29 mar 2019

Moonlight Path spray do ciała dla kobiet od Bath & Body Works.

Witam,



Są takie produkty do których lubię powracać, lub używać coś z tej samej linii. Dobrych kilka lat temu poznałam markę Bath & Body Works. Kilka ich produktów miałam ze Stanów, (słynne piankowe mydełka), a w kilka zaopatrzyłam się internetowo, bo nie jest tak łatwo ich dostać. Raz też coś było z produktów na jednym spotkaniu blogerek, ale to już było bardzo dawno temu. Teraz się cieszę, że stacjonarnie kosmetyki także mogę nabyć, jeśli tylko wybiorę się do galerii, ale póki co nie wybieram się z racji, że boję się, że odpłynę i poniesie mnie, a zwłaszcza mój portfel. 

Produkty, które zamówiłam już jakiś dłuższy czas temu były z mojej ulubionej linii Moonlight Path. Kiedyś poznałam ich balsam (mleczko) do ciała, a jak tylko zobaczyłam, że jest ofercie także i mgiełka o tym samym zapachu, od razu wrzuciłam do koszyka. Balsam oczywiście też. Przypomniały mi się od razu te chwile i wiosna 2014, kiedy towarzyszył mi ich piękny zapach. A były to chwile naprawdę dla mnie ważne i niesamowicie miłe (no dobra, szczegółów nie będę Wam pisać :D) 


Jak przy każdym produkcie, są osoby które lubią ten zapach, inne nie koniecznie. Rzecz gustu, bo czytałam różne opinie na temat tego zapachu. Ja przeważnie lubię zapachy kosmetyków od Bath & Body Works, czy to świeże, owocowe, jak i aromatyczne i zmysłowe. Każde są na odpowiednią porę roku dobre. Spray (mgiełka) do ciała dla kobiet z linii Moonlight Path to fiołek, jaśmin, konwalia, lawenda, piżmo. Zakochałam się!!! Każde z tych aromatów osobno uwielbiam, a połączenie ich razem to kosmos. Piękny, kobiecy i miły, nieco pudrowo-kwiatowy zapach. Pozostawia na skórze cudowny bukiet zapachowy, dzięki czemu o każdej porze dnia dostarcza nowej porcji energii i pewności siebie. Zapach jest piękny, zawsze - ale to zawsze wśród kobiet dostaję pytanie co to za zapach, lub co tak pachnie. Panowie także dają komplementy. Bardzo to miłe, bo rzadko kiedy wącham taki zapach u kogoś. Wraz z balsamem o tym samym zapachu produkty świetnie się uzupełniają i długo pachną. Duet sprawdza się idealnie na imprezy, spotkania, jeśli chcemy ładnie pachnieć. Balsam jest perfumowany, więc to jego dłużej czuć na skórze, mgiełka ulatnia się, ale na ubraniach jest wyczuwalna nawet na drugi dzień. Tak z ciekawości, to o balsamie już pisałam recenzję, miał on wtedy inne opakowanie - ale zapach się nie zmienił, od lat ten sam piękny i cudowny dla mnie!!! Oczywiście odpowiednio nawilża skórę, dodatkowo otulając ją swoją wyjątkowością.


A co Wy polecacie pachnącego z Bath & Body Works na wiosnę? Ja mam jeszcze inne mgiełki do ciała jak np. Sea Island Cotton o świeżym zapachu, równie fajnym. Bliżej lata, coś więcej i o niej postaram się napisać, lub zrobię wpis o moich wszystkich mgiełkach, nie mam ich dużo, bo tylko 5 - ale zawsze to coś.



pozdrawiam,

Donna

28 mar 2019

Dwufazowy eliksir do włosów farbowanych od Schwarzkopf - Gliss Kur.

Witam,


Nie wszystkie produkty do włosów, zwłaszcza te do stylizacji używam. Część dostaje moja mama, bo lubi różne odżywki w spray'ach. Na krótkich jej włosach, one lepiej się sprawdzają, bo nie obciążają jak np. u mnie na cienkich. Po umyciu włosów psika raz dwa i na lokówko-suszarce włosy jej o niebo lepiej się układają. Polubiła odżywki w płynach, a to dzięki mnie, bo coraz częściej pyta, czy czegoś nie mam. Ja np. kiedyś częściej używałam te słynne odżywki w sprayach od Gliss Kura. Lubiłam je za zapach i szybkie rozczesywanie się po nich włosów. Teraz od dłuższego już czasu nie używam tego typu odżywek. Stawiam na te co się spłukują, a obecnie powróciłam do wcierek typu Jantar i innych produktów na wypadanie. Drogeryjne odżywki w płynie odstawiłam niestety na bok. U mojej mamy spotkać można natomiast dwufazowy eliksir do włosów farbowanych od Schwarzkopf - Gliss Kur.


- eliksir do włosów farbowanych, przyciemnianych lub z pasemkami
- zawiera technologię 3D-Color-Luminance
- zapewnia długotrwałą ochronę koloru i promienny blask
- sprawia, że włosy stają się odczuwalnie bardziej miękkie


Eliksir ten jest już na etapie końcowym. Zapytałam jej, jak się u niej spisuje. Widzę, że używa przy każdym umyciu włosów, mówi że mgiełka/odżywka jest dobra, bo chroni jej kolor na włosach (moja mama często farbuje włosy) Choć nie ma najlepszego składu, jak to drogeryjne produkty, to krzywdy jej nie robi, nawet przez alkohol w składzie. Przed użyciem należy wstrząsnąć buteleczką, by jako spray dwufazowy mógł się wymieszać. Przyjemnie pachnie, tak owocowo-słodko, ale zapach nie utrzymuje się na włosach długo. Nie obciąża też, ani nie tłuści. Kilka psiknięć przy krótkiej fryzurze w zupełności wystarcza, by włosy zostały wygładzone i stały się nawilżone i fajne w dotyku. Mi osobiście podoba się też buteleczka. Jest bardzo wygodna w trzymaniu, fajnie też, że jest przezroczysta, bo zarówno zużywanie jak i wstrząśnięcie możemy widzieć, jak obie warstwy się mieszają.
Podsumowując: Eliksir spełnia swoje zadania, nie oczekuje się od niego cudów, ale za nawilżenie, miękkość, ochronę koloru, czy ładny zapach na włosach jest okej. Pomaga przy rozczesywaniu.



Używacie dwufazowych produktów do włosów?



pozdrawiam,

Donna

27 mar 2019

Fizjologiczny szampon nawilżający w piance z serii Emotopic od Pharmaceris.

Witam,



Cenię sobie delikatne i łagodne szampony do mycia, ze względu na wrażliwy i łuszczący się skalp. Chociaż moje włosy najbardziej w sumie lubią ziołowe i dermokosmetyczne produkty, tak używane od czasu do czasu te wybrane drogeryjne też używam. Po nich niestety czasami cierpi mój skalp, który się łuszczy. Raz jest lepiej raz jest gorzej. Łuszczenie wraca jak bumerang lub są dni i tygodnie, że jest spokój, a później znów wysyp. Wtedy do pielęgnacji używam coś łagodnego. Do tej pory mam kilku swoich sprawdzonych faworytów, ale fizjologiczny szampon nawilżający w piance z serii Emotopic od Pharmaceris jest chyba najdelikatniejszym i najłagodniejszym szamponem jaki do tej pory miałam. Znam piankowe mydełka, czy pianki do mycia twarzy, ale szamponu w postaci pianki jeszcze hmm tak naprawdę nie miałam. Jak się sprawdził ten szampon? Zapraszam Was kochani na recenzję.


Szampon z serii Emotopic jest to wyrób medyczny. Przeznaczony jest on do codziennego stosowania. Posiada formułę zgodną z fizjologicznym pH skóry, zapobiega podrażnieniom i przesuszeniu skóry głowy, oraz łagodzi świąd i łuszczenie naskórka.


Wskazania:
Polecany do codziennego mycia suchej i wrażliwej skóry głowy dzieci od 1. dnia życia. Zapobiega objawom atopowego zapalenia skóry (AZS) takim jak: suchość skóry, podrażnienia, zaczerwienienia oraz objawom towarzyszącym reakcjom alergicznym. Rekomendowany do stosowania w przebiegu atopowego zapalenia skóry, nasilonej suchości z tendencją do świądu, łuszczenia i stanów zapalnych. Wyjątkowo łagodna receptura nie wywołuje szczypania oczu, a dzięki bąbelkowej formule uatrakcyjnia czas kąpieli. Rekomendowany dla dzieci i dorosłych bez ograniczeń wiekowych.

Działanie:
Szampon w formie ultra-łagodnej pianki, dokładnie i delikatnie oczyszcza skórę głowy i włosy z zanieczyszczeń. Receptura zapewnia optymalne nawilżenie skóry głowy, tworząc naturalną osłonę przed podrażnieniami oraz nadmiernym przesuszeniem i łuszczeniem. Szampon koi i łagodzi skórę głowy, niweluje uczucie swędzenia i minimalizuje ryzyko nawrotu suchości. Formulacja zmniejsza podatność skóry głowy do nadwrażliwości na czynniki zewnętrzne zapobiegając łuszczeniu, swędzeniu i miejscowym stanom zapalnym. Wyjątkowo łagodna baza myjąca nie szczypie w oczy. Szampon nie obciąża włosów i ułatwia ich rozczesywanie. Piankowa forma szamponu sprawia dzieciom radość z kąpieli i mycia włosów, łagodząc dolegliwości towarzyszące zmianom skórnym.

Składniki:
Woda oczyszczona, Emolienty: Olej konopny, Olej canola, Masło shea, Parafina i inne, Hydroksyacetofenon, Ekstrakty z wiciokrzewów, Glicerol, Składniki pomocnicze.


Szampon miło mnie zaskoczył swoją delikatnością i łagodnością. Z buteleczki po naciśnięciu wydostaje się delikatna, biała piana, którą nakłada się na zwilżone włosy, tzn. ja aplikuję tylko na skórę głowy, po czym przy masażu ta piana i tak zachodzi na długość włosów. Nie mniej jednak ja skupiam się tylko na skórze głowy i tu przytrzymuję szampon nieco dłużej. Próbowałam też myć samą pianą także i długość włosów, ale po wysuszeniu tylko przez chwilę miały one swoją świeżość, więc uważam, że na samą długość szampon jest dla mnie za słaby. Do samej aplikacji na skórę głowy wystarcza mi od 3-5 psiknięć. Szampon z tego co zauważyłam jest mało wydajny. Ja staram się go używać 'oszczędnie' z racji na łuszczenie, więc pomaga mi zawsze jak tylko pojawia i nasila się u mnie ten problem. Używam go też razem z innym szamponem z Pharmaceris lub jakimś innym delikatnym/ziołowym, ale aptecznym. Najpierw myję włosy np. szamponem na wypadanie, spłukuje i nakładam samą piankę na skalp. Szampon wtedy łagodzi wszystkie podrażnienia, łuszczenie, czy zaczerwienienie skóry. Działa łagodnie i spokojnie. Zapach posiada subtelny, przypominające delikatne i typowe preparaty te z Pharmaceris. Ogólnie oceniam, że piankowy szampon jest fajny, skuteczny ale bardzo łagodny. Przeznaczony jest on od pierwszego dnia życia, więc noworodki, dzieciaki mogą go też stosować. I przede wszystkim jest on do skóry suchej i atopowej, z tego właśnie słynie seria Emotopic. Znam od nich też inne produkty i każde z nich u mnie się bardzo dobrze zawsze spisywały, czy to kremy do twarzy, czy do rąk. 


Tak jak wspomniałam, szampon jest mało wydajny, więc to może być jego minus, ale jeśli chodzi o łagodność i delikatność tu spisuje się rewelacyjnie. Polecam dla skór suchych, łuszczących się i z problemami, gdzie towarzyszą reakcje alergiczne.



pozdrawiam,

Donna

26 mar 2019

Pielęgnacja opóźniająca pojawianie się oznak starzenia Slow Âge od Vichy.

Witam,



Przez okres zimowy poznałam kilka produktów do pielęgnacji twarzy (mianowicie nowe kremy, sera olejkowe, same olejki do twarzy itp.) Niektóre z nich się dobrze sprawdziły i byłam zadowolona, inne nie do końca. Takim produktem był/jest preparat od Vichy seria Slow Âge, który opóźnia proces starzenia skóry. Ciekawa go byłam, tym bardziej, że zwracam uwagę już na produkty przeciwzmarszczkowe do pielęgnacji twarzy z racji na wiek. Oprócz kremów matujących i nawilżających, które u mnie są mile widziane, te przeciwzmarszczkowe też systematycznie używam. Ogólnie o samej serii Slow Âge słyszałam i czytałam, dlatego sprawdziłam ją na sobie przez poznanie preparatu, który opóźnia proces starzenia się skóry. Czy ta emulsja/krem się sprawdził? Zapraszam Was kochani na dzisiejszy wpis.


Po raz pierwszy Laboratoria Vichy połączyły działanie antyoksydacyjne Bajkaliny, stosowanej od wieków w Chinach, ze wzmacniającymi właściwościami bifidusa i wodą termalną z Vichy bogatą w 15 minerałów. Zawiera SPF 25 oraz filtr UVA. Opóźnia pojawianie się oznak starzenia na różnych etapach ich powstawania: od pierwszych do widocznych zmarszczek, od drobnych przebarwień po ciemne plamy, od pierwszych widocznych oznak po utratę sprężystości. Skóra jest nawilżona, sprężysta i pełna zdrowego blasku, szybciej się regeneruje. Slow Age działa aktywnie już od pierwszego zastosowania, by hamować proces pojawiania się coraz bardziej widocznych oznak starzenia. Stworzony dla skóry dojrzałej, wnika w jej głąb, aby skutecznie ją regenerować i odżywiać na wszystkich poziomach. 

SLOW ÂGE - intensywnie nawilża, regeneruje i witalizuje, dodaje skórze świeżości i blasku, wygładza zmarszczki i linie, dodaje skórze gęstości, chroni przed promieniami słonecznymi. Pojemność 50 ml, cena ok. 100 zł.


Emulsja/krem posiada lekką konsystencję, która świeżo  pachnie (ale czuć mocno też akcent alkoholu), dobrze się też wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. To mi się naprawdę podoba, jak też podoba ze względu na wygodny i szklany, aczkolwiek ciężki nieco słoiczek, który jest biały z ala turkusowo-zielonym grubym dnem. Co do działa to niestety po nałożeniu emulsji na oczyszczoną skórę, czy to pierwszy raz, czy inny kolejny - zawsze odczuwałam jej pieczenie, dość mocne pieczenie :( Z początku myślałam, że skóra musi się przyzwyczaić, może tak reaguje na coś nowego, ale za każdym razem moja skóra mnie piekła i paliła. Nawet jak nie aplikowałam, jej w okolicach oczu, (bo tak pisze m.in. na opakowaniu, by omijać okolice oczu, to miałam uczucie, że oczy mi łzawią i one też pieką). Chwilami, byłam skłonna zmyć to z twarzy i nałożyć coś innego, bo nie wytrzymywałam tego stanu (i tak też kilka razy robiłam). Do tego okolice nosa, stały się bardzo przesuszone, choć z opisu czytamy, że preparat intensywnie nawilża. Czy to wina alkoholu w składzie? hmm, z reguły zawsze dobrze znoszę ten składnik, w kremach z racji na błyszczenie i matowienie, więc nie powinno być takiego problemu. Nie mniej jednak dawałam kilkakrotną szansę, lecz to wszystko powtarzało się za każdym razem. Cóż, produkt u mnie nie do końca się sprawdził, jakbym tego oczekiwała. Po moich wrażeniach mogę go ocenić jedynie na 2/5, bo fajnie się wchłania, lecz to pieczenie i wysuszenie skóry go skreśliło. Czytałam też o produkcie same pozytywne opinie i nieco naciągane (może jedna była podobna do mojej), ale większość.... cóż za płatne recenzje zawsze można napisać zachwyty :) Ja napisałam szczerze, że produkt mnie rozczarował.


Szkoda, ale po kilku aplikacjach Vichy Slow Âge powędrowało do mamy, która nie ma tych dolegliwości co mnie spotkało. Na razie odpuszczę produkty od Vichy (może kiedyś poznam coś co mnie nie podrażni). Zapowiadało się dobrze, ale produkt nie dla mnie. I to przesuszenie, które się pojawiło, na szczęście uratowane przez olejki i nawilżające maski. 



pozdrawiam,

Donna


25 mar 2019

Jak wzmacniam odporność - miód z pokrzywą i sok z czarnego bzu.

Witam,



Cieszę się, że zima jest już za Nami. Ja jako jedyna w rodzinie nie chorowałam, ani nie byłam nawet przeziębiona w ostatnich miesiącach (ba! w ostatnich latach też nie), moja odporność cieszy się odkąd pamiętam bardzo dobrze, może to z racji różnych witaminowych kuracji, jakie w ciągu roku przeprowadzam dość często? lub po prostu już taka jestem, że rzadko choruję? Odpukać, ale naprawdę nie wiem co to znaczy być przeziębionym. Dlatego dziś zdradzę sekret na dobrą odporność :) 


Z początkiem roku i to co towarzyszyło mi ostatnio na dobre zdrowie, to dwa produkty ze sklepu przefiltrowane.pl. Był to upominek na ostatnim spotkaniu blogerek w Krakowie, jaki każda z uczestniczek mogła sobie wybrać indywidualnie. Jeśli sklep ma w ofercie coś ze zdrowej żywności lub z suplementów diety - zawsze, w takiej sytuacji wybieram właśnie coś zdrowego. Wyborem więc był miód z pokrzywą oraz sok 100% z czarnego bzu. Produkty te jak widać wspomagają odporność z racji na swoje właściwości odżywcze, witaminowe czy naturalne składniki. 


Miód z pokrzywą został przygotowany na bazie nektarowego miodu rzepakowego z dodatkiem soku z młodych liści pokrzyw. Delikatnie zielony kolor miodu i ziołowy, łagodny zapach pokrzyw jest dopełnieniem smaku.

Pokrzywa zawiera makro i mikroelementy: magnez, fosfor, wapń, siarkę, żelazo, potas, jod, krzem i sód; witaminy: A, K, B2, C; związki aminowe, garbnikowe, kwas pantotenowy, kwasy organiczne (m.in. mrówkowy, glikolowy, glicerolowy), olejki eteryczne, sole mineralne, chlorofil, serotoninę, histaminę, acetylocholinę, karotenoidy, fitosterole, flawonoidy. Pomocna przy osłabieniu, anemii, wspomaga wydalanie z organizmu szkodliwych substancji, wyciąg z liści pokrzywy stosuje się w łagodnych stanach zapalnych dróg moczowych. Miód ten śmiało można polecić osobom o obniżonej odporności, osób uprawiających sporty, przemęczonych, chcących uzupełnić niedobory witamin i minerałów w organizmie.

Miód rzepakowy jest jednym z tych miodów, który ma najwyższą zawartość glukozy i aminokwasów. A to oznacza, że stanowi doskonałą odżywkę, szczególnie dla organizmu wyczerpanego długotrwałą chorobą, przemęczeniem czy stresem. Posiada właściwości regeneracyjne, wzmacnia układ immunologiczny, dzięki czemu jesteśmy mniej podatni na zakażenia drobnoustrojami. W miodzie rzepakowym sporo jest tez potasu i magnezu, dzięki czemu warto stosować go w profilaktyce chorób serca i układu krążenia. Regularne spożywanie tej odmiany miodu wzmacnia serce, obniża ciśnienie krwi, a także może spowolnić postępujące zmiany miażdżycowe. Pomocny w schorzeniach układu pokarmowego – zwłaszcza przy problemach z drogami żółciowymi i zaburzeniach w metabolizmie tłuszczów.


Naturalny sok z owoców czarnego bzu, tłoczony bezpośrednio z owoców (NFC - nie z koncentratu). Butelka z ciemnego szkła zabezpiecza cenne witaminy i substancje odżywcze przed degradacją. Po otwarciu sok należy wypić w ciągu 10 dni, przechowywać w lodówce.Wszystkie owoce wykorzystane do produkcji soku pochodzą z terenu Polski.


Oba produkty po opisach to bomby witaminowe! Zarówno miód jak i sok z czarnego bzu wzmacniają odporność, działają na osłabienie, stres i inne codzienne dolegliwości. Ja osobiście miód mogę jeść łyżkami, zastępuję w ten sposób słodycze, których z reguły nie jadam lub jem bardzo mało. Herbatę, czy kawę np. też słodzę miodem. Pokrzywowy miód był dla mnie nowością, nigdy takiego połączenia nie kosztowałam. Tutaj smak miodu był bardzo ciekawy. Nie czułam dużo tej pokrzywy, w zasadzie mogłabym powiedzieć miód jak miód. Chociaż, może tego 'zielonego' posmaku w sobie coś miał. Co do soku z czarnego bzu to wszelakie soki uwielbiam, zwłaszcza te, które mają mnóstwo witaminy C. Tutaj sok należy wypić w ciągu 10 dni. Produkt można było pić bezpośrednio lub nadawał się też do rozcieńczenia. Ja zawsze wybierałam pierwszą opcję - piłam bezpośrednio.


I tak właśnie wzmacniam swoją odporność, a Wy jak dbacie o siebie?



pozdrawiam,

Donna

23 mar 2019

Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic: Black Coconut.

Witam,


Nieraz wybierając nowy zapach wosku od Yankee Candle sugerują się nazwą, ładną etykietą czy tym, że jeszcze danego zapachu nie znam. O ile zapach kokosu jest mi bardzo znany, tak wybierając Black Coconut spodziewałam się typowo ciężkiego, słodkiego zapachu kokosu. Czy taki właśnie jest ten zapach? A no nie :) To zapach trochę męski, trochę rześki, a z kokosem może ma wspólnego z 20 %? Nie mniej jednak nie jestem zawiedziona, bo poznając zapach bliżej oceniam, że ładny jest. Podoba mi się, choć nadal będę szukać typowo kokosowego i słodkiego zapachu, który odda w pełni ten owocowo egzotyczny aromat. 


Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: dojrzały kokos, egzotyczne kwiaty oraz drzewo cedrowe.

Żeby wnętrze orzecha kokosowego mogło wypełnić się charakterystycznym, aromatycznym mleczkiem – cała palma filtruje i dostosowuje do swoich potrzeb dostępną jej wodę. To właśnie dzięki temu słodkie mleczko ma tak specyficzny, uwodzący smak i aromat, który w wosku Black Coconut urozmaicony został nutami drzewa cedrowego i elementami zaczerpniętymi z serca kolorowych, egzotycznych kwiatów. W tym niezwykłym połączeniu znany dobrze kokos pokazuje swoje nowe oblicze – słodkie, ale nie mdłe, uzależniające, ale nie nużące i – przede wszystkim – jeszcze bardziej egzotyczne!


Piękna egzotyczna etykieta, a na niej palma, zachód słońca - miejsce, w którym chciałabym się teraz znaleźć i spełnić swoje marzenie. Wierzę, że kiedyś na żywo poczuję ten zapach palm i jakiegoś egzotycznego kraju. Dziś kiedy w zaciszu domowym palę ten wosk wizualizuję o tej wyprawie, bo czasami rzeczy dla Nas nie możliwe, stają się możliwe i to w zasięgu ręki. Jak wspomniałam wcześniej zapach ten nie jest typowo słodkim i kokosowym zapachem, a męskim, rześkim i egzotycznym. Na wyjątkowy i romantyczny wieczór ten zapach pasuje idealnie. Nie jest mdły, duszący jest mega przyjemny. Nie potrafię powiedzieć, co mi on przypomina, ale na pewno jest to zapach ładnej kobiecej wody perfumowanej czy kwiatowego płynu do płukania. Zapach stonowany, ale nie taki wyrazisty. Dojrzały kokos, egzotyczne kwiaty i drzewo cedrowe to ciekawa mieszanka, która wspólnie tworzy ładnie pachnącą całość.


Wosk oceniam za takiego dobrego przyjemniaczka.
 Ja jestem na tak i chętnie mogę wrócić jeszcze do niego np. w postaci małej świeczki :) Wosk do kupienia na goodies.pl




pozdrawiam,

Donna

22 mar 2019

Punkty, które mają moc pomagania - 3 edycja akcji "Pomagamy jak umiemy" w Drogeriach Rossmann.

Witam,



Przychodzę dziś do Was z informacyjnym wpisem odnośnie pomagania. Lubicie pomagać? Ja bardzo o ile jest to w miarę moich możliwości i wiem, że ktoś tej pomocy bardzo potrzebuje. Niestety w swoim otoczeniu, czy to w rodzinie zawsze jak proszę np. ja o pomoc, to zaraz ktoś chce rewanżu i mówi 'coś za coś'. Jednak ja jestem zdania, że dobro wraca/karma wraca, więc warto pomagać bezinteresownie!!!

Jak więc w prostu sposób KAŻDY może pomóc? To proste, robiąc zakupy w Drogerii Rossmann. Zapraszam Was kochani na notkę prasową, gdzie podam więcej szczegółów.


Trzecia edycja programu „Pomagamy jak umiemy” już wystartowała. Od 2 stycznia Klubowicze zbierają przy zakupach nowe punkty. Pod koniec roku przełożą się one na wartą 5 mln zł pomoc dla 250 instytucji. W tym roku klienci sami zdecydują, której organizacji ze swojego regionu pomogą.


Nasi pracownicy ponownie wskazali lokalne organizacje, które ich zdaniem warto wesprzeć: domy dziecka, samotnej matki, hospicja czy schroniska. Jak im teraz pomóc? Wystarczy, że przy każdych zakupach klient pokaże przy kasie aplikację Rossmann PL., a my naliczymy punkty i odłożymy „cegiełkę” dla wspieranej organizacji.

Już 15 marca na naszej stronie rossmann.pl pomagamy udostępnimy listę wszystkich organizacji, które biorą udział w tegorocznej, trzeciej już edycji naszej akcji „Pomagamy jak umiemy”. Do 28 marca posiadacze aplikacji Rossmann PL będą mogli wybrać jedną z instytucji ze swojego regionu (województwa), na którą będą przekazywane ich punkty. Jeśli ktoś przystąpi do Klubu Rossmann po 15 marca – nic straconego: będzie miał dwa tygodnie na to, by wybrać „swoją” organizację. Jeśli klubowicz nie zdecyduje się na żadną konkretną instytucję, jego punkty przekażemy jednej z organizacji z regionu, w którym najczęściej robi on zakupy.

Dzięki naszym pracownikom, bardzo zaangażowanym w tę akcję oraz klientom, którzy chętnie pomagają w ubiegłym roku przekazaliśmy wsparcie – w postaci produktów dostępnych w Rossmannie o wartości 5 mln zł aż 222 organizacjom. W tym roku także celujemy w 5 mln zł. Mamy nadzieję, że wspólnie uda się nam obdarować 250 instytucji.

31 października zakończymy gromadzenie punktów. Wtedy będziemy mogli policzyć na jaką kwotę poszczególne organizacje otrzymają wsparcie. Im więcej osób wybierze daną instytucję, tym większą darowiznę ona otrzyma. Planujemy, że do końca roku wszystkie organizacje dostaną wybrane przez siebie produkty.


To kiedy wybieracie się do Rossmanna? :)



pozdrawiam,

Donna

21 mar 2019

Bourjois Duo Sculpt dwukolorowe szminki do ust: 02 Peach-shake i 05 Mi figue - Mi raisin.

Witam,



Dzięki blogowaniu poznałam i cały czas poznaje różne kolorowe, czy ochronne pomadki i błyszczyki do ust. Ulubionym kolorem jaki lubię najczęściej są to nudziaki, ale i czerwienie, róże, czy coś z bordo. Fajnym zaskoczeniem było odkrycie nowych dwukolorowych pomadek Bourjois Duo Sculpt. Odkryłam je na spotkaniu blogerek jeszcze na jesieni zeszłego roku. Czy znacie te pomadki? Co o nich myślicie?


Ja posiadam odcienie 02 i 05, a w całej ofercie jest 6 różnych opcji. 

02 Peach-shake brzoskwiniowo-koralowa: soczyste połączenie brzoskwini z intensywnym odcieniem koralowym!
05 Mi figue - Mi raisin, Różowa śliwka: śliwkowy odcień połączony z odrobiną różu dla pięknych, kuszących ust. 


Dwukolorowe szminki posiadają miękką i kremową formułę, która szybko i łatwo się nanosi na usta. Ładnie nawilżają i nie powodują widocznych suchych skórek. Kolory na ustach są wyraziste i bardzo kobiece, choć na zdjęciu wyszły na nieco blade, ale to przez słoneczne światło. Lepiej spodobał mi się odcień nr. 05, pomarańcze nie pasują do mnie jakoś. Zaletą tych szminek jest ich wydajność, a same szminki nie wymagają ostrzenia dzięki automatycznym obrotowym mechanizmom. Początkowo ich wygląd może też mylić, bo szminki wyglądają jak hmm taki pisak, czy kolorowe kredki takie do rysowania na papierze. Ale oceniając je to spodobała mi się ich forma. Jest inna niż tradycyjne pomadki do ust. Przy precyzyjnym malowaniu widać ten ciemniejszy kontur na ustach, ale u mnie przeważnie przy malowaniu kolory te jakby zlewają się, ale i tak mi się to podoba.


I jak Wam się podoba taka wersja do malowania ust?



pozdrawiam,

Donna


20 mar 2019

Łagodzący płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu 3 w 1 Natura Care.

Witam,



Demakijaż to podstawa i pierwszy krok do oczyszczania oczu i pielęgnacji twarzy. Do tej pory używałam różnych płynów micelarnych, jedne były lepsze inne średnie i gorsze. Kilka swoich ulubieńców mam, ale poznaje też te, których jeszcze nigdy nie miałam lub otrzymuje coś do przetestowania. Takim płynem micelarnym był łagodzący płyn do wrażliwej skóry 3 w 1 od Nature Care. Płyn dostępny jest tylko w Drogeriach Natura. Obecnie jak się nie mylę posiada on inne opakowanie.


Płyn micelarny przeznaczony do codziennego oczyszczania i demakijażu twarzy i oczu. Płyn łagodnie i skutecznie oczyszcza skórę, a dzięki zawartości składników aktywnych takich jak: aloes, woda oczarowa, ekstrakt z aronii oraz ekstrakt z kasztanowca, pielęgnuje skórę oraz łagodzi podrażnienia. Preparat polecany jest szczególnie do cery wrażliwej, suchej skłonnej do podrażnień i zaczerwienień.


Płyn jest bardzo wydajny, ze względu na 400 ml pojemności, dlatego też zużywałam go przez dłuższy czas. Jak dla mnie był on takim bardziej płynem odświeżającym, niż oczyszczająco-zmywalnym, bo np. słabo zmywał u mnie ciemną kredkę z linii wodnej, a tusz nieco rozmazywał. Po wstrząśnięciu go w butelce, tworzył bardzo dużo piany. Nie kojarzę, aby inny płyn micelarny u mnie kiedyś tak się pienił. Zapach posiadał łagodny i delikatny, jakby kwiatowo-rośliny. Nie mniej jednak oceniam go na zwykłego słabego średniaczka, bo nie byłam zadowolona ze zmywania, traktowałam go po prostu za odświeżenie jak tonik, mgiełka, niż jak dobry płyn micelarny co upora się i zmyje dobrze makijaż oka.



Jaki Wam się ostatnio trafił średniaczek do zmywania?



pozdrawiam,

Donna

18 mar 2019

Dzbanek filtrujący AQUAPHOR Jasper z wkładem magnezowym B25 Maxfor Mg.

Witam,


Picie wody w ciągu dnia jest bardzo ważne, dla zdrowia, dla dobrego samopoczucia, dla nawilżenia skóry i dla wielu innych aspektów, ale picie czystej i zdrowej wody, bo woda wodzie nierówna. Dlatego ja sięgam po przefiltrowaną wodę i od ponad miesiąca jest ze mną nowy dzbanek filtrujący do wody Aquaphor - Jasper na 2,8 l. To najnowszy model dzbanka filtrującego, wyposażony w podnoszoną pokrywkę umożliwiającą nalewanie wody bez konieczności jej zdejmowania oraz mechaniczny wskaźnik zużycia wkładu, który ułatwia codzienne korzystanie z dzbanka i przypomina o konieczności terminowej wymiany wkładów. Ja po miesiącu użytkowania jeszcze nie muszę wymieniać owego wkładu, bo wszystko jest jeszcze w porządku i cieszę się czystą i dobrą wodą.


Zalet dzbanka Jasper na 2,8 l jest wiele, np. nie wymaga on instalacji, zmieści się w drzwiach lodówki, posiada poręczny kształt i atrakcyjny wygląd, ma też uchylną pokrywkę, która ułatwia napełnianie wodą. Posiada mechaniczny wskaźnik zużycia wkładu, a także zapobiega tworzeniu się kamienia na urządzeniach AGD. Jego wydajność jest do 200 l lub do 60 dni w zależności od jakości wody. Kompatybilny jest z wkładami AQUAPHOR B25. Wkłady te znacznie zmniejszają ilość najbardziej szkodliwych substancji znajdujących się w wodzie wodociągowej. Należą do nich: twardość wody (kamień i żółty osad), osad, taki jak: rdza, piasek, szlam, chlor, chloroform i inne związki chloru organicznego, metale ciężkie: żelazo, ołów, rtęć, miedź, produkty ropopochodne, fenole.


Dzbanek jest przede wszystkim lekki. Jest plastikowy z wyglądną rączką. Bardzo łatwy w obsłudze i czyszczeniu. Raz na jakiś czas myję dzbanek od zewnątrz i przecieram szmatką. Smak wody oczywiście, że różni się od zwykłej wody (chociaż nigdy z kranu bezpośrednio wody nie piję, tylko zawsze gotuję, to i tak czuć różnicę). Woda nie tylko służy mi wtedy do picia, ale i gotowania. Najbardziej lubię pić wodę z cytryną. Przefiltrowana czysta woda z plasterkiem cytryny i miętą to mój ulubiony napój przez cały rok. Nie boję się, bo woda pozbawiona jest wszelkich zanieczyszczeń. Jednorazowa taka filtracja potrafi dostarczyć od 6 do 8 szklanek czystej wody - więc zaopatrzona teraz jestem na wodę na cały dzień. Cieszę się, bo posiadanie takiego dzbanka, zaoszczędza przy kupowaniu 'zwykłej' wody do picia (zwłaszcza tych w plastikowych butelkach) to także ekonomiczne podejście do oszczędzania, ale i mniejsza ilość odpadów z tworzyw sztucznych i plastikowych. Czysta woda towarzyszy mi stale, bo wkład magnezowy jest bardzo wydajny.


A czy Wy kochani, korzystacie z dzbanków filtrujących?





pozdrawiam,

Donna
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...