Witam,
Na blogu nieraz już pisałam o czarnych mydełkach czy to w kostkach czy w płynie. Tym razem mydełko jakie u mnie zagościło to Naturalne wschodnio-afrykańskie mydło Duafe. Jest ono inne niż do tej pory poznawałam, ale równie całkiem dobre, jeśli chodzi o pielęgnację. Zapraszam na prezentację prawdziwego afrykańskiego mydła w kostce.
Naturalne, afrykańskie mydło produkowane tylko i wyłącznie z orzechów i owoców. Gliceryna wytwarzana jest w procesie prażenia łupin bananów plantain, bogatych w potas. Mydło jest bardzo wydajne. Cena 15 zł za kostkę 150 gram.
Opinia:
Czarne mydła nie każdy lubi, nie każdemu one przypadają do gustu. Ja jestem z tych osób, co takie specyfiki lubią używać, ponieważ jest ono dobre do cery tłustej. Mydełko to jest dobrze zabezpieczone i po otwarciu czarnego papierku, zapakowane jest jeszcze w jeden jaśniejszy. Daje nam to efekt dobrej jakości produktu. Nie ma ono też specjalnej daty ważności, lecz jest produktem o minimalnej trwałości dłużej niż 30 miesięcy, więc długi czas, a po otwarciu należy zużyć w ciągu 6 miesięcy. Gdy pierwszy raz zobaczyłam owe mydełko zdziwiłam się, że nie jest ono typowo czarne, a brunatno - brązowe (nie nie jest ono zepsute, czy spłowiałe - taki ma swój wygląd, który po kontakcie z wodą przybiera nieco ciemniejszych barw) Jest ono zrobione wyłącznie z owoców i orzechów stąd taki jego kolor.
Samo w sobie mydło jest duże, można go oczywiście przeciąć, lecz ja tego nie robiłam. Z początku używania jest kanciaste, dopiero tak po 2-3 dniach stosowania zrobiło się wygodniejsze w trzymaniu. Tworzy ono brunatną pianę. Jak sugeruje etykieta mydło można używać zarówno do mycia twarzy jak i ciała i włosów. Z reguły mydłem włosów nie myje, ale na łuszczenie skóry za uszami zaryzykowałam i przed nałożeniem szamponu na zwilżone włosy użyłam owego mydełka, tylko na tylnią część głowy i za uszami. Po masażu wytworzyła się gęsta piana, chwilę tak potrzymałam i spłukałam (później już normalnie użyłam szamponu) Po wysuszeniu włosy zyskały na objętości, choć czułam, że są takie jakby niedomyte ale puszące przez co ta zauważalna objętość. Niestety mydełko na łuszczenie nie pomogło. Używam więc go do mycia twarzy - w tej roli mydełko sprawdza się już lepiej, bo dobrze oczyszcza buźkę z sebum i ogólnie dobrze myje skórę twarzy. Na zmianę z żelami oczyszczającymi zagościło ono w mojej pielęgnacji. Co do zapachu to nie możemy się spodziewać pachnącego mydełka typu dove, ten zapach jest specyficzny, ale nie jakoś odrzucający. Dla mnie jest do przyjęcia, bo taki hm neutralny.
Stosujecie czarne mydła?
pozdrawiam,
Donna
U mnie mydła w kostce nie zdają egzaminu. Zawsze poużywam trochę a później leży i leży aż je wyrzucę.
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze jakieś się znajdzie w kostce :)
UsuńLubię tego typu MYDŁA - dlatego i to chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy czarnego mydła a zamierzam je mieć już od dawna :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś jakieś czarne mydło z Rossmanna. W ogóle lubię czarne kosmetyki.
OdpowiedzUsuń