodycz uniwersalna. Świetnie smakuje latem, kiedy mamy ochotę na coś lekkiego, kremowego i orzeźwiającego w smaku, ale równie dobrze sprawdzi się jesienią, czy zimą, podawaną do aromatycznej kawy, czy herbaty. To jedna z tych przekąsek, które nie nudzą się po kilku kęsach, bo ich smak ma kilka warstw i daje wrażenie kulinarnej podróży.

Jeśli lubicie kochani poznawać nowości i sięgać po produkty inne niż standardowe tabliczki czekolady, czy klasyczne praliny, to ta propozycja z pewnością Was zaskoczy. A dodatkowym atutem jest fakt, że Vobro pomyślało o różnych formach dostępności. Można kupić pojedyncze sztuki na wagę albo zdecydować się na większe, 3-kilogramowe kartony. To świetna opcja zarówno dla osób, które planują większe przyjęcie i chcą podać coś wyjątkowego gościom, jak i dla tych, którzy po prostu lubią mieć zapas ulubionych słodyczy w domu. Każdy cukierek jest zawinięty osobno.


Podsumowując: Dla mnie to mała podróż do świata orientalnych smaków, którą mogę odbyć w przerwie między obowiązkami - kawa i jedna słodka pralinkowa przyjemność i od razu dzień staje się przyjemniejszy. To właśnie lubię w takich produktach: że nie tylko rozpieszczają podniebienie, ale też wprowadzają w dobry nastrój i pozwalają na krótką chwilę relaksu.

Wpis przy współpracy reklamowej z marką Vobro.
#współpracareklamowa


A Wy już poznaliście smak JAMAJKA Pistachio & Kadayif?  Podoba Wam się ten orientalny zielono-złoty design i smak inspirowany Dubajem?

Dobrego dnia i samych pysznych chwil.


pozdrawiam,
Donna

19 wrz 2025

Miłosne mono/poli. Ja dobrze grać w relacje. Wyd. Zwierciadło.

Witam,


Czas nadrobić ciekawą książkę, która już od dawna czekała na swoją kolej. Tym razem sięgnęłam po „Miłosne Mono/Poli. Jak dobrze grać w relacje”, autorstwa M. Sawickiego, M. Tęczy i M.Kuszewskiej - wydawnictwo Zwierciadło.

Relacja to gra zespołowa. Jak dobrze grać i wygrać?

Lubię sięgać po książki psychologów, bo traktuję je jako ciekawą inspirację i formę rozmowy, czasem nie zgadzam się z niektórymi poglądami, ale zawsze znajdę coś wartościowego dla siebie. To właśnie cenię - możliwość wyboru tego, co najbardziej pasuje do moich doświadczeń i spojrzenia na świat.


Ta książka przypomina, że w związku nie warto kurczowo trzymać się schematów. Każda para jest inna i powinna wypracować własne zasady, rytm i styl bycia razem. Podoba mi się, że autorzy wprowadzili tu pytania pomocnicze, ćwiczenia i propozycje rozmów, które pomagają odkrywać granice i potrzeby. Do tego całość napisana jest nieco z poczuciem humoru, dzięki temu nie jest to „sztywny poradnik”, a inspirująca i wyróżniająca się lektura.


Poniżej zostawiam Wam opis wydawcy, który pięknie oddaje jej charakter:

Zapomnij o „poradnikach dla par”, które każą dopasować się do schematów. Z nami nauczysz się tworzyć relacje według własnych zasad - świadomie z odwagą i uważnością.
Miłosne Mono/Poli to nie kolejna książka o „poprawianiu” związku. To nowatorski przewodnik po realnych modelach relacji monogamicznych, otwartych, poliamorycznych i tych wszystkich „pomiędzy”. Autorzy w sposób lekki, ale zarazem w pełni profesjonalny, oparty na aktualnej wiedzy oraz praktyce, przybliżają modele relacji, które istniały od zawsze, a całkiem niedawno zostały dopiero nazwane. Pokazują też, że każda relacja nawet anarchiczna, ma swoje reguły. Pomagają zrobić pierwszy krok, którym jest rozpoznanie własnych potrzeb i otworzenie się na nie. Podają też wskazówki oraz narzędzia, które pomogą Ci stworzyć taką relację, jakiej naprawdę chcesz i potrzebujesz. Bez udawania. Bez ciśnienia. Za to w zgodzie ze sobą. Bo tworzenie relacji to nie bajkowa love story.
To samoświadomość, uważność oraz codzienna praca. I gra zespołowa. A jeśli dobrze poznasz jej zasady i będziesz się do nich stosować możesz wygrać.

Wpis przy współpracy reklamowej z wydawnictwem Zwierciadło.
#współpracareklamowa 


A ja jestem bardzo ciekawa, czy mieliście już okazję sięgnąć po tę książkę? Jakie są Wasze refleksje na temat relacji widzianych z tak różnej perspektywy?


pozdrawiam,
Donna

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...