Witam,
Pielęgnacja ciała, czyli nawilżenie to podstawa w moim rytualnym czasie. Ale są też i takie balsamy, które oprócz tych podstawowych funkcji również np. rozświetlają, nadają blasku skórze czy kuszą swym zapachem. Taki balsam oferuje Nam właśnie Lirene - kuszące rubiny na skórze Rubin Charm.
Opis:
"Kuszące rubiny na skórze:
...otuli Twoją skórę kuszącymi rubinami i nada jej niepowtarzalny blask i zmysłowy zapach. Zawarte w balsamie rubinowe pigmenty doskonale rozświetla skórę i podkreśla jej naturalne piękno. Olej z jojoby głęboko nawilża skórę. Wyciąg z żurawiny zapewnia silne działanie antyoksydacyjne (przeciwstarzeniowe), a hialuronian ujędrniające. Witamina PP chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników środowiskowych"
Skóra po użyciu balsamu RUBIN CHARM*
- rozświetlona - 63%
- odżywiona - 90%
- gładka - 97%
* ocena bezpośrednio po użyciu balsamu
Moja opinia:
Balsam ten pomimo błyszczącego opakowania, które bardzo odbijało się przy robieniu zdjęć, jest standardową stojącą tubą o pojemności 200 ml, w której mieści się też błyszcząco różowo-bordowy balsam. Należy go zużyć od otwarcia w przeciągu 12 miesięcy. Ja pierwszy raz otworzyłam go z początkiem roku i do tej pory owy balsam mam, więc mieszczę się w granicach użytkowania. Mam go do teraz, ponieważ nie zużywam szybko tego typu rozświetlających kosmetyków. Używam tylko na specjalne okazje (zwłaszcza w lecie) kiedy to mam odsłonięte ramiona, nogi, gdzie balsam ładnie prezentuje się i mieni w słońcu na skórze. Nie jest to jakieś intensywne i 'dyskotekowe' błyszczenie ale subtelne i delikatne. Do ładnej opalenizny pasuje idealnie. Z początku bardzo spodobała mi się jego różowa konsystencja. Obawiałam się, że ona na skórze będzie czerwona, ale wszystko ładnie się smaruje i wchłania i nie pozostaje nic czerwonego. Nie brudzi ubrań.
Do tego balsam ładnie pachnie nie umiem opisać dokładnie jaki do zapach, ale zaliczam go do zapachów zmysłowych, eleganckich, jak jakieś drogie perfumy z wyższej półki. Nawilża dobrze, ale to nawilżenie traktuje jako takie 'może być'. Używam balsamu tylko w dzień, bo na noc wolę zdecydowanie coś bardziej konkretniejszego i z białą, kremową konsystencją i kolorem. (zresztą kto by się smarował na noc drobinkami :P nie wiem, może ktoś lubi, ja nie) Rubinowy balsam traktuje jako tako dodatek, gadżet wśród kosmetyków, które pasuję na lato, do opalonej skóry lub na wieczorne wyjścia. Plusem jego jest to, że skóra po nim niesamowicie robi się gładka. Polubiłam go i teraz gdy już mi się prawie kończy będzie mi go brakowało, bo towarzyszył mi przez większe pół roku, bo przy używaniu go sporadycznie wystarcza na bardzo długo i jest wydajny jak na balsam 200 ml.
Jakie balsamy rozświetlające używacie?
Lubicie takie, czy raczej preferujecie normalne nawilżające bez drobinek?
pozdrawiam,
Donna
Awaryjnie mam balsam - masło z avonu. Ma drobinki, wiec zalicza sie do grona rozswietlaczy. Ale raczej stosuje go nie często i jesli juz to nie ze względu na drobinki, a na konsystencje ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę używać ładnie pachnących balsamów, zaraz mnie obsypuje alergia :( a szkoda...
OdpowiedzUsuńPosmarowałabym się nim.
OdpowiedzUsuńładnie się prezentuje, szkoda używać
OdpowiedzUsuńNie przepadam za balsamami z drobinkami.
OdpowiedzUsuńczasami balsamuję się także rano, mógłby się u mnie sprawdzić ten kosmetyk ze względu na swoje walory zapachowe :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze balsamu rozświetlającego, więc ciężko mi ocenić czy bym się z nim polubiła.
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk.
OdpowiedzUsuń