Witam,
Jak ja lubię przygotowywać projekt denko. Widzę ile zużywam kosmetyków i na bieżąco jeśli coś mi ubywa, to zabieram się za kolejne nowości, które czekają w moich zapasach, a ostatnio zagościło u mnie naprawdę wiele wspaniałych nowości. Czasami nie nadążam za tym projektem, bo w zużywaniu pomaga mi też moja Mama, której cały czas coś daję z kosmetyków (najczęściej kremy do twarzy i szampony do włosów) i to denko mam wrażenie, że nigdy się nie kończy. :D
Zapraszam na kolejny nowy projekt denko. Nie są to kosmetyki otworzone w ostatnim miesiącu, ale to co udało mi się zużyć (lub nie, bo np. skończyła się data ważności lub coś długo leżało, lub mi nie przypasowało) - to na bieżąco ląduje w denku i tak oto przedstawia się ta niewielka gromadka z którą się żegnam.
1. Ziaja ananasowy trening skóry serum z kofeiną - to serum długo mi gdzieś leżało i zapomniałam o nim. Zaczęłam używać ale już nie udało mi się go zużyć do końca. Miało lekką konsystencję i szybko się wchłaniało. Myślę, że to już jego czas na denko.
2. Joanna serum olejkowe do włosów - świeżo pachniało, intensywnie pielęgnowało włosy, wygładzało i lekko nabłyszczało. Fajne, lubiłam go.
3. Clinique smart nigdt clinical retinol - super był ten retinol, wow on przynosił świetne efekty. Stopniowo, nie od razu złuszczał, odnawiał skórę. Była pięknie rozjaśniona, zdrowa. Jestem miło zaskoczona, chętnie wrócę ponownie.
4. Stars from the stars galaktyczny tonik-esencja wyrównuje pH i nawilża - tonik ten był jak delikatna mgiełka. Dla mnie zbyt mocno naperfumowany, ale z czasem się przyzwyczaiłam. Lubiłam go do oczyszczania skóry po demakijażu. Fajnie i przyjemnie odświeżał skórę. Szybko się skończył i trochę będę za nim tęsknić, pomimo tego naperfumowanego zapachu.
5. Żel pod prysznic Dove - wersja klasyczna kremowa. Kocham te żele i nigdy mi się nie znudzą. Zapach rozpoznam nawet z zamkniętymi oczami - tak już znam te żele Dove. Lubię do nich zawsze powracać. Ten żelek miał nieco gęstą i tak kremową konsystencję, że czasami ciężko było go zmyć, bo ta gęstość jak taki balsam otulała skórę przy myciu. Skóra pięknie i długo pachniała. Była to wersja francuska.
6. Garnier Fructis Goodbye Damage - szamponu nie muszę przedstawiać, bo często pojawia on się na łamach bloga. To ulubiony szampon mojej Mamy i to ona go zużyła. Kolejne buteleczki już czekają.
7. Joanna nr 341 czekoladowy Organic Naturia pielęgnująca farba do włosów - moja ulubiona farba. Ostatnio mniej farbuje już włosów - robię dłuższe przerwy w farbowaniu, ale zawsze wracam do Joanny. Tylko te farby nie niszczą mi włosów.
8. Aloesove peeling do ciała - peeling ten nie pozostawiał żadnej tłustej warstwy na skórze przy spłukiwaniu, więc od razu go polubiłam i mam ochotę na kolejne opakowanie. Peeling oczyszczał skórę, odświeżał miał przyjemny aloesowy zapach. Jestem na tak!
9. Trichoxin miesięczny program przeciw wypadaniu włosów - ampułki na 24 aplikacje. Mega jest to produkt, mam go po raz kolejny chyba już trzeci i za każdym razem przy takiej kuracji jestem zadowolona z efektów. Kuracja ta wzmacnia słabe włosy, zapobiega wypadaniu i wspomaga ich odrost. Jestem na tak i chętnie powtórzę kolejną kurację z tymi ampułkami.
10. ArgaNove olej arganowy 100% naturalny - olejek ten wykorzystałam do olejowania włosów. Ładnie on odżywiał, nawilżał i wzmacniał pasma włosów. Olejek ten można też stosować na skórę twarzy i na skórę wrażliwą.
11. L'oreal ekspert wieku przeciwzmarszczowe serum z kolagenem - serum zużyła mama. Początkowo nie lubiła takich pipetek, ale z czasem się przyzwyczaiła do takich aplikacji i form opakowań.
12. Mija naturalny dezodorant w kremie - krem bardzo zbity w środku opakowania. Działał super, łagodząco i zapobiegał poceniu się. Wolę tradycyjne sztyfty, czy kulki z lepszą aplikacją, bo tutaj opakowanie podobne do typowego kremu z miękką tubką, ale taka wersja kremowa też od czasu do czasu dla odmiany może być.
13. Face Boom normalizująco-oczyszczające chusteczki do demakijażu - intensywnie nasączone dobrze radziły sobie ze zmywaniem makijażu i oczu, kiedy nie miałam pod ręką płynu micelarnego. Dobra opcja na wyjazdy i mało miejsca np. w kosmetyczce. Chętnie do nich może jeszcze kiedyś powrócę. Maseczka Korika detoksykująca - lubię maski z tej marki, ta była na płachcie mocno nasączona. Próbki Cetaphil krem intensywnie nawilżający do ciała i mała miniaturka Yasumi Caviar & Gold.
14. Onskin krem do twarzy przeciw niedoskonałościom - krem w porządku, regenerował moją tłustą skórę. Posiadał niacynamid, cynk i skwalan. Był wegański o lekkiej formule. Nie wrócę już do niego, bo mam spory zapas innych kremów, ale go lubiłam.
15. Biorepair pasta do zębów ochrona dziąseł - pasta bez fluoru, bo tylko takie używam. W swoim "smaku" łagodna ale za to mega pomocna. Zęby zawsze były dobrze oczyszczone i takie "lśniące" aż błyszczały jeśli mogę tak określić.
16. Mythic Oil - olejek do włosów, który gdzieś kiedyś dostałam gratisowo. Czasami olejki są tak tłuste, że domycie później włosów jest trudne. Ten olejek dla mnie właśnie takie był - zbyt tłusty, ale podobał mi się jego zapach.
17. Gentle Day opakowanie po ekologicznych podpaskach - to już kolejne opakowanie, bo uważam są one najlepsze jakie kiedykolwiek miałam. W zapasach kolejne opakowania. Lubię tą markę i polecam każdej kobiecie te podpaski. Są chłonne, mięciutkie i przede wszystkim "zdrowe", bez specjalnych chemicznych i szkodliwych dodatków, które możemy spotkać na drogeryjnych zwykłych podpaskach.
pozdrawiam,
Donna
super denko :D
OdpowiedzUsuń