Witam,
Niedawno pisałam jakie to kremy matujące stosuje w mojej obecnej pielęgnacji. Jedne matują lepiej drugie słabiej. Rzadko kiedy uczula mnie jakiś krem, dlatego nie trzymam się kruczowo tylko jednego kremu non stop w pielęgnacji, ale zawsze staram się gdy skończy mi się jeden poznawać nowy, inny. W codziennej porannej jak i zarówno wieczornej pielęgnacji towarzyszy mi obecnie:
Moja opinia:
Krem dostajemy zafoliowany, w kartoniku do tego zabezpieczony w sreberko, czyli już pierwszy plus, bo wiem, że nikt go wcześniej nie używał. A zdarzało mi się mieć kremy bez ochronnych zabezpieczeń. Kartonik opisany w języku polskim i angielskim, skład, efekty itp. Słoiczek kremu jest szklany przez co bardziej wydaje się elegancki. W środku standardowo 50 ml pojemności, przy systematycznym używaniu rano i wieczorem jak dla mnie starcza na półtora miesiąca czasu, chyba że używam co drugi dzień, bo np. nakładam serum to starcza na dużo dłuższy okres czasu.
Konsystencja kremu biała, średnio gęsta, trochę zbita ale lekka, nawet w miarę dobrze i szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy. Nie zauważyłam też aby się rolował, ale nie nakładam go też zbyt dużo. Po nałożeniu odczuwam matowienie i skóra jest ładnie jakby stonowana i przygotowana do nałożenia makijażu. Ale szczerze wole ten krem używać solo jak jestem w domu i nie muszę nakładać żadnego podkładu itd. Chcę aby skóra odpoczywała. Sam w sobie krem też dobrze nawilża, ale nie tłuści (przynajmniej z początku) bo tak w trakcie dnia moja skóra potrzebuje już użycia bibułki matującej, bo zaczyna się świecić. Matowienie u mnie takie średnie, bo całego dnia nie wytrzymuje, aby skóra była idealnie zmatowiona, nie mniej jednak polubiłam owy krem bo jest delikatny, nie zapycha, nie uczula i jak na warunki domowo-pielęgnacyjne dla mnie w porządku. Do tego kosmetyki z ekstraktem z zielonej herbaty jak najbardziej lubię, bo są takie świeże, rześkie i nieduszące.
Ekstrakt z zielonej herbaty:
tonizuje, łagodzi podrażnienia oraz chroni skórę przed wolnymi rodnikami.
Ekstrakt z oczaru wirginijskiego:
zmniejsza widoczność rozszerzonych porów i przywraca skórze zdrowy koloryt.
Cynk PCA:
hamuje rozwój bakterii odpowiedzialnych za powstawanie trądziku oraz reguluje wydzielanie sebum.
Biokompleks matujący:
doskonale pielęgnuje tłustą skórę, zapewniając jej komfort oraz świeży i matowy wygląd przez cały dzień.
Masło Shea i olejek migdałowy:
odżywiają i regenerują, chronią przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Inutec:
nawilża i chroni przed powstawaniem podrażnień.
Mojej mamie poleciłam krem do skóry dojrzałej z Dzikiej róży, który de facto otrzymałam na spotkaniu blogerek miesiąc temu, tak więc na wiosnę jesteśmy z Farmoną ;)
pozdrawiam,
Donna
Też mam ten krem, całkiem przyjemny
OdpowiedzUsuńnie znam tego kremu ale zaciekawił mnie :)
OdpowiedzUsuńKochana czy mogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście ?
Z góry dziękuję <3
Nie miałam tego kremu. Właśnie szukam jakiegoś do takiej cery.
OdpowiedzUsuńnie znam ale wygląda obiecująco :)
OdpowiedzUsuńŁadna prezentacja kremu.
OdpowiedzUsuńKremy zastępuję olejem kokosowym, ale fajnie zaprezentowałaś
OdpowiedzUsuńDyed Blonde
Nowy dział na blogu
nie znam tego kremu, ale markę lubie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu ;]
OdpowiedzUsuńU mnie, niestety, zupełnie się ten krem nie sprawdził. Potwornie mnie zapchał :(
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja :)
OdpowiedzUsuń